Nie starajcie się skojarzyć tego kosmetyku z jego nazwą. Nie wiem zupełnie skąd się ona wzięła, gdyż nie jest to maska tylko po prostu serum, 100% esencji ceramidowej. Nie wygląda jak maska, nie stosuje się jej jak maski, ale wszystko to sprawia, że kosmetyk jest bardo wyjątkowy.
Przede wszystkim wygląd – zupełnie niepozorna, malutka, szklana ampułka mieszcząca zaledwie 5ml. W srebrnej zakrętce z guziczkiem mieści się malutka pipetka – działa trochę nieprecyzyjnie, przynajmniej w porównaniu z tymi, z którymi mam do czynienia na co dzień w laboratorium. Laikowi zapewne nie zrobi to najmniejszej różnicy – ważne, że w miarę dobrze spełnia swoje zadanie, którym jest odmierzanie kropelek preparatu.
Esencja ma postać żelującego olejku, jest gęsta i trochę lepka, ale absolutnie nie tłusta. Zapach jest prawie niewyczuwalny. Jej aplikacja powinna odbywać się wieczorem, po oczyszczeniu twarzy. Na skórę potrzebującą naprawy nanosimy kilka kropli i delikatnie, masującym ruchem rozprowadzamy. Preparatu nie należy spłukiwać, wchłania się błyskawicznie, skóra połyka go łapczywie i już po chwili jej powierzchnia jest znów sucha i matowa. Jest tak łatwo przyswajana przez skórę, że z powodzeniem mogłaby być stosowana na dzień, także pod makijaż, ale jest to kosmetyk na noc, gdyż w czasie snu jest w stanie pomóc nam o wiele lepiej niż w ciągu dnia spędzonego w agresywnym środowisku.
Co właściwie robi ten kosmetyk? Przeznaczony jest dla osób w każdym wieku, do cery suchej, bardzo suchej, odwodnionej i wrażliwej, jest więc zatem idealny na zimę dla większości z nas. Jego zadanie numer jeden to odbudowa płaszcza lipidowego, naruszonego przez inne kosmetyki. Skóra pozbawiona swojej naturalnej ochrony jest wystawiona na działanie czynników zewnętrznych, takich jak wiatr, mróz, suche powietrze, które przyczyniają się do powstawiania wszystkich tych nieprzyjemnych dolegliwości, o których chciałybyśmy jak najszybciej zapomnieć. Zwalczając problem u podstaw i zatrzymując wodę w skórze, esencja skutecznie zapobiega ich powstawaniu, a także leczy to, co zdążyło się już „zepsuć”. Wnika głęboko i rekonstruuje tzw. cement międzykomórkowy, efekcie czego skóra szybko się regeneruje i odzyskuje promienny wygląd.
"Maskę" stosować można na dwa sposoby: regularnie, czyli przez dłuższy czas 1 – 2 razy w tygodniu lub zastosować kurację zmasowaną, trwającą 2 – 3 tygodnie, w czasie których esencja aplikowana będzie codziennie. Po aplikacji, w razie potrzeby można położyć na nią odpowiedni krem na noc. Ja stosuję ją na razie nieregularnie i tylko w razie potrzeby, ale kiedy przyjdą mrozy, być może moja skóra będzie potrzebowała kuracji intensywniejszej. Na razie aplikacja raz w tygodniu w zupełności wystarcza do pozbycia się miejscowych przesuszeń, łuszczących się skórek, zaczerwienień i drobnych podrażnień.
Niestety są też dwie wady: wydajność i cena. Jedna buteleczka starczy na około 2 trzytygodniowe, intensywne kuracje ograniczone do miejsc najbardziej potrzebujących, więc to niewiele. Natomiast cena – jest, jaka jest, ale uważam, że za kosmetyk takiej jakości z czystym sumieniem możnaby zapłacić dużo więcej.
Świetna rzecz, wręcz luksusowa, i to piękne opakowanie, idealne na prezent - gorąco polecam wszystkim!
Skład: Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Ethylhexyl, Cocoate, Lecithin, Glycolipids, Phenoxyethanol, Methylparaben, Butylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Isobutylparaben.
Producent | Dax Cosmetics |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Sera, ampułki |
Przybliżona cena | 37.00 PLN |