Na wstępie przyznam, iż kosmetyk ten dostałam w prezencie. Jako wielbicielce błyszczyków, rzadko zdarza mi się kupować szminki w ogóle, nie mówiąc już o kupowaniu szminki za zawrotną, jak dla przeciętnej studentki, kwotę 100 złotych. Bo mniej więcej tyleż to cudo kosztuje.
Cudo - to słowo zdecydowanie najlepiej określa tę szminkę. Zmysłowa aksamitność, głębokie nasycenie kolorem, kuszące lśnienie - oto, czym wabią umalowane nią usta.
Firma Guerlain zadbała przy tym także o to, by z szerokiej gamy kolorów każda, najbardziej nawet wybredna kobieta mogła coś dla siebie wybrać. Mój odcień to 241; a więc coś jakby cynamon, nasycony maleńkimi złotawymi drobinkami. Te drobinki, czy też jak kto woli, pigmenty, sprawiają, że usta wydają się być nieporównywalnie większe, pełniejsze.
Kremowa konsystencja pomadki zachęciła mnie do małego, w pełni zresztą udanego eksperymentu - a mianowicie zdarza mi się używać jej do podkreślenia kości policzkowych. I naprawdę kosmetyk doskonale sprawdza się i w tej roli.
Dodatkowym zaskoczeniem był dla mnie niesamowity wprost zapach szminki. Cudowny, trudny do określenia, a przy tym dyskretny aromat niejednokrotnie skusił mojego mężczyznę do zmysłowych pieszczot moich ust.
To jeszcze nie koniec. Producent widać postanowił zadbać, aby tej szmince absolutnie żadna prawdziwa kobieta nie umiała się oprzeć. Aby móc być tego pewnym w stu procentach, ów 'przedmiot pożądania' bardzo elegancko „ubrał” w luksusowo wyglądające złote wdzianko, i jako bonus dołączył równie eleganckie i poręczne lusterko. Ha! Miał rację, trudno przejść obok niej obojętnie.
I choć nie sądzę bym porzuciła ukochane błyszczyki na rzecz szminek, z niepokojem jednak czekam na dzień, a w którym ta pomadka mi się skończy. Z niepokojem, bo jej cena zbyt przyjazna nie jest, ale przecież już dziś wiem, że bez niej się nie obejdę.
Producent | Guerlain |
---|---|
Kategoria | Usta |
Rodzaj | Szminki w sztyfcie |
Przybliżona cena | 100.00 PLN |