Zakuć, zdać, zapić, zapomnieć
ANNA MUZYKA • dawno temuDwa razy do roku pustoszeją knajpy i puby, a cały skład ich zwykłych bywalców przenosi swoją aktywność życiową w okolice bibliotek, czytelni, a zwłaszcza punktów ksero, które stają się wyrocznią wiedzy wszelakiej. Pod gabinetami zaczynają ustawiać się kolejki. Ponieważ większość o sesji zaczyna myśleć dopiero przed samą sesją, nagle trzeba znaleźć skuteczny sposób, żeby w jak najkrótszym czasie przyswoić duże partie materiału. Pomysłów jest sporo.
Z Emilią (22 lata) poznałyśmy się na studiach, po roku zamieszkałyśmy razem i mamy na swoim koncie kilka wspólnych sesji. Regularnie co semestr pojawia się ten sam mechanizm: żeby zbilansować ilość przyswojonej wiedzy i jakoś zneutralizować stan, w jakim nasze mózgi znajdują się o 4 nad ranem po 5 kawie i drugim napoju energetycznym, podporządkowujemy swój rytm dobowy wszystkim możliwym serialom, im starszy i bardziej banalny tym lepiej. Każdy semestr ma też swój muzyczny motyw przewodni. Kelly Family, Backstreet Boys, Spice Girls, wszystko to, czego słuchałyśmy mając lat 10, a do czego teraz żadna z nas na trzeźwo (i poza sesją) nigdy by się nie przyznała.
Ja swój ubiór dzielę na dwie kategorie: strój ogólno-domowy, czyli piżamę, w której chodzę non stop, i strój wyjściowy, czyli wszystko, co nie jest piżamą, nakładane tylko i wyłącznie wtedy, kiedy koniecznym staje się wyjście z domu.
Odnajdujemy w sobie duszę budowniczych i wokół siebie budujemy zasieki z kserówek, książek, kubków po kawie i papierków po batonikach. Dajcie nam cegły i kielnie, to wam wybudujemy te trzy miliony mieszkań!
Organizowane są SSK — Studenckie Sztaby Kryzysowe, czyli kilkuosobowe grupy wsparcia, wspólnie się uczące i narzekające. Po kilku(nastu) godzinach intensywnej pracy cały skład jak jeden mąż (czy w zasadzie jeden żak) pada trupem, żeby po trzech godzinach wstać z podkrążonymi oczyma i kontynuować. To jest zresztą jedyny okres, w którym można spokojnie zadzwonić do kogokolwiek ze znajomych o drugiej w nocy, bo wiadomo, że i tak nikt jeszcze nie śpi.
Podczas jednego z takich walnych zgromadzeń w przypływie bezsilności i zmęczenia do ulubionego prowadzącego wysłano zbiorowego maila: Pociesza nas to, że skoro J. zaliczyła mając poziom wiedzy zbliżony do naszej z prawa średniowiecznych cechów rymarskich, to może my też damy radę. Zresztą nie ma bata, żeby na starszych rocznikach nie było ludzi głupszych od nas, więc skoro oni przeszli, to czemu nie my? PS. Co to jest estopel?
Tomek (24 lata) mówi, że najbardziej nie lubi sesji zimowej, bo wtedy nie może normalnie się uczyć. „Normalnie” to w jego wypadku dość niestandardowo. Przyzwyczajony do robienia kilku rzeczy na raz: dwa kierunki studiów, praca — ma problem, żeby usiąść i skoncentrować się tylko na jednym. Najbardziej efektywnie uczy się w ruchu, więc kiedy przychodzi czerwiec, bierze książkę i idzie do swojej dziewczyny mieszkającej 7 km od niego. Rundka w obie strony i większa część materiału już jest przyswojona. O dziwo przez parę lat swojej kariery akademickiej ani raz nie przewrócił się na krawężniku, nie wpadł na nic, jednym słowem, nie zrobił niczego z tych rzeczy, które mnie przytrafiłyby się góra po 200 metrach. Przyjemne z pożytecznym. Najgorzej, kiedy sesja pokrywa się z imprezami sportowymi, jak było w przypadku ostatniej olimpiady zimowej oraz Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej. Ale jak to powiedział jeden ze współbraci do swojej rodzicielki: — Matko, sesja jest co pół roku, mundial co cztery. Trzeba mieć w życiu priorytety.
Aneta (23 lata) rok temu przeżyła istny horror. W tygodniach poprzedzających egzamin uznany niemalże jednogłośnie za najtrudniejszy na przełomie całych studiów, spędzała dwa, trzy dni w tygodniu pod gabinetem prowadzącego starając się, po raz kolejny, o zaliczenie. Ponieważ trafiła na ten typ młodych magistrów, którzy są wyjątkowo nadaktywni i wyjątkowo szybko zapominają, że sami ledwo co byli studentami, to metoda na pandę (Pan da trzy) nie zdawała rezultatu. Razem z nią czekało od kilkunastu do kilkudziesięciu osób. Każde takie podejście poprzedzone było pięcioma, a czasem aż dziesięcioma godzinami wysiadywania na podłodze pod gabinetem. Jak w dniu świstaka: wciąż te same twarze, wciąż ci sami ludzie, tak zresztą nawiązało się kilka przyjaźni.
Na uczelni spędzało się praktycznie cały dzień, więc zabierało się ze sobą cały ekwipunek. Wszyscy jak jeden mąż mieli oczywiście podręczniki, skrypty, kodeksy, po całym korytarzu walały się zakreślacze, niektórzy z nudów na laptopach oglądali filmy. Aneta zawsze przynosiła termos i snickersy. — A co pani tu piknik robi? I to było kolejne nieudane podejście.
Asia (22 lata) w klasie maturalnej urodziła córeczkę, Hanię. Po zdaniu egzaminu dojrzałości zrobiła sobie rok przerwy, żeby odchować małą, a po roku razem wyjechały na jej studia. Mieszkają w rodzinnym akademiku. Jak wygląda sesja mamy rozbrykanej trzylatki? Szczęśliwie babcia Hani jest nauczycielką, więc kiedy przychodzi sesja, ona ma już ferie lub wakacje, więc przejmuje opiekę nad ukochaną wnuczką, a wtedy Asia może odwieźć Haneczkę i spokojnie przygotowywać się do egzaminów.
Najgorzej jest wtedy, gdy w trakcie semestru wypada jakieś większe koło, a nie ma możliwości podrzucenia dziecka mieszkającej 120 km dalej rodzinie. — Kładę ją spać koło 20–21 i uczę się po nocach, aż padnę.
Przyznaje, że córka napędza ją pozytywnie. Kiedy ostatnio pojechały w odwiedziny do babci i prababci i wróciła od nich sama, żeby się uczyć całymi dniami, złapała infekcję. Chodziła z gorączką, spała po 17 godzin na dobę, bolało ją dosłownie wszystko. Sama nie wie, jakim cudem udało jej się wtedy zaliczyć to kolokwium. — Nuś pojawiła się w środę i od razu poprawił mi się humor, wiedziałam dokładnie, co mam robić i robiłam to o wiele szybciej niż wcześniej.
Zawsze jest coś za coś, nawet podczas tych krótkich, kilkudniowych okresów rozłąki tęskni przeraźliwie, bo robi się jakoś tak cicho i pusto.
Ponieważ wszystko co niedobre też się kiedyś kończy, to sesja też ma ten piękny moment rozpoczynający się 30 sekund po ostatnim egzaminie i trwający niemal pół roku, kiedy można normalnie spać, odwiedzać przyjaciół w celach towarzyskich a nie naukowych i schować indeks głęboko do szafki. A potem już tylko dopełnić zasadę 3 Z, po znowelizowaniu 4 Z: Zakuć, Zdać, Zapić, Zapomnieć. I tak do następnego razu.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze