Żyjąc z Aną. Zaprzyjaźnione z anoreksją
EWA ORACZ • dawno temuKim jest Ana? Gdzie mieszka, co robi? Czy Ana to zbuntowana nastolatka? „Ana to ja, ja to Ana” pisze jedna z dziewczyn. Anoreksja została spersonifikowana. Nazwanie choroby imieniem nastolatki daje wrażenie poskromienia jej. To dlatego dziewczyny nazywają jadłowstręt Aną. A może po prostu łatwiej napisać „żyję z Aną”, niż przyznać się do choroby o podłożu psychicznym, nerwowym?
Kim jest Ana? Gdzie mieszka, co robi? Czy Ana to zbuntowana nastolatka? „Ana to ja, ja to Ana” pisze jedna z dziewczyn. Anoreksja została spersonifikowana. Nazwanie choroby imieniem nastolatki daje wrażenie poskromienia jej. To dlatego dziewczyny nazywają jadłowstręt Aną. A może po prostu łatwiej napisać „żyję z Aną”, niż przyznać się do choroby o podłożu psychicznym, nerwowym?
Przykazanie pierwsze : jeśli nie jesteś chuda, to znaczy, że nie jesteś atrakcyjna. Przykazanie drugie: bycie chudą jest ważniejsze od bycia zdrową. Przykazań jest dziesięć. Znacie taki dekalog? Przykazania wymyśliła jedna z pro-anorektycznych blogerek. Sieć pełna jest blogów wspierających anorektyczki. Niestety wspierających trwanie w chorobie, a nie wychodzenie z niej. Czy to sposób współczesnych nastolatków na radzenie sobie z problemami w dysfunkcyjnych rodzinach?
Czytając blogi pro-anorektyczne, naprawdę można dać się złapać w pułapkę, szczególnie jeśli ma się kilkanaście lat, problemy w domu i kształtującą się dopiero osobowość.
Pro-ana nie oznacza, że promujemy anoreksję, albo że któraś z nas chciałaby zachorować. Pro-ana to styl życia, dążenie do doskonałości, perfekcji, panowanie nad sobą i nad własnym ciałem, nienawiść do jedzenia, a przede wszystkim — chęć bycia chudym.
Czy dziewczyny rzeczywiście nie wiedzą, że już są chore, czy to wyparcie? Czy naprawdę Ana to dla nich siła, doskonałość i samokontrola? W tej dużej ilości stron, pozornie pochwalających anoreksję, a wręcz traktujących ją jak styl życia, większość blogów to jednak wołanie o pomoc. Czytając wpisy od początku, natrafiamy na dramatyczne historie młodych dziewczyn, często dziewczynek, które tak naprawdę są bardzo samotne i pozbawione rodziców, którzy co prawda są obecni, ale gdzieś w tle, raczej jak kukiełki a nie rodzina. W domach często jest alkohol, przemoc, albo matka ma zaburzenia odżywiania. Głównym problemem jest jednak brak uwagi, wsparcia ze strony rodziny. Czasem tylko gdzieś między słowami można znaleźć małe samotne dziecko, które znalazło sobie temat zastępczy na swoje problemy, z którymi nie jest w stanie sobie poradzić, a nie ma się do kogo zwrócić po pomoc.
Będziesz się głodziła i robiła wszystko co w Twojej mocy, aby wyglądać coraz szczuplej.
Świat kręci się wokół jedzenia, w zasadzie kontrolowania niejedzenia. Dni mijają na liczeniu kalorii, 500 dziennie to już dużo, podobnie jak waga powyżej 45kg. Dziewczyny marzą o tym, żeby ważyć jak najmniej, 35kg to dla wielu z nich ideał. Motylki, tak siebie nazywają. Jedna na każdej przerwie w szkole biega do toalety i w kabinie robi przysiady, inna ćwiczy pół nocy w zamkniętym pokoju. A wszystko po to, by mieć kontrolę nad swoim ciałem. Czy to znaczy, że ciało i waga to jedyne co kontrolują? Czy to sposób na to, żeby się wyróżnić? Poczuć kimś wyjątkowym?
Nie będziesz jadła bez poczucia winy.
Psychiatrzy nie są tu zgodni. Najnowsze teorie na temat zaburzeń odżywiania dotyczą kontroli. Anoreksja czy bulimia jest sprawą wtórną, pierwotne jest poczucie niepanowania nad teraźniejszością i utrata możliwości wpływania na przyszłość. Gdy wszystko się sypie i wydaje ci się, że nad niczym nie masz kontroli, pozostaje tylko jedna rzecz, która bezwzględnie należy do nas samych. Ciało. Można kontrolować w dużym stopniu co się z nim dzieje. Można je głodzić i to najczęściej robią dziewczyny, chłopcy radzą sobie nieco inaczej, zaczynają obsesyjnie ćwiczyć i układać jadłospis pod rzeźbienie ciała, choć liczba anorektyków stale rośnie. Jedno i drugie jest objawem tego samego zaburzenia.
Nie będziesz jadła niczego, bez ukarania siebie za to.
Na blogach pojawiają się porady jak zniwelować uczucie głodu, ukrywać jedzenie, przede wszystkim gdzie. Stanik, majtki, włosy, wpychanie jedzenia pod ubrania jest dla motylków mniejszym problemem niż zjedzenie. Bulimia jest niższym stadium i nie cieszy się takim szacunkiem jak anoreksja. Ana to siła. Rzyganie jest dla słabeuszy.
Bycie chudą i niejedzenie są dowodami prawdziwej siły woli.
Gloryfikowanie w sieci anoreksji jest czynnikiem pogłębiającym chorobę. Blogerki starają się motywować wzajemnie codziennym wklejaniem zdjęć (thinspiracje), jadłospisów, chwalą się głodówkami i spadkiem wagi. Opisują, jak zostać motylkiem. Powstała specyficzna społeczność, którą poza chorobą łączą jeszcze inne rzeczy. Anorektyczki często biorą także środki przeczyszczające, leki odurzające i narkotyki. Wszystko po to by poprawić nastrój, kontrolować niejedzenie i spadek wagi. Czerwona bransoletka na prawym nadgarstku to znak rozpoznawczy wyznawczyń Any. Tak naprawdę są bardzo samotne i często znajomości w sieci to jedyne ich towarzystwo. Przymus kontrolowania jedzenia i niejedzenie ogranicza życie towarzyskie. Poza tym nie sposób nie rzucać się w oczy, jeśli się waży 40kg.
Nigdy nie jesteś „zbyt” chuda.
Trudno czytać te blogi bez emocji. Motylki piszą po kilka lat a potem znikają z sieci. Nie wiadomo, co się z nimi dzieje, mam nadzieję, że rozpoczynają leczenie. Wyznawczynie Any zdają się nie wiedzieć a może zapominać, że anoreksja to śmiertelna choroba, jeśli się jej nie opanuje. A robienie z choroby stylu życia może przyciągnąć nowe wyznawczynie, wystarczy trafić na odpowiedni grunt. Te blogi to kolejny dowód na to, że kryzys więzi rodzinnych pogłębia się.
Motyle żyją krótko.
Źródło: porcelanowe-motylke.bloog.pl, nigdy-nie-jestes-zbyt-chuda.blog.onet.pl, no-eat.pinger.pl, poezja-muzyka-ana.blogspot.com
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze