Z czego śmieją się Polacy
BARBARA KAŹMIERCZAK • dawno temuCo najbardziej śmieszy Polaka? Przychodzi baba do lekarza…? Dowcipy o Lechu, Czechu i Rusie? A może skecze kabaretu Mumio lub Monty Pythona? Jak reagujemy na żarty o Janie Pawle II? I co sądzimy o tzw. polish jokes popularnych w USA? Czy śmieszy was angielski kawał: Czym różni się Polak od E.T.? Tym, że E.T. mówił po angielsku i wołał, że chce do domu.
Co najbardziej śmieszy Polaka? Przychodzi baba do lekarza…? Dowcipy o Lechu, Czechu i Rusie? A może skecze kabaretu Mumio lub Monty Pythona? Jak reagujemy na żarty o Janie Pawle II? I co sądzimy o tzw. polish jokes popularnych w USA? Czy śmieszy was angielski kawał: Czym różni się Polak od E.T.? Tym, że E.T. mówił po angielsku i wołał, że chce do domu?
Humor to nieodłączny składnik życia codziennego. Śmiech pomaga radzić sobie ze stresem, rozładowuje napięcie, zjednuje ludzi. Osoba obdarzona poczuciem humoru zawsze jest mile widziana w towarzystwie i łatwiej jej nawiązywać kontakty. Trudna rzeczywistość — czy to wojna, niewola, kryzys - jest bardziej strawna, gdy się ją obśmieje, przedstawi w krzywym zwierciadle.
Poczucie humoru mamy różne, zależne również od narodowości. Z badań wynika, że większość Polaków (56 proc.) woli pośmiać się z blondynek i policjantów. Znacznie mniejszą popularnością cieszy się humor polityczny, bo jedynie 15 proc. go lubi. Najmniej jest miłośników żartów absurdalnych, skromne 8 proc., choć i to się zmienia, zważywszy na sukcesy wspomnianego już kabaretu Mumio lub Łowcy.B.
Tabu — czyli z czego Polak się nie śmieje
Mamy kilka świętości w naszej polskiej kulturze. Nie wolno z nich kpić i żartować, bo można spłonąć na społecznym stosie. Pierwszym z nich jest oczywiście Jan Paweł II. Aż dziwne, że tak niewielkim echem odbiło się wydrukowanie w Wielkiej Brytanii pocztówek przedstawiających zmarłego na katafalku, a obok niego Georga Busha pytającego: Co się stało Mikołajowi? U większości z nas po takim żarcie, pojawiłby się niesmak, bądź nawet gniew i oburzenie. Pytanie brzmi, kto tu został obrażony… moim zdaniem były prezydent Stanów Zjednoczonych, któremu po raz kolejny została wytknięta ignorancja, niekompetencja i głupota.
Anglikom – w przeciwieństwie do nas — nie można zarzucić braku dystansu do siebie, okrzyknięty mianem najlepszego serialu komediowego Little Britain bezceremonialnie wyśmiewa i obnaża wszelkie brytyjskie przywary. Wyspiarze przyjęli go z przymrużeniem oka, a gdy zaczęto emitować go u nas, pierwszy odcinek ocenzurowano. Co nie przeszło? Skecz, w którym pastor występuje w towarzystwie swojego homoseksualnego partnera… W zasadzie w Polsce jedyne, z czym mogłabym porównać Little Britain to Świat według Kiepskich, choć jego twórcy tak daleko się jeszcze nie posunęli i raczej nieprędko zdecydują się na podobny w prześmiewczej wymowie krok.
Angielskie dowcipy pełne są sarkazmu, autoironii oraz absurdu. My z kolei wolimy pośmiać się z kogoś głupszego od nas, kto ma np. blond włosy lub mieszka w Wąchocku. Preferujemy proste sytuacyjne dowcipy by dowartościować swoje ego i leczyć kompleksy.
Przenieśmy się za ocean. Przecież wy Polacy macie to we krwi, jak kiełbasę, jak… współpracę z nazistami. Po tym zdaniu wypowiedzianym w amerykańskim serialu, który spowodował falę polonijnych protestów, interweniował u właściciela stacji sam minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski. Zdanie, zgadzam się — krzywdzące i niesprawiedliwe, ale czy to nie przesada? Tym bardziej, że – jak tłumaczyło kierownictwo stacji – postać w serialu jest znana z wygłaszania obraźliwych żartów pod adresem różnych grup narodowych i ma to dowodzić jej niewiedzy i głupoty.
Polish jokes to przykład dowcipów etnicznych, które są nieodzownym elementem, szczególnie miejsc, gdzie różne kultury znajdują się w tyglu i w grę wchodzi poczucie wyższości jednej nad drugą oraz seria stereotypów. Najważniejsze by nie dać się sprowokować. Histeria tylko pogorszy sprawę, a ponad to: potwierdzi zawarte w żartach treści. Magia ciętej riposty – w tym wypadku trafnego i na poziomie dowcipu – zawsze działa.
Stereotypy w ataku – czyli z czego Polak uwielbia się śmiać
Piłka nożna to religia. Dobrze, dodam: niemalże. W czasie mistrzostw każdy przeciętny obywatel kraju żyje nadzieją, że jego drużyna ojczysta coś osiągnie. Jeśli tak się nie dzieje, aktywują się wojenne instynkty, atawistyczne odruchy i pojawiają się żarty, które potęgują wszelkie uprzedzenia i stereotypy. Gorąca atmosfera plus podniecone glosy równa się kolejna afera. Przytoczę niemały skandal wywołany przez dwóch niemieckich satyryków, którzy w swojej audycji naśmiewali się z polskich kibiców; Wielu polskich kibiców przyjechało samochodami. Ma to swoje dobre strony. Wielu mieszkańców Zagłębia Ruhry zobaczyło swoje utracone dawno temu pojazdy lub Znam osobiście polską reprezentację. Niektórzy z nich tynkowali w ubiegłym roku mój dom. No cóż niezbyt to miłe… ale skądś stereotypy się biorą, może już coraz mniej – szczególnie ten pierwszy – są aktualne, ale zawsze. Przez to, że w swojej naturze powszechne i upraszczające, są niesprawiedliwe.
Ale my nie jesteśmy przecież święci. Gorączkę mundialową podchwyciły również nasze tabloidy drukując na okładkach zdjęcia trenera. Na jednym opatrzonym tytułem: Leo dokop trabantom, selekcjoner spokojnie paląc cygaro jedzie na dachu rzeczonego auta ujeżdżając je jak konia. Na pierwszej stronie drugiego Beenhakker trzyma głowy Ballacka i Loewa, a wszystko podpisane jest: Leo daj nam ich głowy. Jak dla mnie: niesmaczne i tyle.
Około mundialowych szpileczek wtykanych pod paznokcie jest bardzo wiele - choćby reklamy telewizyjne – i nie ma sensu ich przytaczać. Chciałam zwrócić uwagę, że w warunkach „zwyczajnych” Niemcy nadal w kawałach posługują się analogią Polak – złodziej bądź robotnik, a my odwołujemy się do historii: Grunwald bądź druga wojna światowa, np. W czasie audiencji generalnej gdzieś zawieruszył się polski sekretarz Benedykta XVI, ale pewien stary niemiecki ksiądz przypomniał sobie parę słów po polsku i napisał je papieżowi na kartce. Po czym papież mówi do polskich pielgrzymów: Obrońcy poczty polskiej! Wychodźcie, jesteście otoczeni! Czyli jedyną naszą bronią przeciw stereotypom jest romantyczne przywołanie dawnych dni chwały lub krzywd.
Jak nas widzą – czyli z czego śmieją się nasi sąsiedzi
Ale z nami nie jest aż tak źle, przynajmniej na tle innych państw. Świadczy o tym zamieszanie wywołane wystawą Czernego mającą zainaugurować przewodnictwo Czech w Unii Europejskiej. Strzałem między oczy dla niektórych był wizerunek Polski, jako pola kartoflowego, na którym księża próbują zatknąć tęczową flagę homoseksualistów. Czyli tak nas widzą w Europie: jako naród homofobów i walczących katolików? Ale sprawa nie wygląda tak źle, gdy przytoczy się instalacje dotyczące innych krajów. Włochy i ich piłkarze wykonujący onanistyczne gesty, Niemcy, jako kraj poprzecinany autostradami układającymi się na kształt swastyki, Bułgaria (podniosła równie głośny lament jak Polska) przedstawiona jako turecki szalet. Warto zwrócić uwagę, że sam kraj organizujący tę wystawę nie oszczędził sobie słów krytyki wyświetlając reklamę z cytatami z wystąpień prezydenta Klausa, w których zaprzeczał on zmianom klimatycznym i kpił z Unii.
Jedni się obrażali, inni oburzali, a jeszcze inni żądali zamknięcia wystawy i ukarania artysty. Chyba przeoczyli nazwę ekspozycji: Entropia – Stereotypy są barierami do zburzenia.
Żarty – zdecydowanie tak i to częściej niż rzadziej. Ale powinniśmy nabrać trochę więcej dystansu do siebie, bo to zacietrzewienie, które pojawia się, gdy ktoś o zupełnie innej kulturze humoru zażartuje z naszych świętości, czasem jest żałosne. Świadczy o naszej niskiej samoocenie, w końcu, człowieka pewnego siebie i swojej wartości byle sprawa nie jest w stanie wyprowadzić z równowagi i przyczynić się do interwencji osób na najwyższym dyplomatycznym szczeblu. A gdy ktoś już naprawdę „jedzie po bandzie” zamiast grozić sądem może lepiej mu inteligentnie odpowiedzieć.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze