Bezpieczny urlop
KATARZYNA GAPSKA • dawno temuCzekamy na urlop przez cały rok. Marzymy o opaleniźnie, drinkach pitych o zachodzie słońca, spacerach po plaży. Do naszej wyobraźni raczej nie zakrada się złodziej, oszust ani gwałciciel. A jednak niewiele trzeba, żeby z powodu przytępionej słońcem uwagi, przytrafiła nam się niemiła przygoda. Pamiętajmy aby na wakacje oprócz kremu do opalania i słomkowego kapelusza zabrać też dużo zdrowego rozsądku i jeszcze więcej ostrożności.
Czym może się skończyć samotna wędrówka przez brazylijskie slumsy łatwo odgadnąć. To oczywiste, że nie należy się udawać w miejsca cieszące się złą sławą, bo to z daleka trąci niebezpieczeństwem. Są jednak miejsca, które nie budzą naszej czujności — deptak w kurorcie, plaża, oblegany przez turystów skwer. Miejsca z pozoru bezpieczne, bo uczęszczane przez osoby podobne do nas. Niestety tam gdzie turyści, tam też amatorzy cudzego mienia i oszuści.
Nie kuśmy złego. Na całym świecie obwieszanie się drogim sprzętem elektronicznym wiąże się z ryzykiem jego utraty. O ile można sobie na to jeszcze pozwolić pod wieżą Eiffla, to takie postępowanie w Limie czy w Bogocie jest równoznaczne z oddaniem drogich gadżetów w ręce złodziejaszków.
Jak nie dać się okraść?
Przede wszystkim nie afiszować się pieniędzmi. Trzymać je w wewnętrznych kieszeniach, podobnie jak dokumenty. Zamykać torebkę i najlepiej trzymać ją od spodu. Nie obwieszać się drogą biżuterią. Zamiast pliku banknotów lepiej wziąć kartę kredytową. A kiedy jest to niemożliwe, pieniądze schować do specjalnego paska ze schowkiem (do kupienia w sklepach turystycznych). Pasek nie ustrzeże nas przed rabunkiem z bronią w ręku, ale drobnym złodziejaszkom na pewno uniemożliwi dostanie się do naszych pieniędzy.
Przestępstwa zdarzają się nie tylko w odległych miejscach lecz także na ruchliwych ulicach. Zdecydowanie lepiej jest chodzić w pewnej odległości od ścian budynku. Dlaczego? Bo napastnicy czają się najczęściej w bramach lub za rogiem ulicy. A kiedy już staniemy oko w oko ze złodziejem, patrzmy mu prosto w oczy i stanowczo zażądajmy, żeby spadał. Nasza wściekłość może odegrać kluczową rolę. Złodzieje boją się krzyku. Wołajmy więc o pomoc ile tchu w piersiach. A kiedy ktoś nas zaatakuje, brońmy się! Szarpmy za włosy, drapmy, wbijmy palec w oko, uderzmy w krocze. Od tego może zależeć nasze życie. Sytuacja ta dotyczy oczywiście napaści bez broni lub ostrego narzędzia.
Złodzieje na całym świecie wymyślają coraz to nowe sposoby na naiwnych turystów. Swego czasu peruwiańscy złodzieje specjalizowali się w polowaniu „na dresy”. Polegało to na tym, że wyszukiwali w tłumie turystę odzianego w spodnie na gumkę, najlepiej niosącego w ręku jakąś siatkę. Podbiegali do niego, ściągali mu spodnie, a biedak nie chcąc świecić czterema literami rzucał siatki i podciągał odzienie. Nie trzeba dodawać, że siatek już więcej nie zobaczył. Na podobnej zasadzie działają „musztardowe szajki” w Ameryce Południowej. Smarują niepostrzeżenie plecy ofiary musztardą (lub czymś innym) a potem przyjaznym tonem oferują pomoc w czyszczeniu. Wystarczy zdjąć plecak, marynarkę lub polar, by się z nimi pożegnać na zawsze.
W Paryżu popularne jest kuszenie turystów złotą obrączką. Kobieta z szajki rzuca na ziemię gruby krążek a potem zaczepia turystów, pytając czy przypadkiem jej nie zgubili. Biada temu, kto się połasi na błyskotkę. Zaraz zrobi się wokół niego tłum. Troszkę inny sposób praktykowany jest w Moskwie. Tam kusi się turystów zwitkiem banknotów. Przechodzący obok człowiek „niechcący” gubi pieniądze. A kiedy szlachetny turysta podnosi je by oddać przechodniowi, ten oskarża go o kradzież. Wariantów takich pułapek jest bardzo dużo.
Wniosek z tego jeden. Jeżeli zauważycie pieniądze lub biżuterię leżącą na ziemi na ruchliwym deptaku, bądźcie pewni, że to nie jest niczyja zguba, lecz wabik. Gdyby było inaczej, już dawno któryś z turystów włożyłby skarb do kieszeni.
Co roku setki turystów padają ofiarami oszustw. Zwabieni lepszym kursem dolara wymieniają pieniądze na ulicy, z nadzieją na szybki zarobek dają się namówić na grę „w trzy karty”, kupują „bardzo okazyjnie” różne towary. Z reguły szybko okazuje się, że w kieszeni turysty lądują podrabiane banknoty, w karty zawsze wygrywa podstawiona osoba, a złoty pierścionek to bazarowa błyskotka.
Czytajmy przepisy celne danego kraju
Przestępcy żerują na łatwowiernych cudzoziemcach. Nieszczęściem turysty może się okazać chęć niesienia pomocy. Na wielu lotniskach możemy zostać poproszeni o przewiezienie prezentu dla cioci lub lekarstw dla dziewczyny. W niewinnie wyglądającej torebce ukrywają się narkotyki. Kto oglądał przygody Bridget Jones, ten wie, czym taka pomoc może się skończyć. A polskie więzienia w porównaniu z tymi w Azji czy Ameryce Południowej to czterogwiazdkowe hotele. Próby podrzucania narkotyków zdarzają się nawet strażnikom granicznym. Turysta zostaje zaproszony na rewizję osobistą i niepostrzeżenie wrzuca mu się do plecaka liście koki. Ma alternatywę. Zapłaci żądaną stawkę strażnikom lub oni wezwą policję. Prosty wybór? Dlatego zawsze należy zachować czujność, bacznie obserwować ludzi i pod żadnym pozorem nie pozostawiać swojego bagażu bez opieki.
Kłopotem na granicy może się też zakończyć z pozoru niewinna pamiątka z podróży. Buty z krokodyla, angolskie drewniane figurki to jak staranie się o więzienie, kubański rum bez oficjalnego rachunku to murowana audiencja celników. O ile wyroby z kości i skóry zwierząt, fragmenty rafy koralowej to dość oczywiste przedmioty zakazane, o tyle na przykład podróbki znanych marek na ogół nie budzą wątpliwości turysty. Możemy się zdziwić, kiedy znajdziemy się w tarapatach na granicy z powodu butów „Nike” made in garaż w Bangkoku. Zainteresowanie celników mogą wzbudzić dzieła sztuki, lekarstwa w dużych ilościach lub artykuły elektroniczne. Wiedza uchroni nas przed niepotrzebnymi kłopotami.
Uwaga na podrywaczy i sekciarzy!
Podczas wakacji uaktywniają się nie tylko złodzieje. Na łowy wyruszają kurortowi podrywacze. Na plażach całego świata spotkać można beach boys. Młodych, opalonych, wysportowanych przystojniaków rozsyłających uśmiech turystkom. Ich główną motywacją jest chęć zabawy na koszt bogatej dziewczyny. Problemu nie ma, jeżeli Pani lubi szastać pieniędzmi i uszczęśliwiać tym śniadego młodzieńca. Tylko niech później nie płacze, że miłość kończy się wraz z jej wejściem do samolotu, a ona już w swoim kraju dowiaduje się o chorobie lub ciąży.
Ostrożnie z piciem alkoholu w towarzystwie niedawno poznanych osób. Miło rozpoczęta impreza może się skończyć gwałtem lub utratą pieniędzy i dokumentów. Lepiej pilnować siebie i swoich drinków. Dodawanie różnych substancji do napojów w klubach i barach jest coraz popularniejsze. Często zamieszani są w to również kelnerzy, dlatego zamawiaj piwo i wino, które kelner otwiera przy tobie lub patrz na ręce barmana, który przygotowuje ci drink.
Kolejnym wakacyjnym zagrożeniem jest werbowanie do sekt. Nie każdy kto słucha z zainteresowaniem, jest naszą bratnią duszą. Nie każdy kto chce wprowadzić nas do swojego kręgu przyjaciół, ma dobre zamiary. Lepiej słuchać swojej intuicji, spotykać się z nowo poznanymi osobami na neutralnym gruncie i nigdy nie oddawać w obce ręce swoich dokumentów i pieniędzy.
Świat pełen jest zagrożeń. Terroryzm, choroby, żywioły, katastrofy lotnicze. Wielu rzeczy nie da się przewidzieć. Nie znaczy to jednak, że mamy siedzieć w domu i nikomu nie ufać. Świat jest również pełen pięknych miejsc i przyjaznych ludzi. Dajmy sobie szansę by zobaczyć to, co piękne, poznać nowych przyjaciół i szczęśliwie wrócić do domu.
Nie chcę nikogo przestraszyć i zniechęcić do wyjazdu. Uważam jedynie, że do każdych wakacji, czy to ekstremalnej wyprawy przez Andy, czy leniwego odpoczynku na karaibskich plażach należy dobrze się przygotować. I zawsze, ale to zawsze zachować zdrowy rozsadek.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze