"Krem biowitalizujący Matriciane Multi-Défense wzmacnia naturalną barierę ochronną skóry i zabezpiecza przed niekorzystnym wpływem środowiska zewnętrznego – zanieczyszczeniami, stresem, wolnymi rodnikami, czynnikami, które odbierają jej młody wygląd i wywołują pierwsze oznaki starzenia się skóry. Oparty na Matricium*, dostarcza skórze niezbędne, biomimetyczne** składniki, stymulujące regenerację komórek. Dzięki zawartości Karnozyny, ma działanie antyoksydacyjne, a także zapobiega procesowi glikacji (niszczeniu kolagenu przez cukry), w wyniku którego skóra traci elastyczność, staje się bardziej pomarszczona i cienka. Zapewnia naturalny koloryt i elastyczność skóry. Nie zatyka porów, hipoalergiczny, odpowiedni do skóry wrażliwej.
* Matricium - pierwszy medyczny wyrób działający na przyczyny starzenia się skóry, w 100% biomimetyczny.
** biomimetyczny - złożony wyłącznie ze składników występujących naturalnie w skórze.
Lekka, świeża konsystencja Matriciane Multi-Défense sprawia, że stanowi on idealną bazę pod makijaż".
Krem (30 ml) umieszczono w smukłym, czerwonym i praktycznym opakowaniu z dozownikiem i zatyczką. Kosmetyk ma rzadką konsystencję i mocny, charakterystyczny kwaskowaty zapach, który nie wszystkim może się podobać. Krem kupiłam 2 miesiące temu, oczarowana stosowanym przeze mnie parę miesięcy wcześniej serum z serii Matriciane, które podbiło moje serce swoją skutecznością - wracam do niego regularnie z uśmiechem na ustach.
Multi-Defense w odróżnieniu od swojego kuzyna nie oczarował mnie niczym. Przez swoją lekką konsystencję znika z opakowania w tempie błyskawicznym - zużyłam go w niecałe 4 tygodnie. Jego systematyczne stosowanie dwa razy dziennie nie przyniosło poprawy stanu skóry. Krem ładnie się wchłania, do matu. Moja cera była po nim ładnie nawilżona, ale tylko przez parę godzin, później domagała się kolejnej jego porcji, zaś po demakijażu była sucha i cienka jak pergamin. Z kolei po upływie jakichś dwóch tygodni po każdorazowej jego aplikacji zaczęły swędzieć mnie poliki, które dodatkowo stawały się czerwone jak burak i tkliwe - bolały mnie przy każdym dotknięciu. Nie zaobserwowałam też wzrostu elastyczności skóry, jej wygładzenia, wyrównania jej kolorytu, czy choćby wzrostu poziomu nawilżenia.
Byłam ogromnie zdziwiona i totalnie zasmucona, bo przy stosowaniu serum z tej linii nic takiego u mnie nie wystąpiło. A serum przecież działa silniej niż krem. Sama nie wiem co myśleć o tym kremie, czy go Wam polecać, czy też odradzać jego zakup - same zadecydujcie o tym czy warto go kupić.
Skład: Aqua/Water/Eau, Isotridecyl Stearate, Glycerin, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Glyceryl Stearate, Olea Europaea (Olive) Oil Unsaponifiables, Lauroyl Lysine, Mannitol, Xylitol, Rhamnose, Fructooligosaccharides, Laminaria Ochroleuca Extract, Carnosine, Sodium Hyaluronate, Tocopherol, Pentylene Glycol, Sodium Stearoyl Glutamate, Cetearyl Alcohol, Dimethicone, 1,2-Hexanediol, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Caprylyl Glycol, Ethylhexylglycerin, Xanthan Gum, Aminoethanesulfinic Acid, Sodium Phytate, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Lactis Proteinum/Whey Protein/Proteine Du Petit-Lait, Fragrance (Parfum), Sodium Chloride, Glucose, Alanyl Glutamine, Arginine HCL, Sodium Acetate, Disodium Phosphate, Serine, Leucine, Magnesium Chloride, Potassium Chloride, Valine, Sodium Pyruvate, Lysine HCL, Histidine HCL, Proline, Cysteine HCL, Hydroxyproline, Glutamic Acid, Asparagine, Threonine, Inositol, Adenine, Alanine, Aspartic Acid, Glycine, Methionine, Tyrosine, Phenylalanine, Tryptophan, Isoleucine, Sodium Sulfate, Folic Acid, Ferrous Sulfate, Calcium Pantothenate, Thiamine HCL Pyridoxine HCL, Niacinamide, Ascorbic Acid, Thymidine, Cyanocobalamin, Thioctic Acid, Riboflavin, Sodium Metasilicate, Zinc Sulfate, Adenosine, Guanine, Ribose, Biotin, Ammonium Molybdate, Ammonium Vanadate, Copper Sulfate, Manganese Chloride
Producent | Bioderma |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Kremy na dzień: nawilżające i odżywcze |
Przybliżona cena | 97.00 PLN |