Rozmiar ma znaczenie

Anna Nowak-Ibisz oświadczyła w telewizji, że rozmiar ma znaczenie. Zdaniem mediów tabloidowych, ta pani słynie z odważnych wypowiedzi. Doprawdy nie wiem co w tym odważnego. Powiedziała rzecz oczywistą, znaną od zawsze. Każdy facet woli mieć dużego niż małego.

Już jaskiniowcy uważali, że rozmiar ma znaczenie. Wśród rysunków znalezionych w grocie Les Trois Freres (Francja) znajduje się wizerunek postaci, zwanej czarownikiem. Ów Gandalf epoki kamienia łupanego niewątpliwie ma się czym pochwalić. Indianie Ameryki Północnej zwykli tańcować po polach uprawnych, dzierżąc wielkie, drewniane prącia. Symulowany wytrysk miał przynieść obfite plony.

Starożytni grecy uczestnicząc w orgiach dionizyjskich czas pomiędzy zbiorową kopulacją umilali sobie rzeźbieniem olbrzymiego fallusa. Na greckiej wysepce Delos do dziś możemy podziwiać gigantyczne kamienne prącia pamiętające czasy Platona. Rzymskiego boga miłości, Priapa zwyczajowo przedstawiano z konarem na schwał. Młode Rzymianki przed nocą poślubną zwykły siadać na tym narządzie, tracąc w ten sposób dziewictwo (lub raczej maskując jego brak). Wzwód Priapa był tak potężny, że mógł udźwignąć wazę z owocami.

Poeta Marcjalis został zapamiętany jako bystry obserwator scenek rodzajowych: jeśli z łaźni dobiega olbrzymi aplauz, zapewne przyczyną jest olbrzymi chuj Marona. Historyk starożytności, David M. Friedmann stawia nawet (chybotliwą) hipotezę, że centrum starożytnego świata, forum Augusta zbudowano na planie penisa.

Można zaryzykować tezę, że wizerunek penisa – najczęściej potężnych rozmiarów – był w starożytności tak powszechny jak symbole sakralne w naszym szczęśliwym kraju. Zdobił ściany domów, latryn, łaźni i świątyń. Nawet pobożny Żyd starotestamentowy zwykł przysięgać kładąc dłoń na penisie własnego ojca. Zwyczaj ten, w zmodyfikowanej formie utrzymali niektórzy Muzułmanie. Anna Nowak-Ibisz przypomniała tylko mądrość starą jak ludzkość.

Mógłbym tak długo. Historia ludzkości jest przecież historią narządów płciowych, ich rozmiarów, kształtów, wzajemnego dopasowania i wszystkiego, co z tego spotkania się wzięło.

Fałszywa teza, że rozmiar się nie liczy, wynika ze słodkiego kłamstwa, którym kobiety raczą skromnie wyposażonych mężczyzn. Mały ale żwawy, mówią. Cóż, kijanka nie zagryzie krokodyla.

Facet od kobiety usłyszy zawsze to samo: twój jest najwspanialszy na świecie. To nieprawda. Kobiety mówią takie rzeczy z tego samego powodu, dla których my puszczamy je przodem i płacimy za wino. Chodzi o to, żeby było miło. I o nic więcej.

Mam świadomość, że na temat fiutów męskich toczone są długie rozmowy za zamkniętymi drzwiami, w kobiecym gronie. Dyskutowane są rozmiary z uwzględnieniem długości i grubości (z tego co wiem, ta druga jest ważniejsza). Wynik tych pogaduszek decyduje o atrakcyjności, ale i pozycji społecznej faceta. Cieszę się, że wykonując zawód dla impotentów nie mogę być podmiotem tych dyskusji. Znam jednak typa, który jest mały, brzydki i śmierdzi. Miał więcej kobiet niż Charlie Sheen. Powód kryje się w spodniach. Informacja o tym, cudownych rozmiarów, narządzie wydostała się i krąży po świecie.

Te wszystkie informacje zapewne brzmią strasznie dla wszystkich mężczyzn skąpo obdarzonych przez naturę. Dla was też jest szansa. Napoleon miał prącie rozmiarów kciuka niemowlęcia, adekwatne do wzrostu. Zdobył pół świata i miał mnóstwo kobiet.
Dla każdego jest nadzieja.

Zdjęcia: AKPA