Przepowiadanie przyszłości
EWELINA KITLIŃSKA • dawno temuPrzychodzi w życiu taki czas, kiedy człowiek ma mętlik w głowie. Za dużo myśli powstaje w jednym czasie, mnóstwo pytań ciśnie się na usta i zostaje bez odpowiedzi. Wielu ludzi podchodzi do takich przełomów życiowych racjonalnie, dokonuje wyborów, bierze byka za rogi. Ale równie sporo szuka rozwiązań w mniej konwencjonalnych sposobach, ale za to sprawdzających się od wieków.
Historia wróżbiarstwa, astrologii, przepowiadania przyszłości zaczęła się zaraz po tym, gdy nasz praprzodek zszedł z drzewa i stał się homo sapiens. Zawsze ludzi dręczyły troski o to, co się wydarzy już wkrótce, a co może mieć istotny wpływ na ich życie. Zadawali sobie pytania o to, czy na polowaniu spotkają mamuta, czy nagła burza nie pokrzyżuje im planów, czy wrogie plemię nie będzie chciało przejąć jaskini, gdy wszyscy mężczyźni pójdą w podchody za zwierzyną.
Ludzie pytają o wszystko
Dzisiaj umiemy już przewidzieć wiele rzeczy: zmiany pogody, trzęsienia ziemi, potencjalne napięcia w kontaktach międzynarodowych wielu państw czy proporcje głosów w wyborach. Ale to są sprawy ogólne, które w porównaniu z problemami dotykającymi każdą osobę osobiście schodzą na dalszy plan. Bo nikt nie jest dla danego człowieka tak ważny jak on sam dla siebie. Cywilizacyjnie jesteśmy rozwinięci, ale jako poszczególne jednostki borykamy się z tymi samymi przeszkodami. W chwilach zwątpienia albo niepewności wciąż wielu z nas usiłuje się dowiedzieć, jaka będzie dla nich przyszłość.
Do astrologa i tarocistki Józefiny Jagodzińskiej przychodzą bardzo różne osoby: starsze, młodsze, średnio lub dobrze sytuowane, od biznesmenów po maturzystów zastanawiających się nad wyborem przyszłego zawodu. I jak można się domyślać, jest znacznie więcej kobiet, które stanowią ok. 70% klientów.
Wszyscy chcą wiedzieć więcej, poznać przeznaczenie.
— Ludzie pytają o wszystko, co jest dla nich osobiście ważne w danym momencie życia. Począwszy od tego, czy „ona jest w ciąży”, przez szczegółowe rozpytywanie o pracę, rozmowy kwalifikacyjne, o to, co robić, żeby dostać się na kierunek studiów, gdzie przyjmuje się na rok kilka osób, aż po pytania o to, czy stawiać na giełdzie na spółkę A, B czy C – mówi Józefina Jagodzińska. — Najczęściej pojawiają się tematy miłości, zdrowia, pieniędzy ze wskazaniem na inwestycje i dodatkowo dzieci.
Powtarzające się tematy przeważają też w horoskopach omawiających szczegółowo bieżący dzień, tydzień, rok. I mimo że wiele osób mawia często, że nie wierzy w astrologię, jednak od czasu do czasu choćby dla rozrywki czy też z ciekawości przeczyta o tym, co wkrótce może się wydarzyć. Rubryki z horoskopami i przepowiedniami cieszą się niesłabnącą popularnością, w Internecie tego rodzaju serwisy są rozbudowywane, a wróżbiarki obsługujące klientów na drogich liniach telefonicznych mają stale wzięcie.
Wykształceni wierzą w bajki
W niektórych kręgach, zwłaszcza elit: profesorów, biznesmenów, polityków, przyznanie się do korzystania z usług wróżek lub wierzenia w horoskopy traktowane jest jak wada umniejszająca wartość danej osoby, a z pewnością mogąca wywołać lekceważenie. Stąd też wiele znanych osób nie przyznaje się do tej słabości. Pan Andrzej, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, wyznaje:
— Bo to takie wstydliwe, żeby dorosły, wykształcony człowiek, z poważnym tytułem lub funkcją, wierzył w takie bajki.
A jednak osób z wykształceniem niższym od średniego jest u wróżek zdecydowanie mniej niż tych, którym dłuższa i bardziej wnikliwa droga edukacji powinna była „bajki” wybić z głowy. Józefina Jagodzińska podaje:
— Osoby, które do mnie przychodzą, mają wykształcenie co najmniej średnie, a zazwyczaj wyższe.
Dla niektórych pójście do wróżki to jednorazowe wydarzenie, ale jest też grupa ludzi, którzy robią to regularnie.
- Poszłam tylko raz do tarocistki, na próbę — opowiada 29-letnia Anita. — Powiedziała mi o rzeczach, które wkrótce się wydarzyły. Nie wiedziałam, czy to samospełniająca się przepowiednia, czy przypadek sprawił, że moje życie potoczyło się tak, jak ona mi to wywróżyła. Ale od czasu gdy wszystko się spełniło, musiałam znów do niej pójść po kolejną porcję informacji o mojej przyszłości.
Od pierwszego razu minęło już trzy lata, a Anita chodzi do wróżki co kilka miesięcy.
Józefina Jagodzińska również ma swoich stałych klientów.
— Kontaktują się z różną częstotliwością: co dwa miesiące, pięć miesięcy, co rok. To zależy od przypadku. Czasem dostaję informacje zwrotne o poprzedniej sesji i prośbę o następną radę po 5 latach.
Dobra wróżka z polecenia
Jednym z powodów, dla których wróżby mogą nie być traktowane całkiem serio, jest różna jakość takich usług.
— Kiedyś chciałam udowodnić mojej koleżance, że wszystko, co słyszy u swojej wróżki, to stek bzdur. Opowiadała o jej przepowiedniach tak nieprawdopodobne rzeczy, że już nie mogłam tego słuchać – mówi 32-letnia Małgosia. – Byłam wtedy niezamężna, nie miałam nawet chłopaka. Założyłam się z koleżanką, że jeśli będę miała obrączkę, to ta kobieta powróży mi tak jak mężatce. I faktycznie tak się stało. Dowiedziałam się, że mam kłopoty w małżeństwie, a siostra mojego męża zachoruje na raka.
Małgosia obecnie jest mężatką, a jej wybranek nie ma w ogóle rodzeństwa.
Takie przypadki kładą się cieniem na całą „branżę” wróżbiarstwa. Oprócz osób, których działalność można określić jako mistyfikację, są też inne, nieumiejętnie przekazujące wiedzę przychodzącym do nich osobom. Stąd najczęściej do wróżek udajemy się z polecenia kogoś, kto już u nich był. Bo wcale nie jest tak łatwo znaleźć dobrą wróżbiarkę, zwłaszcza gdy oczekiwania wobec niej są zbyt wygórowane.
— Dobra wróżka jest przede wszystkim fachowcem, wie, co robi, przestrzega etyki zawodowej i wspiera, a nie straszy klienta – wyjaśnia Józefina Jagodzińska. — Każdego z nas w przyszłości czekają i trudne, i szczęśliwe momenty w życiu – skupianie się na negatywach przy jednoczesnym braku wskazania dróg wyjścia z niełatwej sytuacji jest niewłaściwe. Człowiek, przychodząc do wróżki, oczekuje pomocy, rady, pozytywnego i zdroworozsądkowego spojrzenia na jego sprawy — i to właśnie powinien otrzymać. Warto też podkreślić, że dobra wróżka zawsze informuje klienta, że podczas sesji otrzymuje on dodatkowe informacje, a nie prawdę objawioną. Człowiek ma wpływ w swoim życiu na więcej spraw, niż myśli, i naprawdę niewiele rzeczy w przyszłości nie podlega jego osobistemu wpływowi.
Skoro tarocistka twierdzi, że ludzie sami mają wpływ na swoje życie, to czemu od tysięcy lat przychodzą do wróżek, chcąc poznać przyszłość i dowiedzieć się, co ich czeka?
Natalia Koszewska, socjolog, ocenia:
— Do wróżki chodzą przede wszystkim osoby, które potrzebują w coś uwierzyć. Nie mówię tu o desperacji, bardziej o potrzebie wskazania przez kogoś ścieżki, potrzebie zasugerowania się co do pozytywnej przyszłości. Większość ludzi, z którymi rozmawiałam na ten temat, nie wierzy ślepo w to, co powiedziała im wróżka, traktuje to raczej jako kolejne ciekawe doświadczenie, chęć sprawdzenia, czy zaklinanie losu ma sens.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze