Mandat na pikniku

Polska jest krajem niezbyt przyjaznym człowiekowi, który chciałby rozkoszować się rekreacją. W plenerze nie wolno rozpalać ognia, nad rzeką łowić ryb bez zezwolenia, w miejscach publicznych pić alkoholu, na plaży zdejmować stanika, wsiadać na rower po jednym piwku, śmiać się i śpiewać w nocy. Niedługo w knajpach nie będzie można palić, a dopiero niedawno władze pozwoliły rozłożyć kocyk na trawniku w parku. Wcześniej groziła za ten obrzydliwy czyn grzywna. Mam wrażenie, że niedługo w miejscu publicznym będzie można jedynie stać i się nie ruszać.
Urszula

No i stało się. Także w naszym smutnym i szarym kraju właśnie wyszło słońce, zakwitły kwiaty, rozśpiewały się ptaki i generalnie nastała aura nad wyraz sprzyjająca wszelkiego rodzaju rekreacji na łonie natury. Nic więc dziwnego, że nagle zachciało mi się wyjść z domu, w którym ukrywałam się przed deszczem, śniegiem, gradem i ujemnymi temperaturami przez bite pół roku i wystawić swoje blade lico do słoneczka.

- Piknik! – wymyśliłam pewnego niedzielnego poranka – To będzie cudowne! Weźmiemy koce w kratkę, wiklinowe koszyki pełne smakołyków, rakietki do badmintona, gitarę i będziemy oddawać się błogiemu relaksowi na łonie przyrody – postanowiłam.

Jak pomyślałam, tak uczyniłam. Zapakowałam do samochodu wszystkie wyżej wymienione przedmioty oraz kilku znajomych i udaliśmy się w kierunku pobliskiego parku. Tam radośnie rozłożyliśmy na puchatej, zielonej trawce kocyki i zabraliśmy się do wypakowywania piknikowych smakołyków, a następnie do ich konsumpcji w atmosferze ogólnej radości. Traf jednak chciał, żeby wśród nich znalazła się butelka białego wina, które rozcieńczyliśmy wodą gazowaną i zaczęliśmy raczyć się nim z plastikowych kubeczków.

Po dosłownie kilku minutach zauważyliśmy dwóch rosłych policjantów, którzy ewidentnie zmierzali w stronę naszych kocyków. Wpadliśmy w lekką panikę i zaczęliśmy wyrywać sobie butelkę wina, by ją jakoś sensownie ukryć, aż w końcu wylądowała w koszu, niedbale nakryta serwetką. Policjanci byli obeznani z tego typu trikami, gdyż od razu przeszli do rzeczy:

- W parku nie wolno pić alkoholu – rzeczowo ozwał się jeden z nich wskazując na niezdarnie ukrytą butelkę i plastikowe kubeczki – Będą mandaciki.

- Ale to tylko jedna butelka wina na cztery osoby, rozcieńczona wodą, żeby jedzenie lepiej smakowało. Przecież nie ma możliwości, żebyśmy się nią upili! – próbowałam robić słodkie oczy, ale policjanci byli niewzruszeni i wylądowaliśmy z czterema mandatami w wysokości 100 zł.

Przez następne pół godziny wymienialiśmy między sobą mnóstwo spiskowych teorii na temat tego, skąd policjanci tak szybko dowiedzieli się, że pijemy alkohol. W końcu uznaliśmy, że podchodzą do każdej grupy ludzi rozkładających kocyki na trawce, ponieważ prawdopodobieństwo, że będą mieli na stanie jakikolwiek napój alkoholowy, jest w Polsce niezwykle wysokie. Postanowiliśmy mimo wszystko nadal cieszyć się piknikiem na zielonej trawce.

Nie minęła jednak godzina, a policjanci pojawili się znowu. A to za sprawą faktu, że jeden z kolegów wyjął gitarę i postanowiliśmy trochę pośpiewać.

- Są skargi – powiedział jeden z policjantów – Nie są państwo sami w parku. Ludziom przeszkadzają hałasy, więc proszę schować tą gitarę.

Policjanci upewnili się jeszcze, czy na pewno nie pijemy już alkoholu, wielkodusznie stwierdzili, że tym razem skończy się na pouczeniu i oddalili się, co nie zmieniło faktu, że humory mieliśmy raczej czarne. Złapaliśmy się ostatniej szansy na dobrą zabawę i postanowiliśmy pograć w badmintona. Było nawet wesoło, udało nam się zapomnieć o wszystkich wcześniejszych niedogodnościach, dopóki jeden z kolegów w szale gry nie wpadł na plączące się w pobliżu bez opieki dziecko, które co gorsza przewróciło się i rozpłakało. W trzy sekundy znalazła się przy nim gruba, pyskata mamusia, która zaczęła się drzeć i wyzywać nas od chuliganów oraz, oczywiście, grozić policją. Tym razem nie czekaliśmy, aż stróże prawa pojawią się znowu, tylko zapakowaliśmy kocyki do koszyka i szybko zmyliśmy się w stronę samochodu. Bilans naszego niedzielnego pikniku: mnóstwo niedojedzonych smakołyków, popsute humory i cztery mandaty w wysokości 100 zł.

Kiedy w zeszłym roku byłam za znajomymi na wakacjach w Hiszpanii, wieczory spędzaliśmy w następujący sposób: szliśmy nad rzekę, rozkładaliśmy kocyki, wyjmowaliśmy kuchenkę gazową i smażyliśmy sobie świeżutko złowione rybki, zapijając je obficie kupionym w pobliskim sklepie czerwonym winem, śmiejąc się, śpiewając, wygłupiając i generalnie ciesząc się życiem. Zresztą nie tylko my. Zwykle byliśmy otoczeni istnymi tłumami ludzi, które spędzały wakacyjny czas w ten właśnie sposób. I jakoś sobie nie przeszkadzali i nie mieli do siebie o nic pretensji. Z tłumu wyróżnialiśmy się tylko tym, że kiedy dostrzegaliśmy zbliżającą się policję, która patrolowała okolicę, wpadaliśmy w typową polską panikę: Chowaj wino!, Wyrzuć rybę – nie mamy zezwolenia na łowienie!, Gaś ogień w kuchence! A tymczasem policjanci podchodzili do nas, pytali się, czy wszystko w porządku, czy nam smakuje kolacja i na odchodne rzucali jeszcze jakąś sympatyczną anegdotę.

Polska jest krajem niezbyt przyjaznym człowiekowi, który chciałby rozkoszować się rekreacją na łonie przyrody. W plenerze nie wolno rozpalać ognia, nad rzeką łowić ryb bez zezwolenia, w miejscach publicznych pić alkoholu, na plaży zdejmować stanika do opalania, wsiadać na rower po wypiciu jednego chociażby piwa, nie mówiąc już o głośnym śmianiu się czy śpiewaniu w nocy, co oczywiście zakłóca ciszę. Dodam jeszcze, że być może niedługo w knajpach nie będzie można palić, a dopiero niedawno władze postanowiły, że człowiek może sobie bezkarnie rozłożyć kocyk na trawniku w parku. Wcześniej groziła mu za ten obrzydliwy czyn grzywna w wysokości do tysiąca złotych. Rozumiem, że te zakazy są po to, by ludzie nie zatruwali sobie nawzajem życia, nie stwarzali zagrożenia dla siebie i innych i nie niszczyli przyrody, ale coraz bardziej mam wrażenie, że niedługo w miejscu publicznym będzie można jedynie stać i się nie ruszać.

Następnym razem, kiedy zachce nam się pikniku, wyjedziemy kilka kilometrów za miasto, znajdziemy jakieś niedostępne dla przeciętnego człowieka ostępy, okopiemy się i wystawimy ochotników, którzy będą stać na warcie. W ten sposób być może uda nam się cieszyć piknikiem, ale bardziej prawdopodobne jest to, że i tak znajdzie się obywatel, któremu będziemy przeszkadzać, albo pojawi się policja i uświadomi nam, że łamiemy jakieś ważne przepisy.

Wybrane dla Ciebie
Zęby też się starzeją. Jak poprawić ich wygląd i zdrowie?
Zęby też się starzeją. Jak poprawić ich wygląd i zdrowie?
Diety cud nie działają. Działa…
Diety cud nie działają. Działa…
Czas na wiosenne porządki! Jak Mini Paczka InPost pomoże Ci pozbyć się zbędnych drobiazgów?
Czas na wiosenne porządki! Jak Mini Paczka InPost pomoże Ci pozbyć się zbędnych drobiazgów?
Trendy w meblach ogrodowych 2025 – inspiracje na meble tarasowe i balkonowe
Trendy w meblach ogrodowych 2025 – inspiracje na meble tarasowe i balkonowe
Złoty naszyjnik w codziennych stylizacjach – jak go nosić, by wyglądać stylowo?
Złoty naszyjnik w codziennych stylizacjach – jak go nosić, by wyglądać stylowo?
Domowe dania jednogarnkowe na chłodne dni
Domowe dania jednogarnkowe na chłodne dni
Wymarzona łazienka w mniej niż tydzień? To możliwe!
Wymarzona łazienka w mniej niż tydzień? To możliwe!
Ubezpieczenie AC – co to jest i dlaczego warto je mieć?
Ubezpieczenie AC – co to jest i dlaczego warto je mieć?
Opaski stabilizujące do noszenia na co dzień: komu mogą pomóc?
Opaski stabilizujące do noszenia na co dzień: komu mogą pomóc?
Jak działają parownice do ubrań i w czym mogą pomóc?
Jak działają parownice do ubrań i w czym mogą pomóc?
Botki zimowe na obcasie, platformie czy płaskie – które sprawdzą się na co dzień?
Botki zimowe na obcasie, platformie czy płaskie – które sprawdzą się na co dzień?
Zegarki damskie sportowe – połączenie funkcjonalności i stylu
Zegarki damskie sportowe – połączenie funkcjonalności i stylu
ZATRZYMAJ SIĘ NA CHWILĘ… TE ARTYKUŁY WARTO PRZECZYTAĆ 👀