Pod koniec zimy zawsze mam ogromny problem z włosami. Raz są suche i sianowate, innym razem ciężkie, tłuste i przyklapięte. Na nic zdają się markowe i drogie odżywki - moje włosy i tak wyczyniają co chcą. Dlatego wtedy odstawiam na bok drogie specyfiki (portfel oddycha z ulgą), a sięgam po te tańsze. Tym razem mój wybór padł na odżywkę Timotei z olejem awokado i ekstraktem z moreli. Producent obiecuje, że odżywka zapewni pasmom ochronę i odbudowę oraz nada im gładkość. Jak to wygląda w praktyce?
Odżywka jest dość gęsta, bardzo dobrze rozprowadza się na włosach i z nich nie spływa. Ma przyjemny, słodki zapach moreli, który jednak nie utrzymuje się długo na włosach (przynajmniej moich). Jeżeli chodzi już o samo działanie, to włosy są faktycznie ładnie wygładzone i miękkie. Nie plączą się i dobrze się układają, nie są też mocno obciążone.
Odżywka nie wywołała u mnie łupieżu czy też podrażnienia skóry głowy. Po zużyciu opakowania nie zauważyłam jednak jakiejkolwiek regeneracji (i szczerze mówiąc nawet się jej nie spodziewałam, bo niby jak ma odbudować naruszoną warstwę keratyny?). Ot, doraźnie poprawiła wygląd włosów.
Podsumowując, jest to całkiem udany produkt. Mi przypadł do gustu i chętnie sięgnę po niego ponownie.
Pojemność odżywki to 300 ml. Dostępna jest w większości drogerii.
Producent | Timotei |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja włosów |
Rodzaj | Odżywki: do włosów suchych i zniszczonych |
Przybliżona cena | 6.00 PLN |