Ogromną sympatią darzę wszystkie kosmetyki Old Spice. Chętnie i ze świetnymi skutkami używam też męskich antyperspirantów z tej linii, a co zabawniejsze swoją trochę niezdrową pasją zaraziłam także mojego mężczyznę. Kiedy, całkiem niedawno, Old Spice wypuściło na rynek zestawy (sztyft + żel pod prysznic), pierwszy raz w życiu nie usłyszałam komentarza w stylu „... i znowu kupujesz kosmetyki?”. Co więcej, mój chłopak, osobiście zainicjował wyjście na zakupy w celu zdobycia takiego zestawu, a nawet... dwóch. Byłam w szoku.
Zestawy, w tym i w wielu innych miejscach, dostępne były tylko w dwóch wariantach zapachowych: Original i Whitewater. Wzięliśmy obie wersje. Żele jednak różnią się odrobinę zapachem od swoich dezodorantowych odpowiedników. Original to tutaj zapach mocno korzenny z dominacją nut imbirowych i bergamotowych oraz z nutką słodyczy – to mój typ, chociaż, używając obu żeli na zmianę, mój chłopak częściej sięga po Whitewater, czyli zapach bardziej klasyczny – świeży, jakby morski, nieco sportowy.
Butelki dość oryginalne, wysokie, z czerwonego, lekko matowego plastiku, po 250 ml każda. Wyposażone w klapki, ale standardowo bez haczyka.
Żele pienią się dobrze, dobrze spłukują, myją jak należy, odświeżają, nie uczulają – pod tym względem nie ustępują, ani nie przewyższają swoich popularniejszych „braci”. Ale jest coś, co powoduję, że będę pilnować, aby mój mężczyzna zawsze miał taki żel „pod ręką” - są to naprawdę miłe, męskie zapachy, które po kąpieli czy prysznicu utrzymują się na skórze niezwykle długo i, zwłaszcza wieczorem, sprawiają mi naprawdę wiele przyjemności.
Świetne na każdą okazję, szkoda tylko, że tak trudno dostępne, ale mam nadzieję, że wkrótce to się zmieni. Polecam!
Podaję cenę zestawu.
Producent | Old Spice |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Żele pod prysznic, płyny do kąpieli |
Przybliżona cena | 12.00 PLN |