Kadry z Paryża
KATARZYNA GAPSKA • dawno temuSą miasta, które znają wszyscy, choć nie wszyscy w nich byli. Uwieczniane na tysiącach zdjęć, stanowiące scenografię do setek filmów, wykorzystywane w reklamach, opisywane w książkach, stają się częścią zbiorowej świadomości. Paryż to jedno z takich miast. Miasto niemożliwe do ogarnięcia w całości, nie dające poznać się do końca, odsłaniające swe wciąż nowe oblicze zarówno stałym mieszkańcom, jak i chwilowym gościom. Oto moje kadry z Paryża.
Kadr pierwszy – Wieża Eiffla
Samolot kołuje nad metropolią w promieniach zachodzącego słońca. Z różowo-złotych mglistych pasteli wyłaniają się kontury budynków i linie głównych arterii. Błyszczą okna wieżowców. Czy to Paryż? Z niecierpliwością szukam potwierdzenia. Dopiero ażurowa wieża pojawiająca się jak rozmyta pieczęć na mglistym tle potwierdza przynależność widzianego z góry miasta. Czym byłby Paryż bez wieży? Czym byłaby Wieża Eiffla bez Paryża? I pomyśleć, że paryski symbol ma tylko 120 lat. To niewiele, biorąc pod uwagę historię miasta sięgającą III wieku p.n.e. Symbolu trzeba dotknąć, tak myśli każdy turysta. Świadczy o tym tłum kłębiący się przed kasami z biletami wstępu na wieżę. Na szczyt można wjechać nawet przed północą. I zawsze będzie się w towarzystwie innych turystów, nagabywanych przez czarnoskórych sprzedawców plastikowych, gipsowych, metalowych i świecących replik paryskiego zabytku. W kontemplowaniu widoku rozświetlonego nocą Paryża z wysokości 276 m przeszkadzają rozchichotane dzieciaki w przebraniu myszki Mickey. Znak to, że wieża jest na trasie wszystkich wycieczek. Rocznie przyjmuje 6 milionów turystów. Jaki inny zabytek może z nią rywalizować?
Kadr drugi — Notre Dame
W budowanej przez dwa wieki katedrze mistyka króluje podczas niedzielnego, wieczornego nabożeństwa, kiedy głos chóru miesza się z migotliwym światłem świec i unosi ku górze wraz z zapachem kadzideł. W obliczu wielkiej tajemnicy nawet wątpiący padają na kolana. Ciemne po zmroku gotyckie łuki sklepienia zdają się dotykać nieba. W ciągu dnia z wysokości patrzą na wzgórza Paryża chimery. Niektóre jakby zastanawiają się nad rozłożeniem skrzydeł i poderwaniem do lotu. Dobrze, że tego nie robią. Wciąż pozują do zdjęć turystom i patrzą na wijącą się w dole Sekwanę.
Kadr trzeci – Luwr
Król wśród paryskich muzeów i kolejny symbol miasta. Szklana piramida odbija białe obłoki i biel fontann tryskających w górę ku radości tysięcy fotografów — amatorów. Po chwili, ci sami ludzie zbijać się będą w błyskający fleszami tłum przed Wenus z Milo i Moną Lisą. W Luwrze krzyżują się drogi kultur, dziejów ludzkości i ścieżki zwykłych ludzi. To zabawne, jak łatwo spotkać tu znajomych z własnego miasteczka.
Kadr czwarty – kawiarnie
Kawiarniane stoliki są wszędzie. Krzesła ustawiane przodem do ulicy, aby umożliwić obserwowanie miejskiego życia, stoją w zagęszczeniu, wprawiając przybyłych tu pierwszy raz w zakłopotanie. Ale paryżanie zdają się lubić bliskość innych, małe rozmiary stolików i gazowe piecyki szemrzące cicho zimową porą. Nawet w chłodne wieczory można usiąść na zewnątrz i nie spiesząc się coś wypić, zjeść, poczytać, poplotkować z sąsiadem lub po prostu patrzeć na wielobarwny tłum przechodniów. W Paryżu je się poza domem. Przynajmniej takie ma się wrażenie patrząc na zapełnione od świtu do nocy kawiarnie. Tu każdy ma chyba ulubione miejsce, gdzie wpada na wino, sałatkę lub kawę i ma ulubionego kelnera. Paryscy kelnerzy są często siwi i doświadczeni życiem. Musieli wysłuchać niejednego klienta i niejedno widzieć. Bycie kelnerem w Paryżu to wyróżnienie.
Kadr piąty – ogrody
To one sprawiają, że Paryż mimo swojej wielkości wydaje się zaciszny. Bez trudu udaje się tu znaleźć zielony skwer, pagórkowaty park, czy pełen rzeźb i gołębi ogród. Zdjęcie nie odda smaku sera i bagietki zjedzonych w Ogrodzie Luksemburskim w słoneczne przedpołudnie. Nie odda drobnych dźwięków — słyszanych gdy zamknie się oczy – chrzęstu żwiru pod stopami, biegaczy, szeptów szachistów w skupieniu siedzących w pawilonie, gruchania gołębi, posapywania kucyków i śmiechu młodzieży siedzącej w kręgu przy fontannie.
Kadr szósty – ludzie
Paryżanie mają szyk. Wpływ stolicy mody, pięknej architektury, dobrych krawców czy naturalny wdzięk? – zastanawiam się, patrząc na smukłe Francuzki w wełnianych sukienkach, na dzieci w brązowych półbucikach i na mężczyzn w marynarkach z szyjami owiniętymi kolorowymi szalami. Nawet nastolatki, które w innych krajach zwracają uwagę nadmiarem makijażu, tu przyciągają wzrok zgrabnymi płaszczykami i naturalną barwą włosów. Fryzury starszych kobiet nie noszą śladu trwałej ondulacji a ich nogi w eleganckich pantoflach nadal wyglądają zgrabnie. No i jak oni wszyscy ładnie prezentują się nosząc rano papierowe torby z bagietkami!
To tylko kilka kadrów zatrzymanych we wspomnieniach zimowego weekendu w Paryżu. Kilka moich kadrów. Bo każdy, kto tu przyjechał, widzi to miasto na swój sposób.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze