Trzy serca
CEGŁA • dawno temuPewnie zasługuję na ironiczne gratulacje, które odbieram od koleżanek i rodziny. Właśnie odstraszyłam od siebie kolejnego chłopaka! Punkt dla mnie! Zachowanie wobec chłopaków uzależniam od typu. Gdy trafiam na romantyka – pozuję na cyniczną. Z pragmatykami rozmawiam o wróżkach, z wierzącymi – o zbrodniach Kościoła. To nie jest dla mnie gra, zabawa. To się dzieje samo. Od kiedy podeptano moją wielką miłość i jeszcze większe o niej wyobrażenia.
Kochana Cegło!
Pewnie zasługuję na ironiczne gratulacje, które odbieram od koleżanek i rodziny. Właśnie odstraszyłam od siebie kolejnego chłopaka! Punkt dla mnie!
Osobnik był inteligentny, a przy tym czuły, kurtuazyjny, taki niedzisiejszy. Na pierwszej randce sadził teksty o gwiazdach, które widzi w moich oczach, później, w nocy, wysyłał własne wierszyki w esemesach. Czułam się tym skrępowana, niezręczna, jakbym była z innej bajki. Mówiłam mu, że gwiazdy to ja mam w oczach tylko na kacu, pewnie go to zabolało. Zachowywałam się jak wredna suka. Ale nie byłam na sto procent szczera. Raczej przekorna. I przestraszona tym, co mogłoby być dalej.
Zachowanie wobec chłopaków uzależniam od typu. Gdy trafiam na romantyka – pozuję na cyniczną. Z pragmatykami rozmawiam o wróżkach, z wierzącymi – o zbrodniach Kościoła. Takiego mam chochlika, że mogę się wcielić w każdą osobę, byle przeciwną w myśleniu temu komuś.
To nie jest dla mnie gra, zabawa. Wcale nie lubię upokarzać ludzi. To się dzieje samo. Od kiedy podeptano moją wielką miłość i jeszcze większe o niej wyobrażenia.
Z moim chłopakiem byłam 6 lat, od początku liceum. Tu też było udawanie, ale z jego strony. Pod koniec wyszło, że się męczył, krępowałam go uczuciem, ograniczałam. Podobno byłam ośmiornicą, która oplatała mackami i wstrzykiwała jad nadopiekuńczej miłości, żeby go sparaliżować. To cytat z jego listu, gdy już szczęśliwie dla siebie wyjechał za granicę, ożenił się, został ojcem, a ja chciałam z nim coś wyjaśnić, powspominać… Tamten ból dziś stępiał. Ale widzę wpływ na swoje obecne zachowanie. Nie umiem już być naturalna.
Tak, może rodzice wychowali mnie na podnóżek. Na widok osoby dźwigającej ciężary, zwłaszcza starszej sąsiadki wracającej ze sklepu, rzucam się pomagać. Rozdaję pieniądze, papierosy, jedzenie, ubrania, wzywam karetkę do człowieka śpiącego na ulicy, dokarmiam koty, psy, znienawidzone przez wszystkich gołębie. Rodzice uczyli, że to jest wrażliwość, nie wynaturzenie.
Pamiętam, kiedy mój ukochany jechał po raz pierwszy w Bieszczady – przygotowałam mu niezbędnik: mapy trekkingowe, listę schronisk i telefonów, kupiłam w necie superlekki namiot i folię termiczną. Wyśmiał mnie. Miał kolegów, wyczynowy rower, sandały, ciężki śpiwór. On wybierał się na męską przygodę, a ja wyszłam na tłustą, przytłaczającą kwokę, która miała zostać sama w kurniku, ale jednocześnie chciała wysiadywać swoje jajo na odległość…
Tak sobie zadaję czasem pytanie, pod prąd modom: czy naprawdę można kogoś kochać „za bardzo”? Gdzie niby jest ta granica przyzwoitości w byciu razem? Jak ktoś ma anginę, to lepiej wyjść na imprezę, zostawić, niech cierpi i poci się sam?
Oglądam w telewizji dużo programów przyrodniczych, edukacyjnych, naukowych. Z nich dowiedziałam się między innymi, że ośmiornica ma aż trzy serca… A niektórzy ludzie to mają np. taką straszną chorobę psychiczną, że… przeszkadza im zdrowa noga i robią wszystko, żeby doprowadzić do amputacji!
Zastanawiam się nad tym, jak to ma się do mnie. Czy jestem tą ośmiornicą, która ma za dużo serc, powinna sobie wyciąć chociaż dwa? Albo może jestem taką niechcianą nogą, którą za wszelką cenę trzeba okaleczyć, pozbyć się jej?
oonka
***
Kochana Uno!
Daj szansę sobie i innym. Nie deprecjonuję Twoich przeżyć, ale doświadczenie odrzucenia było JEDNO. Teraz już tylko Ty odrzucasz. Na co w tej sytuacji liczysz? Że Twój udawany cynizm zamieni się w końcu w prawdziwy i znajdziesz sobie równie cyniczną bratnią duszę? Mało prawdopodobne. Co byś zresztą na tym zyskała?
Człowiek zraniony często popada w pułapkę myślową: uda mi się, jeśli zmienię taktykę. To czasem działa w pracy, gdzie istnieje zależność i bezwzględnie konieczne są elastyczność, tolerancja, współdziałanie i… zaciskanie zębów. W związkach uczuciowych to również ważne elementy, muszą jednak występować parami, tzn. wzajemnie, dwustronnie. W relacji intymnej nie powinno być szefa, któremu podporządkowuje się podwładny.
Dlatego też nie jestem orędowniczką tezy o przyciąganiu się przeciwieństw. To może być atrakcyjne i ekscytujące na krótką metę. Z czasem między ludźmi zaczyna negatywnie iskrzyć, aż wreszcie wybucha wojna i wymiata wszystko, co było wartościowe.
Rodzice wychowali Cię na swoją modłę. Jesteś pomocna, opiekuńcza, wrażliwa. Nie walcz z tym, to nie są wady, lecz zalety. Prawdopodobnie ckliwe teksty rażą Cię dlatego, że wolisz działać konkretnie, niż rozprawiać o wschodach i zachodach słońca. Co nie wyklucza romantyzmu, który usiłujesz w sobie zabić. Bez sensu.
Myślę, że nie służy Ci totalna samodzielność, nie jesteś dziewczyną, która ze swoim partnerem może się komunikować raz na tydzień, na dodatek w kwestiach, które interesują tylko jego. Potrzebujesz związku bardzo bliskiego, „spolegliwego” za prof. Kotarbińskim:). Oczywiście, jeśli czujesz, że masz syndrom mamusi otulającej kołderką – powinnaś troszkę go podleczyć. Ale to tylko wniosek z jednego związku, nie wiem zresztą, czy słuszny.
Błagam i namawiam: pozostań sobą, nie pozuj, bo ryzykujesz jedynie przypodobanie się kolejnemu egoiście. Masz jedno serce, za to na właściwym miejscu.
Co Ci szkodzi? Spotykaj się z chłopcami ciepłymi, czującymi, niemęskimi w tradycyjnym rozumieniu tego słowa! Właśnie z takimi, którzy wydają się niezdolni do tego, żeby funkcjonować w pojedynkę. Mają w sobie wielki potencjał. Razem możecie zarówno trenować jedność, jak i wypracowywać osobność. Ważne, by byli w jakimś sensie podobni Tobie, łaknący bliskości. Tacy, z którymi można razem karmić łabędzie w parku bez poczucia obciachu. A z czasem robić też coś osobno, ale bez inwektyw i zarzutów.
Szczęścia Ci życzę z całej duszy.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze