Czy grozi nam botoksoholizm?
PAULA • dawno temuJaki jest dzisiejszy kanon piękna? Wcięcie w talii, imponujący rozmiar biustu, całoroczna opalenizna, idealnie gładka skóra… I żeby jeszcze móc zachować piękno i młodość na długo, a najlepiej na zawsze. Okazuje się, że to, co do niedawna wydawało się niemożliwe, dziś jest do osiągnięcia za pomocą cienkoigłowego zastrzyku. 15 minut zabiegu raz do kilku razy na rok i… młodość zachowana! A w każdym razie jej pozory.
Czym jest botoks?
Botoks to uproszczona nazwa toksyny botulinowej (Clostridum botulinum)– neurotoksyny produkowanej przez bakterie jadu kiełbasianego. Truciznę tą wykorzystuje się do leczenia schorzeń związanych między innymi z przykurczem mięśni, tikami, zezem, migreną czy nadpotliwością. Do wygładzania zmarszczek stosuje się ją od nieco ponad 20 lat. Botulina miejscowo paraliżuje mięśnie, przez co tracą możliwość kurczenia się. W efekcie skóra wygładza się i zmarszczki znikają. Ponieważ zabieg jest dużo skuteczniejszy od efektów kremów przeciwzmarszczkowych, od razu zyskał sobie grono zwolenników. Ze względu jednak na silną toksyczność botuliny zabiegom takim zarzuca się duże ryzyko powikłań dla zdrowia.
Szokujące badania, których wyniki opublikowano na łamach Journal of Neuroscience z 2 kwietnia 2008 roku, udowodniły, że iniekcje z botoksu mogą być drastyczne w skutkach, a obszar działania trucizny nie ogranicza się wyłącznie do rejonu twarzy.
Według prowadzącego badania Matteo Caleo z Italian National Research Council’s Institute of Neuroscience w Pizie trucizna jest w stanie przedostać się z obszaru skóry na twarzy do mózgu. Udowodniono, że w komórkach hipokampa obecna była jeszcze 6 miesięcy po wykonaniu zabiegu. Naukowcy powołując się na raport przeprowadzony na amerykańskich pacjentach, podają przypadki co najmniej 180 pacjentów, którzy doświadczyli poważnych problemów zdrowotnych, z czego aż 16 osób zmarło.
Hollywood przesiąknięte botoksem…
Mimo tych niepokojących doniesień moda na botoks nie minęła.Kobiety ryzykują nie tylko zdrowiem, lecz także utratą pełnej mimiki. Zaskakujące, jak popularne jest używanie botoksu w środowisku aktorskim. Decydując się na zabieg z jadu kiełbasianego, aktorki (i aktorzy) wyrażają tym samym zgodę na utratę umiejętności pełnej ekspresji. W zawodzie aktora wydaje się to podstawowym warsztatem jego pracy. Zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych jest najwięcej chętnych na zastrzyki o nieco większej dawce botoksu niż w Europie. Niestety, minimalnie większa dawka trucizny często daje wrażenie maski. Taki sztuczny i nienaturalny wygląd twarzy zarzuca się między innymi takim aktorkom, jak Nicole Kidman czy Melanie Griffith. 41-letnia modelka Cindy Crawford przyznaje, że od 29. roku życia regularnie stosuje zastrzyki z botoksu. Dzięki temu, jak podkreśliła w jednym z wywiadów, wciąż czuje się młodo i atrakcyjnie. Zaskakujące, że ponad zdolności aktorskie ważniejszy wydaje się idealny wygląd. Czy można to już nazwać uzależnieniem?
Uzależnienie od… młodości
Poza oczywistym ryzykiem zdrowotnym, jakie jest, zdaniem wielu ekspertów, jak najbardziej realnym zagrożeniem, a także ograniczeniami mimicznymi i częściowo widocznym paraliżem twarzy, warto wspomnieć o psychologicznym aspekcie tego zabiegu.
Doktor Carter Singh, psycholog z Derbyshire Royal Infirmary, oraz chirurg plastyczny Martin Kelly z London Plastic Surgery Associates przeprowadzili badania wśród pacjentów 81 klinik. Porównali oni wyniki osób, które korzystały z iniekcji botoksu z tymi, które zdecydowały się na mniej inwazyjny zabieg upiększający. Na podstawie wyników swoich badań naukowcy stwierdzili, że wśród osób należących do pierwszej grupy:
– ponad połowa z nich miała poczucie braku kontroli nad procesem starzenia się,
– ponad połowa tych osób wyrażała złość wobec ludzi, którzy krytykowali je za używanie botoksu,
– ponad 40% tych pacjentów przejawiało kompulsywne pragnienie powtarzania zabiegów z botoksu,
– ponad połowa pacjentów uważała, że czuje się młodziej, a nie że tak wygląda (za: BBC News).
Zdaniem dr. Singha osoby regularnie stosujące zabieg są bardzo skoncentrowane na procesie starzenia się swojego organizmu, a tym samym na niezdolności do jego kontrolowania.
Z jednej strony mówi się o bezpieczeństwie stosowania tego rodzaju zabiegów, z drugiej – pomija się ryzyko uzależnienia, jakie taki zabieg za sobą pociąga. Według Singha zabiegi z botoksu niosą ogromne ryzyko psychologicznego uzależnienia. Patrząc z czysto racjonalistycznego punktu widzenia: jak po wygładzeniu zmarszczek można zaakceptować ich nagły powrót i zmierzenie się z jeszcze starszym wyglądem? Ludzie stosujący botoks oswajają się ze swoim młodzieńczym wyglądem i tym bardziej nie chcą wrócić do poprzedniego stanu. Nieważne, jak bardzo ucierpi na tym twój wyraz twarzy, twoje naturalne piękno i wdzięk. Bardziej opłacalne jest zafundowanie sobie nowej, młodszej twarzy. Brak akceptacji dla procesu starzenia się jest niepokojący. Zmarszczki kojarzą się przecież z mądrością i doświadczeniem życiowym. W powieściach i baśniach z dzieciństwa często pojawiają się postacie mędrców – symbolu wiedzy. Jak inaczej była postrzegana taka osoba, jak nie z naturalnie zmarszczoną twarzą? Dzisiaj starość się odrzuca – wartościowe jest to, co piękne, a piękne znaczy młode i idealne. Pomija się zupełnie kwestię uzależnienia od tego, co jest jedynie pozorne. Podążanie za takim kanonem mogłoby świadczyć o braku samoakceptacji i zamknięciu na zmiany oraz kolejne etapy w życiu. Może się okazać, że zamiast rewolucji w likwidowaniu zmarszczek odkrycie botulinowych iniekcji jest pułapką, z której trudno się wyswobodzić.
Źródło: abcZdrowie.pl
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze