Cenię błyszczyki tej firmy i nowa propozycja z jesiennej kolekcji nie rozczarowała mnie. Po pierwsze opakowanie - niby zwykła, przezroczysta buteleczka ze złotą nakrętką, ale prezentuje się elegancko. Paleta kolorów jest bogata, więc z pewnością każda fanka błyszczyków wybierze cos dla siebie. Odcień, który używam to idealnie dopasowany do mojego typu urody Frivolous Pink, czyli słodki róż z milionami różowych drobinek.
Jest bezsmakowy, a jego przyjemny zapach kojarzy mi się z rodzynkami (być może to tylko moje indywidualne odczucie).
Producent zapewnia, że nadaje maksymalny połysk i jak najbardziej jest to prawda. Nie jest kryjący, raczej półtransparentny (przynajmniej moja wersja), a drobinki przepięknie migoczą, zarówno w świetle słonecznym, jak sztucznym i co ważne w ogóle nie są wyczuwalne. Po aplikacji usta wyglądają ponętnie, są pełne i optycznie powiększone. Oczywiście można powiedzieć, że na rynku jest mnóstwo błyszczyków z drobinkami dającymi podobny efekt. Możliwe, ale moim zdaniem różnica pomiędzy zwykłym błyszczykiem a Pure Color jest ogromna.
Generalnie nie nawilża, ale i nie przesusza. W moim przypadku utrzymuje się dwie godziny. W załamaniach ust pozostają co prawda drobinki, ale w tym wypadku nie wygląda to tandetnie, zresztą można je łatwo usunąć chusteczką. Producent zapewnia, że kosmetyk nie jest klejący. Owszem, włosy nie przylepiają się do ust, ale nie jest 100 % pozbawiony lepkości.
Polecam!
Producent | Estee Lauder |
---|---|
Kategoria | Usta |
Rodzaj | Błyszczyki |
Przybliżona cena | 105.00 PLN |