Słabość do piwoniowych aromatów zagnała ten kosmetyk do mojego koszyka. I tak w moim posiadaniu znalazł się delikatny żel, nie zawierający mydła i ponoć stworzony dla osób uwielbiających wykorzystywać wodę do oczyszczania twarzy. Niestety, gdyby nie zapach – nazwałabym go królem niewypałów.
Procedura użycia jest klasyczna: zwilżyć twarz wodą, wmasować żel aż do spienienia i spłukać. Pierwszy grymas na mojej twarzy wywołało niemal zerowe pienienie się tego żelu, ale to można przeboleć. Drugi, nieco poważniejszy problem to potworne pieczenie, które wywołuje ten kosmetyk w miejscach gdzie skóra jest nieco uszkodzona. Gdy pozostawiam go na skórze chwilę dłużej – piecze cała twarz. Połączyłam to z faktem bardzo intensywnego (z resztą cudownie piwoniowego) zapachu i wszystko stało się jasne. Żel nie wywołuje żadnych reakcji alergicznych, po prostu jest bardzo nieprzyjemnie. Za to, o dziwo, nie piecze w oczy przy zmywaniu resztek tuszu.
Przeznaczony jest do każdego rodzaju skóry i oczekiwać należy po nim uczucia miękkości i elastyczności skóry, łagodzenia podrażnień i śladów nawilżenia. Mówiąc krótko – mam wrażenie, że wszystko działa dokładnie odwrotnie. I mimo lekkiego ściągnięcia, przesuszenia i podrażnienia – skóra prosi się o dodatkowe oczyszczenie.
Na domiar złego, różowy żel o konsystencji kisielu jest przeraźliwie wydajny. Butelka o pojemności 200 ml ze zdejmowanym korkiem prezentuje się dość elegancko, choć jest raczej mało funkcjonalna.
Do nabycia np. w Naturze, ale radzę omijać go szerokim łukiem.
Producent | Constance Carroll |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Żele i pianki do mycia |
Przybliżona cena | 12.00 PLN |