„Kropla oliwy. Moje sycylijskie wakacje”, Simonetta Agnello Hornby
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuW każdej szerokości geograficznej człowiek ma identyczne potrzeby: chce zjeść, ogrzać się, wyspać i porozmawiać z życzliwymi ludźmi. Właśnie dlatego „Kropla oliwy” to książka bardzo nam bliska. Znajdziemy w niej bowiem to, co jest ważne także dla nas, Polaków.
Gdybyśmy chcieli opisać nasze wyobrażenia o Sycylijczykach, znaczna ich część przypominałaby obrazy z filmu „Ojciec chrzestny”, nakręconego na podstawie powieści Mario Puzo. Mieszkańców tej wyspy, tak barwnie opisanej przez Francisa Forda Coppolę, cechuje gwałtowny temperament, szacunek dla tradycji i silne poczucie honoru. Warto jednak pamiętać, że Sycylia to nie tylko vendetta i mafijne porachunki (jak starają się nam wmówić autorzy kryminałów). Istotnym elementem tej kultury jest kuchnia i wspólne biesiadowanie. Jeśli więc chcemy poszerzyć naszą wiedzę o sycylijskich kulinariach, zachęcam do lektury książki „Kropla oliwy. Moje sycylijskie wakacje". Jej autorką jest Simonetta Agnello Hornby – rodowita Sycylijka, urodzona w Palermo, pisarka i prawniczka, znana za sprawą swoich książek o włoskiej kuchni. Hornby sekrety gotowania poznała dzięki babci, doskonałej kucharce i opiekunce domowego ogniska. Tak się szczęśliwie złożyło, że babcia Maria wszystkie swoje przepisy zamieszczała w niewielkim notatniku. Wiele lat po jej śmierci dorosła już Simonetta postanowiła je opublikować, dodając nie tylko kulinarne dygresje, ale i fantastyczne opowieści o życiu sycylijskiej rodziny. Właśnie tak narodził się pomysł na „Kroplę oliwy”, opublikowaną przez wydawnictwo Czarne w serii o wiele mówiącym tytule „Dolce vita” („Słodkie życie”).
Wspomnienia Simonetty sięgają lat 50-tych XX wieku. Właśnie wtedy Sycylia z trudem wychodziła z powojennego kryzysu. Sycylijczycy skutecznie radzili sobie z kłopotami codziennego życia, dbając o to, by dzięki hodowli zwierząt i uprawie pól móc godziwie zjeść i napić się wina. Tak się złożyło, że za sprawą pochodzenia oraz zaradności życiowej ojca, Simonetta miała dostatnie, rzec by można – bogate dzieciństwo. Mieszkała w pięknym domu, miała służącą, pokojówkę i kucharkę. A latem zawsze wyjeżdżała do rodzinnej posiadłości na wsi. Tam, w kuchni, za sprawą babci Marii, działy się istne cuda. Ich tajemnicę Hornby odsłania w drugiej części książki, podając precyzyjne przepisy, listę składników (z produktami włoskimi i zamiennikami) oraz sposoby przyrządzania potraw.
Książka kucharska Simonetty Agnello Hornby rozpoczyna się oryginalnym przepisem na kawę, przygotowywaną zawsze przez Rosalię, żonę zarządcy posiadłości. Zgodnie z tradycją caffè d'u parrinu było przyrządzane przez wieśniaczki, które chciały ożywić księdza, przyjeżdżającego na wieś, by odprawić mszę. W tym napoju, doskonale smakującym latem i zimą, znajdziemy cynamon, goździki, kakao i cukier waniliowy. Tajemnicą trunku jest wykorzystanie, oprócz świeżo zmielonej kawy, zużytych fusów z trzech lub czterech kawiarek. Proces gotowania caffè d'u parrinu jest dość czasochłonny, ale końcowy efekt przechodzi najśmielsze oczekiwania. Jak pisze Hornby,
napój ten jest bardzo aromatyczny i aksamitny w smaku (a to z racji obecnej w nim zmielonej kawy i kakao).
Kawę wypijemy z rana lub przed południem, a później, na obiad, za sprawą „Kropli oliwy” przyrządzimy pieczony tort z cukinii, ziemniaków i cebuli, faszerowane pomidory, królika lub kurczaka w rozmarynie oraz – na deser – crostatę ze świeżych owoców i wiśnie w syropie. A dla siedzących przy stole gości zaserwujemy dodatkowo pełne anegdot, dowcipów i dykteryjek opowieści o Sycylijczykach.
To jest właśnie zaleta dobrze napisanej książki. Chociaż mówi nam ona o miejscach, których nie mieliśmy jeszcze okazji odwiedzić, podczas lektury czujemy się tak, jakbyśmy już kiedyś tam byli, rozmawiali z ludźmi i próbowali oryginalnych potraw i alkoholi. Zabrzmi to jak truizm: w każdej szerokości geograficznej człowiek ma identyczne potrzeby: chce zjeść, ogrzać się, wyspać i porozmawiać z życzliwymi ludźmi. Właśnie dlatego „Kropla oliwy” to książka bardzo nam bliska. Znajdziemy w niej bowiem to, co jest ważne także dla nas, Polaków: gościnny dom, wspólne gotowanie i biesiadowanie, wyprawy na wieś, spotkania z dawno niewidzianymi wujkami, stryjkami i ciociami, zabawy z psem i kotem. I – nade wszystko – zapach babcinych wypieków, zup i wędlin. Cóż, książka Simonetty Hornby jest właśnie dla nas; dla czytelniczek i czytelników cieszących się życiem.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze