Twardy tata
CEGŁA • dawno temuMam 24 lata i córeczkę w wieku niemowlęcym. Jeszcze będąc w ciąży dowiedziałam się o zdradach męża sprzed i po ślubie, który zresztą odbył się pod naciskiem obu rodzin - w związku z dzieckiem w drodze. Małżeństwo trwało zaledwie 5 miesięcy, niemal w połogu przeprowadziłam rozwód. Bez pieniędzy schroniłam się u mojego taty, który żył samotnie w dość rozległym domu. Tata zawsze był władczy, apodyktyczny, surowy w ocenach. Kocham go i za wszystko jestem mu zobowiązana, ale ciężko mi się z nim żyje i często myślę o wyniesieniu się z domu.
Droga Cegło!
Mam 24 lata i córeczkę w wieku niemowlęcym. Jeszcze będąc w ciąży dowiedziałam się o wielokrotnych zdradach męża sprzed i po ślubie, który zresztą odbył się głównie pod naciskiem obu rodzin — w związku z dzieckiem w drodze. Nie jest to może najlepszy punkt wyjścia do układania sobie życia z człowiekiem w sumie jeszcze słabo poznanym, ale byłam optymistką, do tego bardzo zakochaną. Niestety, małżeństwo trwało zaledwie 5 miesięcy, niemal w połogu przeprowadziłam rozwód, który okazał się czystą formalnością.
Były mąż jest ode mnie młodszy o 3 lata, sprawy alimentacyjne są dopiero w toku. Mam obiecaną niezłą pracę u znajomej, dobrze płatną, czeka na mnie do chwili, aż będę w stanie wychodzić z domu na 10 godzin i poświęcać się firmie. Tymczasem jestem bez pieniędzy i schroniłam się u mojego taty, który żył samotnie w dość rozległym domu. Udostępnił mi nawet pokój z osobnym wejściem, kuchnią i łazienką, co z jednej strony jest dowodem uczucia i akceptacji tego, co w moim życiu zaistniało. Niestety, tylko po części.
Tata zawsze był władczy, apodyktyczny, surowy w ocenach. Wyjątkowo nie przypadł mu do gustu mój były małżonek i mam wrażenie, że część lwią tej niechęci odgrywa teraz na mnie, gdyż jestem pod ręką. Krytykuje nie tylko to, co już się nie odstanie, ale też wszystko, co robię i czym jestem na chwilę obecną. Mimo że z własnej woli zajmuje się kilka razy w tygodniu przez parę godzin wnuczką, to potępia każde moje wyjście z domu, na przykład na spotkanie z koleżanką, pilnuje zegara, jak bym była nastolatką. Uważa mnie za kukułczą matkę, nie chce słyszeć o mojej pracy – każe mi za to wynająć najlepszego prawnika (za którego gotów jest zapłacić), żeby zedrzeć skórę z mojego męża. A co tu zdzierać ze świeżo upieczonego studenta? Nawet sąd był bezradny…
Bez przerwy porównuje mnie z mamą, która była aniołem, albo z moim starszym rodzeństwem, które „wyszło na ludzi”, ale dziwnym trafem nie kwapi się do kontaktów z ojcem. Kiedy bąknęłam coś o opiekunce do dziecka, gdy pójdę do pracy, urządził awanturę z fruwającymi talerzami i oznajmił, że nie wpuści do domu obcej osoby (pomimo że od śmierci mamy raz w tygodniu zatrudnia sprzątaczkę!).
Kocham tatę i za wszystko jestem mu zobowiązana, ale ciężko mi się z nim żyje pod względem psychicznym i często myślę o wyniesieniu się z domu.
Wiem, że na razie mnie na to nie stać i że niełatwo samotnej dziewczynie z dzieckiem będzie znaleźć tanie mieszkanie, ale chyba nie potrafię przez resztę życia chodzić na paluszkach i być traktowana jak mała, krnąbrna dziewczynka… Czy jestem niewdzięczna i chcę wyrzucać pieniądze w błoto, ładując kieszeń komuś obcemu za wynajem? Oto jedyna interpretacja mojego ojca co do moich planów… A o spokojnej, rzeczowej rozmowie nie ma mowy – próbowałam dziesiątki razy.
Zuśka
***
Droga Zuzanno!
Trafiłaś akurat na klasyczny przypadek takiej więzi rodzic-dorosłe dziecko, która lepiej się sprawdza na odległość, nie pod jednym dachem. Zazwyczaj są to relacje niereformowalne i aby je uzdrowić, należy się rozstać, jeśli pozwala na to sytuacja bytowa. Twój ojciec ma wyjątkowo silny, skrystalizowany charakter, dużą niezależność, i podejrzewam, że wbrew Twoim podejrzeniom czy obiegowym opiniom, dobrze sobie radzi z samotnością po odejściu mamy, więcej – myślę, że nie może nic na to poradzić, ale nawet najbliżsi są w jego domu zaledwie gośćmi (a bywają intruzami). Pewne gesty ludzkie i rodzinne tata wykonuje niejako z obowiązku czy przyjętego obyczaju, co nie skazuje go bynajmniej na odrzucenie czy srogie potępienie. Po prostu, trzeba założyć, że biorąc coś od niego, trzeba będzie pewną, dość niewygodną cenę zapłacić.
Twoje rodzeństwo zrozumiało tę prawidłowość i nie zaakceptowało jej. Ty nie byłaś jej do końca świadoma, ponadto znalazłaś się w sytuacji podbramkowej. Trudno kogokolwiek za to winić – Wasze relacje nie przekraczają norm ludzkich ani społecznych. Jeśli ojciec nie „zwariował” od pierwszego wejrzenia na wnuczkę i nie złagodniał pod wpływem jej obecności – nie ma co liczyć, że zmięknie z czasem. Przeciwnie, wydaje mi się, że wobec kolejnej dorastającej w domu dziewczynki może być w przyszłości tak samo surowy i wymagający, jak wobec własnych dzieci.
Wydaje mi się, że masz teraz spore obowiązki wobec siebie i małej. Musisz ułożyć sobie życie zawodowe, uregulować finanse z ojcem dziecka, być mamą… To dużo pracy. Nie bierz sobie na barki walki z tatą czy misji zmienienia go w kogoś innego. Nie miej też wyrzutów sumienia, że jesteś złą córką. Powiedz sobie, że ta konfiguracja jest nieudana, i przejdź nad tym, zanim atmosfera się zaogni. Świat pełen jest pustych, niewykorzystanych domów, zamieszkałych przez jedną-dwie osoby, które nie chcą lub nie potrafią koegzystować z innymi na wspólnie wynegocjowanych warunkach. Trudno. Musisz pójść własną drogą, nawet jeśli nie będzie to na początku łatwe.
Odradzam działanie na chybcika. Musisz wytrzymać, odchować córeczkę. Jeśli posada, która na Ciebie czeka, jest intratna, pomyśl na początek o żłobku zamiast niani. Na wynajęcie samodzielnej kawalerki też powinno Ci wystarczyć, jest w czym wybierać i nie wmawiaj sobie, że dziecko, papierosy, koty czy inne nałogi:) uniemożliwiają w dzisiejszych czasach znalezienie godziwego lokum.
Potem będzie czas pomyśleć, co dalej. Samo życie zresztą zacznie podpowiadać kolejne możliwości, rozwiązania. Na razie ważna jest ta pierwsza decyzja o odpępowieniu się i zamknięciu eksperymentu z tatą. Nie zdziwię się, jeśli dopiero jako osoba niezależna doczekasz się komplementu czy docenienia z jego strony. Ale nie to ma być Twoim celem.
Trzymam kciuki!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze