Jak wyjść z cienia koleżanki?
CEGŁA • dawno temuCałe życie robię za „porównywarkę” dla innych. W szkole siadały ze mną w ławce i prowadzały się na przerwach klasowe gwiazdki, żeby jeszcze lepiej wypadać na moim tle, zwłaszcza pod względem ciuchów. Matka dołożyła swoje. Co z tego, że dziś jestem dorosła, skoro mam to nieustanne wrażenie, że jestem gorsza od wszystkich, a los mnie prześladuje, bo matka już nie może?
Kochana Cegło!
Całe życie robię za „porównywarkę” dla innych. W szkole siadały ze mną w ławce i prowadzały się na przerwach klasowe gwiazdki, żeby jeszcze lepiej wypadać na moim tle, zwłaszcza pod względem ciuchów i wyginania się na wuefie, z którego byłam słaba. Nie wiem, dlaczego na to pozwalałam. Matka wybierała dla mnie modę w stylu tesco, tanie spodnie i podkoszulki, włosy na pazia, których nie pozwalała mi myć częściej niż raz w tygodniu. Kiedyś myślałam, że jesteśmy biedne i oszczędza szampon. Dziś myślę, że ona też chciała, abym była bezpłciowa, nie dość, że nieładna.
Gdy miałam 15–16 lat, matka zaczęła popisywać się przed kolegami, którzy sporadycznie bywali u nas w domu. W sumie myślę, że chciała przypodobać się również moim koleżankom, grać równiachę, a one to kupowały, mówiły mi, jaka to moja matka jest śliczna, zgrabna, młoda i z poczuciem humoru. Kiedyś matka szła na randkę, nigdy jej tego nie zapomnę. Robiła wygibasy przed lustrem, spojrzała na mnie, jak przechodziłam do łazienki, i powiedziała: Pożyczyłabym od ciebie jakąś fajną bluzkę, ale zapomniałam – przecież ty nie masz nic fajnego. Jakby to była moja wina…
Wiem, przemawia przeze mnie rozgoryczenie i jątrzę stare rany. Ale co z tego, że dziś jestem dorosła, skoro mam to nieustanne wrażenie, że jestem gorsza od wszystkich, a los mnie prześladuje, bo matka już nie może? Zamieszkałam w ślicznym mieszkanku na strychu z widokiem na Wisłę, za które prawie nic nie płacę, przygarnęła mnie dziewczyna, poznałyśmy się na rekrutacji i cieszyłam się, że wreszcie będę mieć przyjaciółkę. To mieszkanie jej kuzyna, pozwolił nam przemieszkać studia za same opłaty. Śmiałyśmy się, że chyba pociągniemy do magisterki, bo licencjat to za krótko w takim pięknym miejscu…
Teraz już nie wiem, czy chcę tu być aż 5 czy 6 lat, czy wytrzymam. Na początku było super. Impreza za imprezą, nowi fajni ludzie, świetna atmosfera. Po raz pierwszy w życiu pracowałam i miałam własne pieniądze, podobałam się sobie w lustrze. Kiedy jednak Grażyna, moja współlokatorka, zauważyła, że niektórzy chłopcy interesują się o dziwo czasem mną, nie tylko nią, klimat szybko się popsuł. Grażyna nie jest pięknością, podobnie jak ja, ale ma wspaniałą figurę, włosy, ekstra się ubiera i ma dosyć wyzywający, śmiały styl bycia, który chyba się podoba. Kłębią się przy niej tabuny chłopaków. A mimo to zaczęłam jej zawadzać.
Chyba dlatego, że zaprzyjaźniłam się z jednym, tak podobnym do mnie, jak to tylko możliwe: niebogaty, niewyględny, milczący i nieśmiały. Za to wrażliwy, inteligentny, bardzo uczciwy – tych cech mogłabym się od niego dopiero uczyć, gdybym solidnie wzięła się za siebie. Udało mi się kogoś poznać, coś nie do pomyślenia! Grażyna najpierw próbowała go oczarować dekoltami, ale Krystian nie reagował na nią zgodnie z jej oczekiwaniami i doświadczeniem.
Wówczas zaczęła nas „gnębić”, a właściwie mnie. Najpierw wymyśliła jakieś nieistniejące koszty mieszkania i kazała mi płacić co miesiąc odpowiednią dolę. Potem z dużym powodzeniem zaczęła robić ze mnie swoją gosposię – sprzątałam, zmywałam, prałam, robiłam zakupy i nie dopominałam się o zwrot pieniędzy. Ona przychodziła z miasta na gotowe i marudziła, że kolacja niesmaczna. Gdy zaczęłam się raz i drugi lekko buntować, wycięła mi numer z nocowaniem na mieście: zadzwoniła kilka razy w ciągu dnia, że wieczorem ma gościa i ja mam się zmyć, to znaczy nie wracać na noc. Ciekawe, dokąd miałam pójść?
Ostatecznie przegięła, kiedy Krystian był u nas z wizytą. Wparowała do mojego pokoiku z piwem, rozsiadła się i zaczęła nawijkę. W pewnym momencie spytała Krystiana wprost, czy on ma własną chatę. Bo dobrze by było, gdybym miała gdzie spędzać jej „szalone noce”, których, jak się zanosi, będzie coraz więcej. Mam wyrzuty, nie chcę, żeby mi się bidulka błąkała po parku, aż ją policja zgarnie – powiedziała jak dobry dowcip. Krystek się najpierw zarumienił, bo my jeszcze „tego” nie robiliśmy… Potem zrobił się dość nieprzyjemny i powiedział Grażynie, że nic mu o tym nie wiadomo, abym ja musiała nocować na ulicy i co to w ogóle za układ. Ja tylko skuliłam się w sobie.
Kiedy odprowadzałam Krystiana na przystanek, objął mnie i powiedział, że chyba powinniśmy sobie czegoś razem poszukać, bo koleżanka ewidentnie nie chce mnie już u siebie… Były to cudowne słowa, ale gdy powiedziałam Grażynie o naszych planach (bez żadnych pretensji), to wybuchła i wymyśliła natychmiast z sufitu jakąś gigantyczną sumę pieniędzy, którą mam jej zapłacić za remont „zniszczonego” mieszkania. Zagroziła, że ściągnie kuzyna na wizję lokalną, jeśli będę podskakiwać.
Krystian mnie uspokaja, bagatelizuje to i nazywa Grażynę wariatką. Ja niestety czuję się znów jak mała dziewczynka – poniżana, wykorzystywana, karcona za nic. Nawet nie umiałam się Grażynie postawić, zupełnie jakbym przyznawała się do jakiejś winy.
Tonia
***
Kochana Toniu!
Obawiam się, że w pewnej mierze faktycznie pozostałaś tamtą zakompleksioną, małą dziewczynką, mimo że rzeczywistość temu przeczy: jesteś samodzielna, studiujesz, masz kochającego i wartościowego chłopaka.
Nie ponosisz żadnej odpowiedzialności za to, że miałaś niedojrzałą mamę, która nie poradziła sobie z samotnym rodzicielstwem, nie umiała pomóc sobie ani Tobie i popełniała poważne błędy – sądzę jednak, że z niewiedzy, nie z okrucieństwa. Dzieciństwo można oczywiście „przepracować”, ale nie da się go powtórzyć. Masz do dyspozycji wyłącznie fachowca, nie podejrzewam, aby mama chciała się włączyć w ten proces, ale – kto wie? Terapii zawsze można spróbować.
Wbrew temu, co sądzisz, Twoim problemem nie jest dominacja osób lepszych od Ciebie. Jeśli człowiek nieśmiały nie odgradza się całkowicie murem od innych, z reguły dopuszcza do siebie ludzi żądnych rywalizacji i błyszczenia. A to jest po prostu inna manifestacja kompleksów! Wypaść choć odrobinę lepiej w porównaniu z kimś, kto rywalizować i błyszczeć nie umie lub nie chce. Spróbuj tak właśnie wyobrazić sobie swoje relacje: dotyczyły ludzi równie zalęknionych i niepewnych siebie jak Ty. Niech to pomoże Ci spojrzeć na siebie jak na dziewczynę nie odbiegającą w niczym od normy, za to pozbawioną najniższych instynktów, co Cię moim zdaniem pozytywnie wyróżnia. Pomyśl z sympatią o tym, że cierpienie nie nauczyło Cię zawiści ani małostkowości. Czy to nie wspaniałe na początek?
Grażyna ogromnie się na Tobie zawiodła. Tak, tak, nie żartuję! Chciała być w swoim rozumieniu wspaniałomyślna i przygarnąć biedną szarą myszkę, przy której mogłaby brylować, a w przerwach ewentualnie robić za nieszczerą pocieszycielkę. Tymczasem, okazało się, że masz swój rozum i osobowość, zdobyłaś trwałe zainteresowanie fajnego chłopaka, nie epatując seksem, luzem ani przystępnością. To słaby i bolesny punkt Grażyny – ona zna tylko jeden sposób na zyskanie powodzenia. Jest zdumiona, obrażona i zazdrosna, bo zobaczyła inny model związku, o jakim prawdopodobnie marzy dla siebie. Uwierz mi, to banalnie prościutki mechanizm. I niestety, Krystian ma rację – trzeba Grażynę zostawić samą wraz z jej wizją rzeczywistości. Może kiedyś ktoś lub coś ją przebudzi.
Niczego nie musisz się bać, zwłaszcza, że nie jesteś już pozostawiona sama sobie, a pogróżki są czcze i wynikają z czystej złości. Żadnej konfrontacji w sprawie remontu nie będzie, możesz kurtuazyjnie zaproponować koleżance, że zapłacisz w ratach za kilka wiaderek farby – lub przypomnieć o pieniądzach wydanych na wspólne życie i jedzenie, a nigdy nie rozliczonych. Wiem, że to dla Ciebie trudne, dlatego dobrze, gdy w wyprowadzkowych rozmowach będzie Ci towarzyszył Krystian. Jego asertywność w tej sytuacji jest jak znalazł.
Toniu, gorąco namawiam: nie bój się zmian, zrób ten kolejny krok i daj sobie szansę. Zamieszkaj z Krystianem, nawet jeśli widok z okna nie będzie oszałamiający. Jeśli się Wam ułoży, sama zobaczysz, jak podziała na Ciebie uczucie. Czyli kolejny wielki sukces w życiu. Naucz się powolutku doceniać własne osiągnięcia, zamiast porównywać się z ludźmi, którzy nie są tego warci, i na dodatek pozwalać im sobą sterować. A jeśli potrzebujesz autorytetów – szukając, mierz nieco wyżej.
Z życzeniami szczęścia!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze