Kobieta pachnąca kwiatami, a właściwie jak jeden konkretny kwiat – to może wydawać się raczej mało oryginalne, może nawet dziwne, ale w natłoku całego mnóstwa mieszanek zapachowych, z każdym nowym pomysłem – coraz dziwniejszych, w pewnej chwili można mieć dość i zapragnąć czegoś prostego i naturalnego.
Uwielbiam zapach wszystkich błękitnych i fioletowych kwiatów, a woń fiołków to dla mnie małym cudem Natury, stąd nie powinna dziwić moja prawie automatyczna decyzja zakupu fiołkowej wody toaletowej – dzieła Yardleya. Gdy wypróbowałam tester na nadgarstku - zapach mnie nie zachwycił. Działo się to w Galerii Centrum, postanowiłam zatem dać jeszcze chwilę zapachowi a w międzyczasie przespacerowałam się po innych działach sklepu. Po zrzuceniu pierwszych, cierpkich i alkoholowych woni – wyłoniły się prawdziwe fiołki. Decyzja o zakupie była już nieodwołalna.
Zapach jest niezwykle autentyczny, bije magiczną wręcz aurą i intensywnością – dokładnie jak bukiecik maleńkich fiołków wonnych. Czysta fiołkowa esencja – nic dodać, nic ująć.
Trwałość – zadowalająca. Po około 8 godzinach zapach traci swoją intensywność.
Flakon po pojemności 125 ml, trochę w stylu retro, ascetyczny, wręcz aptekarski, ale urokliwy. W serii dostępny jest także dezodorant w sprayu i perfumowany talk do ciała.
Pałam ze wszechmiar zachwytem i gorąco polecam.
Producent | Yardley |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Wody toaletowe, perfumowane oraz perfumy |
Przybliżona cena | 88.00 PLN |