Jak się zemścić?
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuZemsta jest niesłychanie pracochłonną operacją. Angażuje czas i emocje, które tracimy bezpowrotnie, o pieniądzach już nie wspomniawszy. Raz uruchomiony mechanizm mszczący jest niczym złośliwy duch uwolniony z więzienia. Domaga się ofiary. W naszej kulturze zemsta była pracowicie rugowana, ale ewangeliczny eksperyment z nastawianiem drugiego policzka nie wypalił. Gorąca natura skłania do wymierzania sprawiedliwości. Każdy ma przecież jakichś wrogów.
Każdy ma jakichś wrogów.
We wspaniałym, zapomnianym już filmie Żądło bohaterowie, grani przez Roberta Redforda i Paula Newmana, postanawiają wymierzyć sprawiedliwość potężnemu gangsterowi, odpowiedzialnemu za śmierć ich przyjaciela. Ponieważ facet nie pojawia się w zasięgu strzału, panowie kombinują. Konstruując wielopoziomowy przekręt, wykorzystują wyścigi konne, grę w pokera i diabeł wie co jeszcze. Dość powiedzieć, że siły i środki zużyte na tę operację, wystarczyłyby na otworzenie dobrze prosperującego biznesu. Ale co tam! Ich numer z doskonałą puentą wszedł do historii kina. A mi łza kręci się w oku. No bo kto teraz tak pięknie się mści?
W naszej kulturze zemsta była pracowicie rugowana, ale, bądźmy szczerzy, ewangeliczny eksperyment z nastawianiem drugiego policzka nie do końca wypalił. Inaczej na Dalekim Wschodzie. Wystarczy sięgnąć po dowolną sztukę teatralną, powieść, komiks czy film stworzony w Kraju Kwitnącej Wiśni. Zemsta, zemsta i jeszcze raz zemsta – można odnieść wrażenie, że Japończycy zajmują się wyłącznie tym tematem.
No ale jak mścić się u nas, w naszym pięknym kraju?
Gorąca natura skłania do wymierzania sprawiedliwości pięścią i nie znam faceta, który przynajmniej raz w życiu nie miał ochoty wytłumaczyć swoje racje językiem uniwersalnym, czyli kopniakami. Sekwencja ciosów, choć niezwykle skuteczna, wiąże się z szeregiem obciążeń. Mogłoby się na przykład okazać, że nie mamy takiej przewagi, jak sądziliśmy na początku i zamiast rozdawać kopniaki, boleśnie je przyjmujemy. Słyszałem ostatnio niepotwierdzone plotki, że w Polsce istnieją jakieś siły porządkowe, reagujące w podobnych sytuacjach. Kto wie, może to i prawda? Poza tym, Kafeteria jest dla kobiet, bytów subtelnych, którym przemoc fizyczna jest obca.
Niektórzy wprawiają się w donoszeniu władzom, czym brzydzę się od wczesnej maleńkości. Może dlatego, że na rodziców też donoszono? Wydaje mi się, że ludzie powinni załatwiać swoje sprawy sami. Niestety, donos jest najprostszą metodą zaszkodzenia komuś i uruchamia lawinę zdolną pogrzebać każdego. Każdy bowiem na komputerze jakiś piracki program posiada, zabrakło mu świstka przy budowie działki, ściął drzewko bez konsultowania z nikim i kantuje na podatkach. Donosząc o tym gdzie trzeba, czynię świat gorszym, gdyż ktoś zaraz doniesie na mnie, na ciotkę, na jej kota i za chwilę zaczniemy żyć w piekle nieustającego procesu sądowego, dodatkowo wspierając przebrzydły ród adwokatów.
Pewnym rozwiązaniem jest zemsta indywidualna, planowana długo i konsumowana na zimno. Znajoma mojej znajomej dowiedziała się, że chłopak ją zdradza. Zamiast rzucić w niego czymś ciężkim, zmilczała sprawę udając, że wszystko jest w najlepszym porządku. Poczekała na jakąś niezwykłą okazję (walentynki, rocznica związku, urodziny) i dopiero wówczas, przy świecach, winie, nad pustymi talerzami wygarnęła łajdakowi, co o nim myśli, informując przy okazji, że to koniec. Puenta ma charakter filmowy. W jedzeniu znalazł się środek przeczyszczający, wskutek czego facet przesiedział trzy dni na tronie, rozważając własne wiarołomstwo w otoczeniu białych kafelków.
Są i inne opowieści. Słyszałem o tym, jak Stefa wykończyła Józię, przez dwadzieścia lat fabrykując kartotekę jej choroby psychicznej. Udało się! Józia wykorkowała w wariatkowie. Do legendy przeszli już robotnicy, ukrywający zgniłe jajko w ścianie skąpego pracodawcy. Mój dawny sąsiad, człowiek niesłychanej wręcz poczciwości od dekady zamawia pizzę, chińszczyznę i panienki na adres faceta, który odbił mu narzeczoną. Ukarał w ten sposób i jego i siebie – nikt w całym Krakowie nie przywiezie mu jedzenia, o innych uciechach nie wspomniawszy.
Wszystko to niezbyt mi się podoba. Powiadają, że zemsta wypala serce w samym mścicielu i niszczy go bardziej, niż samą ofiarę. Nieprawda. Tak źle nie jest. Zemsta jest po prostu niesłychanie pracochłonną operacją. Angażuje czas i emocje, które tracimy bezpowrotnie, o pieniądzach już nie wspomniawszy. Uświadomiłem sobie właśnie, że gdybym chciał każdego, kto zalazł mi za skórę, utopić w łyżce wody, musiałbym wydzierżawić jezioro na Mazurach. Kto mi zwróci poniesione koszta? Do tego, raz uruchomiony mechanizm mszczący jest niczym złośliwy duch uwolniony z więzienia. Domaga się ofiary i jeśli jej nie dostarczę, zeżre mnie samego. Niebezpieczna sprawa.
Co robić? Jak się mścić?
Aby poznać przepis na zemstę doskonałą, musiałem sięgnąć do mądrości naszych Starszych Braci w Wierze. Żyj godnie – to najlepsza zemsta, czytam w Talmudzie, próbuję jakoś dostosować słowo „godnie” do naszych niegodnych czasów i tajemnica zemsty odsłania się przede mną. Mściciel powinien zrezygnować z koncentrowania się na obiekcie zemsty. Koniec z knuciem i aranżowaniem sytuacji, żadnych podchodów i nocnych telefonów. Zapominamy o istnieniu łajdaka.
Zyskany w ten sposób czas należy poświęcić samemu sobie, temu, w czym jesteśmy najlepsi (biada nałogowym śpiochom, pijakom i graczom). Można rozwinąć jakiś biznes, odnieść sukces artystyczny, ewentualnie zająć się wychodzeniem jakiegoś sympatycznego spadku. Imponujący partner życiowy również jest wskazany. Możliwości mnożą się same. Należy również poczynić wysiłek w zakresie zostania dobrym człowiekiem lub przynajmniej sprawiania wrażenia takowego (sam nieustannie wprawiam się w tych staraniach), wskutek czego świat obiegnie plota, że mamy serce na dłoni. Ludzi nam niechętnych zacznie trafiać szlag.
Nagrodą – prócz dobrego, bogatego życia – jest chwalenie się nim na prawo i lewo. Dyskretnie, z umiarem, ale z pełną konsekwencji stanowczością tak, aby nasz sukces był widzialny jak lipcowe słońce i jako ono przyjemny. We wrogach krew się zagotuje. Istnieje szansa, że nic nie zdołają z tym zrobić.
Ubocznym skutkiem zemsty poprzez sukces jest rozmnożenie się przeciwników. Ludzie potrafią wybaczyć innym największą podłość, lecz cudzego sukcesu nie zdzierżą.
A cudze szczęście jest po prostu nie do zniesienia.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze