Nie chcę się starzeć!
ANNA PAŁASZ • dawno temuW czasach powszechnej histerii związanej z presją bycia pięknym i młodym, starzenie się jest naprawdę trudne i nieprzyjemne. Co ma zrobić kobieta, która wcale nie uważa, że zmarszczki uszlachetniają i wolałaby zapomnieć o swojej dacie urodzenia?
Wkrótce trzydziestka
Agata (29 lat, bankowiec z Łodzi) już zauważyła u siebie pierwsze zmarszczki. Humoru nie poprawia jej też fakt, że za chwilę skończy trzydzieści lat.
— Kiedy miałam dwadzieścia lat, byłam promienna i „napięta”. Teraz widzę zmarszczki wokół oczu i ust, mam wrażenie, że widać po mnie upływ czasu. Jestem zrozpaczona, bo nie chcę być stara, nie chcę być nieatrakcyjną pomarszczoną bułą, na którą nikt nie spojrzy. Mężczyźni mają lepiej, bo im starsi, tym lepiej wyglądają, poważniej i powabniej. Kobiety – wprost przeciwnie! Dobrze, że nie mam dziecka, bo koleżanki, które rodziły, mają obwisłe piersi i tyłki. To straszne. Moje ciało zawsze było dla mnie bardzo ważne, więc jakiekolwiek zmiany w nim zachodzące są dla mnie traumą. Czuję ogromną presję bycia dobrze ponaciąganą i zdrowo wyglądającą, widać to choćby w mediach – gwiazdy panicznie boją się starości, walczą z czasem wstrzykując sobie różne substancje, byle tylko wyglądać młodziej. Jak przy takiej presji można mieć zdrowe podejście do samego siebie i swojego wyglądu?
Napięta trzydziestka
Marzena (37 lat, pisarka z Poznania) obsesyjnie dba o swoje ciało – wklepuje w nie tony kremów, codziennie chodzi na siłownię, kilka razy w miesiącu odwiedza kosmetyczkę. I wciąż nie jest zadowolona z rezultatów wszystkich zabiegów, jakim się poddaje.
— Kiedyś to było proste. Kiedy jesteś młoda, nie musisz się starać, żeby wyglądać młodo – tak po prostu jest i tyle. Kiedy się starzejesz, musisz się nieźle napocić, żeby wyglądać młodo jak na swój wiek. Nienawidzę tego określenia. Muszę pilnować wagi, bo bardzo łatwo łapię dodatkowe kilogramy. Oglądam zdjęcia gwiazd starszych ode mnie o kilka lat i zastanawiam się – czy ja też tak obwisnę, pokryję zmarszczkami, cellulitem i będę wmawiała sobie, że to jest dobre i w porządku? Czy pogodzę się z losem, zbierając piersi z podłogi? Nie chcę być stara, zawsze byłam atrakcyjną kobietą i chcę, żeby tak zostało. Mój mąż mówi, że jestem piękna, ale nie jestem tak piękna jak na naszym ślubie dziesięć lat temu. Sam fakt, że od mojego ślubu minęło dziesięć lat jest co najmniej przerażający. To strasznie frustrujące, że musimy się starzeć. I to w momencie, kiedy osiągamy w życiu wszystko, czego chciałyśmy i dopiero teraz jesteśmy w stanie w pełni się nim cieszyć.
Czterdzieści plus
Anna (48 lat, pani domu z Radomia) namiętnie studiuje etykietki kremów przeciwzmarszczkowych. Na razie sięga po te 40+, ale już zaczyna nieśmiało spoglądać na specyfiki dla kobiet po pięćdziesiątce.
— Wklepuję w siebie to wszystko, ale nie oszukujmy się, zmarszczki mam i to całkiem sporo. Nawet trzymając wagę, nie jestem w stanie utrzymać jędrności ciała i wyglądać na osiemnastkę. Nie będę już młodsza, teraz mogę jedynie dbać o to, by wyglądać dobrze w swoim wieku, nie zaniedbać się. Staram się maskować swój wiek, regularnie farbuję włosy, dbam o skórę, ubieram modnie. Może czasami wyglądam groteskowo, ale nie wydaje mi się, że kobieta pod pięćdziesiątkę wygląda staro. Jestem aktywna zawodowo, nie mam czasu się zapuścić. Moje córki mają teraz dwadzieścia cztery i dwadzieścia jeden lat, powtarzam im, że nigdy nie będą tak piękne jak teraz. Zazdroszczę im, bo są piękne tak po prostu, od niechcenia, nie muszą się starać ani martwić. Do trzydziestki czułam się świeża i młoda, teraz jestem jak dojrzały owoc, na chwilę przed tym, jak wyschnie i stanie się nieapetyczny. Tak to sobie tłumaczę.
Piękno po pięćdziesiątce
Beata (58 lat, nauczycielka z Warszawy) ukrywa swój wiek pod makijażem i modnymi ubraniami. Z wiekiem nigdy się nie pogodzi, dlatego konsekwentnie nie świętuje urodzin od ponad dwudziestu lat.
— Nie myślę o tym. Nie dopuszczam do siebie myśli, że mam tyle i tyle lat. Nie i koniec. Skupiam się na pracy, na sobie, mam odchowane dzieci i nie czuję już presji, żeby cokolwiek zrobić, zanim się zestarzeję. Nie jestem młoda, większość koncernów kosmetycznych traktuje mnie z przymrużeniem oka, przecież i tak niczego już mi nie naciągną, ani nie odejmą lat. Zmarszczki to codzienność, już nawet ich nie liczę. Mogę podciągnąć biust stanikiem, wygładzić brzuch majtkami wyszczuplającymi, ale nie jestem już tak atrakcyjna jak wtedy, gdy miałam trzydzieści, czterdzieści lat. Nie wiem, czy mogę się już określić jako starą kobietę, ale społeczeństwo zapewne zakwalifikowałoby mnie jako starszą panią. Nie jestem już nawet w średnim wieku – dobiegam sześćdziesiątki, najwyższy czas wyglądać staro i zaszyć się w domu, oglądając seriale o młodych i pięknych.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze