Szukając kremu nawilżającego i ochronnego - generalnie po prostu dobrego kremu dla dwudziestokilkulatki - znalazłam na sklepowej półce całą gamę różnych "zielonych" kremów Lirene. Przeczytałam opisy każdego i wybrałam wspomniany w tytule recenzji kosmetyk. Producent obiecywał, że krem będzie nawilżał skórę oraz chronił ją przed wolnymi rodnikami (czyhającymi na nas w każdym momencie naszego miastowego życia), że będzie łagodził i odżywiał cerę, a to wszystko dzięki zawartości substancji przeciwrodnikowych, witaminy E oraz B5.
Rzeczywiście, przyglądając się uważnie składowi chemicznemu kremu można się dopatrzyć tzw. filtrów UV (substancji przeciwrodnikowych) oraz wspomnianych witamin. Wracając jednak do działania kremu, mogę stwierdzić, że nawilża skórę (przynajmniej się ona nie wysusza) i jest ok, ale tylko tyle. Niestety, nie mogę się wypowiedzieć na temat jego właściwości ochronnych, przeciwrodnikowych i przeciwstarzeniowych, bo tego odczuć się nie da - trzeba wierzyć, że pomaga.
Natomiast jego wadą, albo raczej nie-zaletą, jest to, że nie jest on w żaden sposób wyjątkowy: konsystencję ma przeciętną, zapach jak cała reszta kosmetyków tej serii, wchłania się jak trzeba, ale przez to nie sprawia wrażenia, że jakoś świetnie nawilża i odżywia.
Podsumowując, krem Lirene jest w miarę, nic szczególnego, więc nie wiem czy warto wydać na niego 16 zł, skoro można za taką sumę kupić inny, działający na cerę "jakoś". Z drugiej strony, jest naprawdę w porządku i nie da się znaleźć jakiejś poważnej jego wady.
Producent | Laboratorium Kosmetyczne Dr Irena Eris |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Kremy na dzień: nawilżające i odżywcze |
Przybliżona cena | 16.00 PLN |