Święta Bożego Narodzenia już nie są takie jak kiedyś...
MAGDALENA LITTERER • dawno temuKochamy Święta Bożego Narodzenia, gdyż pozwalają nam doświadczyć radości wskrzeszania tradycji, odurzyć się aromatami staropolskiej kuchni, a wszystkiego tego zaznać w gronie najbliższych. Ale właśnie dlatego, że w dzisiejszych czasach odczuwamy silniej rodzinny niż religijny aspekt tych świąt, Święta Bożego Narodzenia budzą także niechęć jako niezamierzony sprawdzian więzów rodzinnych, zwłaszcza, gdy są one nadwątlone.
Z jednej strony Święta Bożego Narodzenia to ulubione święta Polaków, z drugiej, już w pierwszym tygodniu grudnia większość z nas czuje irytację, która stale rośnie aż do Wigilii. Choć krytykujemy Święta za to, że już nie są takie jak kiedyś, że pozwoliliśmy na ich skomercjalizowanie, z powodu pieniędzy, czasu i nerwów, które nam zabierają, stale podkreślamy, że właśnie w nich znajdujemy ucieczkę od pośpiechu i amerykanizacji codziennego życia, okazję wzmocnienia więzi rodzinnych, impuls do powrotu do korzeni.
Myli się jednakże ten, kto sądzi, że „rodzinność” Świąt Bożego Narodzenia jest głęboko zakorzeniona w polskiej tradycji, a przeciwna w duchu zachodniej komercjalizacji. Podobnie jak zamiłowanie do spędzania wakacji nad Morzem Śródziemnym i formuła gazet brukowych, idea Bożego Narodzenia jako wydarzenia rodzinnego zrodziła się w XIX wieku w najbogatszym ówcześnie, pierwszym kapitalistycznym imperium światowym – Wielkiej Brytanii. Angielska klasa średnia, u szczytu swej finansowej potęgi, zaadoptowała Święta Bożego Narodzenia jako doniosły, coroczny rytuał rodzinny, gdzie dziecku wyznaczono rolę pierwszoplanową. Mieszczanie, a także szlachta z całej Europy zachwyciła się tą doskonałą ilustracją angielskiej prywatności, celebracją życia rodziny zjednoczonej, bezpiecznej i, dzięki swej stabilnej sytuacji materialnej, gwarantującej, rodzice dzieciom, a dzieci rodzicom, komfort życia.
Na początku XXI wieku pozostajemy pod niesłabnącym wrażeniem XIX-wiecznego wyobrażenia o bożonarodzeniowym zespoleniu się z rodziną. Trój -, a przy współczesnej średniej długości życia, nawet czteropokoleniowe zebranie rodzinne to bezpieczna przystań, czas zawieszenia broni, próby zażegnania rodzinnych konfliktów. Nierzadko rozwiedzeni rodzice zasiadają razem przy wigilijnym stole; pytani o motywy mówią, że „to dla dzieci”. Prawda jest zazwyczaj taka, że jeśli nie jesteśmy w tych dniach z rodziną, czujemy się bardziej samotni niż kiedykolwiek.
Święta Bożego Narodzenia skłaniają nas do zachowań altruistycznych, obdarowujemy hojnie bliskich, zwłaszcza dzieci, ale pamiętamy też o ubogich, bezdomnych, sierotach. I tu znów kłania się zrodzona w XIX wieku w Anglii tradycja działalności charytatywnej, wzmożona oczywiście w okresie Świąt Bożego Narodzenia. Do rozpowszechniania się zwyczaju dzielenia się tych, którzy mają z tymi, którzy nie mają, przyczyniła na swój sposób bulwersująca „Kolęda, czyli opowieść o duchu” Charlesa Dickensa. Ta napisana w 1843 roku nowela, skłoniła przemysłowca amerykańskiego, Fairbanksa, do ofiarowania wszystkim swoim robotnikom indyka na bożonarodzeniowy obiad, a w następnym roku także przyznania urlopu w pierwszy dzień Świąt. Wyciskająca łzy „Opowieść wigilijna”, na której wychowywały się nasze babcie i prababcie, odcisnęła swoje piętno na zbiorowym sumieniu społeczeństw, wpoiła, co należy do naszych moralnych obowiązków w okresie Świąt Bożego Narodzenia: organizowanie wigilii dla bezdomnych, ofiarowywanie prezentów dla dzieci z rodzin biednych i domów dziecka…
Tradycyjne, polskie Święta Bożego Narodzenia spędzamy, mniej lub bardziej świadomie, w duchu wiktoriańskim, jako ofiarę składaną na ołtarzu rodziny. O tym, jak głębokie znaczenia ma dla nas godne obchodzenie tych Świąt świadczy chociażby fakt, że im biedniejsza rodzina, tym wydatki na prezenty pod choinkę, proporcjonalnie, są większe. Ta stosunkowo niedawno sformułowana idea Świąt Bożego Narodzenia przemawia do ludzi wywodzących się z różnorakich kultur, wyznawców religii niechrześcijańskich i ateistów, więc dlaczego my, Europejczycy i katolicy, mielibyśmy potrafić oprzeć się ich magii.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze