Jest to nowa wersja znanego tuszu Rimmel Glam'eyes. Występuje w 3 kolorach dostosowanych do koloru oczu:
- Black sapphire - dla oczu niebieskich (w opakowaniu jest szaro-błękitny),
- Black ruby - dla oczu zielonych (w opakowaniu brązowo-miedziany),
- Black emerald - dla oczu brązowych (w opakowaniu szaro-zielony).
Mimo że moje oczy są zdecydowanie zielone, wybrałam wersję dla oczu niebieskich, ponieważ ten kolor najbardziej mi się spodobał. Szczoteczka jest taka jak w przypadku klasycznej wersji tuszu - gumowa z dwoma rodzajami drobnych rzęsek. Bardzo dobrze pokrywa tuszem i rozdziela moje krótkie, gęste rzęsy. Są one wydłużone i delikatnie zagęszczone. Po nałożeniu 2 warstw efekt jest zadowalający. W moim przypadku tusz nie jest całkowicie niebieski, raczej połyskuje na niebiesko, co bardzo mi odpowiada. Warto też wspomnieć, że zawiera on malutkie drobinki brokatu - nie są nachalne.
Co do opakowania - śliczne. Jest to czarno-srebrna wersja opakowania klasycznej mascary. Plusem jest też to, że opakowanie można postawić, a tusz nie zbiera się przy zakrętce.
Myślę, że tak delikatnie kolorowy tusz jest miłą odmianą szczególnie latem. Używam go od miesiąca i nie zauważyłam żeby się kruszył bądź zmienił swoją konsystencję.
Pojemność mascary to 8 ml, a trwałość 12 miesięcy od otwarcia opakowania.
Zdecydowanie polecam.