Z zapachem Noa (premiera w 1998 roku) Cacharel’a jest trochę tak, jak z przystojnym, ale strasznie nudnym facetem - na początku strasznie się podoba mimo wad (których nie zauważamy), później następuje faza monotonii i przyzwyczajenia (mimo że nadal widzimy to „coś” to czujemy, że jednak to nie to, co nas kręci i zaczynamy widzieć pryszcz na czubku nosa – w przenośni oczywiście), by na końcu zemdlić, zanudzić i doprowadzić do szału…
Zapach ten to według mnie taka bezpieczna przystań, spokój, to taka uśmiechnięta, spokojna pani pod trzydziestkę w pastelowym sweterku na spacerze ze swoim rasowym pieskiem. Jakoś tak mi się kojarzy – a producent raczej kieruje ten zapach do kobiet spontanicznych, pełnych energii… Nie oznacza to, że kompletnie mi się nie podoba – nie, to raczej chodzi o jego przewidywalność, jednostajność, jego „nie mojość”…
Noa należy do kategorii zapachów zielono–kwiatowych. W nucie głowy znajdziecie świeżą zieleń i liść kolendry – ta faza rozwoju zapachu „drapie” mnie w gardło i ją lubię najmniej. Na szczęście dość szybko przeistacza się w dość mocny miks róży, piwonii i ziarna kawy, ułożone na bazie z białego piżma… No i to denerwuje mnie najbardziej - czemu ta ostatnia nuta na mojej skórze robi się tak strasznie mydlano–pudrowa?! A na dodatek nie wibruje, tylko ciężko osiada i tyle. Klap – i po sprawie. Trwały, ładny, ale nie interesujący, bez tego „czegoś”… Za to u wielu znajomych osób wywołujący migrenę…
Jedno jednak trzeba przyznać, flakon jest bardzo efektowny, piękny (i ta perełka na dnie…) choć na pewno niezbyt praktyczny - ciężka kula bez korka. Na toaletce na pewno stanowi nie lada akcencik, jednak raczej nie nadaje się do torebki.
Miałam okazję „nosić” na sobie wonie podobne do Noa – i muszę przyznać, że porównanie wypada na jej niekorzyść.
Cena dotyczy 30 ml (dostępna jest również pojemność 50 i 100 ml) i zakupu internetowego.
Producent | Cacharel |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Wody toaletowe, perfumowane oraz perfumy |
Przybliżona cena | 190.00 PLN |