Czy od operacji plastycznych można się uzależnić?
REDAKCJA • dawno temuZwykle zaczyna się od drobnej korekty nosa, opadającej nieznacznie powieki czy kącików ust. Później, z upływem lat, dochodzą zabiegi podciągające skórę szyi, twarzy, modelowanie podbródka, likwidowanie bruzdy na czole, zmarszczek czy powiększanie biustu. Dlaczego wiele kobiet nie umie powiedzieć stop operacjom plastycznym?
Zwykle zaczyna się od drobnej korekty nosa, opadającej nieznacznie powieki czy kącików ust. Później, z upływem lat, dochodzą zabiegi podciągające skórę szyi, twarzy, modelowanie podbródka, likwidowanie bruzdy na czole, zmarszczek czy powiększanie biustu. Dlaczego wiele kobiet nie umie powiedzieć stop operacjom plastycznym?
Koreanka Hang Mioku była kiedyś śliczną modelką. Kiedy miała 28, lat po raz pierwszy poddała się operacji plastycznej. Ta decyzja pociągnęła za sobą wiele kolejnych. Młoda kobieta stała się bywalczynią klinik medycyny estetycznej. Ciągle uważała, że jej twarz nie jest wystarczająco napięta, ale lekarze, rozpoznając jej uzależnienie od operacji plastycznych, odmówili kolejnych zabiegów. Wyjechała więc do Japonii, gdzie bez problemów oddawała się dalej swojemu nałogowi. Jej rysy twarzy zmieniły się tak, że nie rozpoznawano jej na ulicy, a bliscy zaczęli szukać dla niej pomocy psychiatrycznej. Po powrocie do Korei znalazła lekarza, który zdecydował się operować jej zmasakrowaną twarz dalej. Później już sama wstrzykiwała sobie pod skórę specyfiki, które miały wygładzić jej rysy. Była tak uzależniona i zdesperowana, że zaaplikowała sobie nawet olej do smażenia. Wyglądała jak potwór. Podczas zabiegu rekonstrukcyjnego z jej twarzy odessano 60 gram a z szyi 200 gram oleju.
To oczywiście skrajny przypadek, choć media cały czas zasypują nas doniesieniami o ludziach, którzy w pogoni za wyimaginowanym ideałem – gwiazdą filmową czy bohaterem kreskówek – potrafią poddać się dziesiątkom zabiegów. W Japonii w ostatnich latach bardzo modne są specyficzne prezenty urodzinowe. 18-letnie dziewczyny poddają się zabiegom wszczepiania implantów… dodatkowych trójek w górnej szczęce. Mają dzięki temu ciągle wyglądać jak małe dziewczynki.
Jeszcze dziesięć lat temu na chirurgiczne korygowanie urody decydowali się ci, którzy mieli wyraźnie widoczne defekty. Teraz, w świecie pięknych ludzi, o jakim opowiadają nam kolorowe media czy portale plotkarskie, poprawianie urody staje się wręcz obowiązkiem.
Jeśli ktoś decyduje się na jeden zabieg, sytuacja nie jest jeszcze niepokojąca. Zastanowić powinno, dlaczego w miarę ładna i harmonijnie zbudowana kobieta podejmuje kolejne, często abstrakcyjne decyzje o poprawianiu urody. Lekarze medycyny estetycznej bardzo ostrożnie oceniają takie pacjentki. Rzadko kiedy można od nich usłyszeć, że raczej potrzebują one pomocy psychologa niż chirurga.
Osoby, które poddają się serii operacji plastycznych zwykle liczą na radykalną poprawę swojej sytuacji życiowej. Oczekują abstrakcyjnie, że skalpel zmieni ich życie na lepsze. Oczywiście spotyka ich zawód, bo problem leży w niskiej samoocenie i braku akceptacji a nie w tym, jakie mają ciało. Szybka poprawa wyglądu działa jak narkotyk. Według statystyk polskich gabinetów chirurgii plastycznej, jeden pacjent poddaje się zwykle trzem zabiegom. Klienci gotowi są zaciągnąć kredyt, by sfinansować operacje plastyczne. Najczęściej poddają się im kobiety w wieku od 35 do 40 lat. Większość powiększa piersi i koryguje nos.
Psychologowie radzą, byśmy zanim położymy się pod nóż chirurga, rozważyli czy w tle potrzeby zmiany wyglądu nie znajdują się nasze problemy emocjonalne. Warto przedyskutować to ze specjalistą, by nie podejmować bolesnych, kosztownych i często całkowicie zbędnych decyzji dotyczących swojego ciała. Nałogowe poddawanie się operacjom plastycznym jest dążeniem do wyznaczonego sobie ideału. Taki perfekcjonizm jest niczym innym, jak instrumentalnym i okrutnym traktowaniem swojego ciała. Ma dać złudzenie kontrolowania swojego życia. Niestety przeważnie maskuje problemy leżące w zupełnie innych sferach życia.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze