Dziura w piachu
MAŁGORZATA SULARCZYK • dawno temuOczywiście, po roku związku trudno jest mówić o małżeństwie w kontekście zawarcia go przez strony rozmowy, ale na pewno rozmowy o ideach i pragnieniach są konieczne. Powiedz mu, że nie oczekujesz deklaracji, chciałabyś tylko znać jego marzenia, wyobrażenia, pragnienia. Chciałabyś znaleźć swoje w nich miejsce. Rozmawiajcie nie o planach, tylko o poglądach.
Droga Margolu!
Przez bardzo długi czas czytam Twoje świetne porady i cały czas zastanawiałam się, czy ja też powinnam do Ciebie napisać. Może mój list wyda Ci się dziwaczny, a ja osobą szukającą dziury w całym… Mój problem wydaje się naprawdę mało ważny, ale dla mnie ma ogromne znaczenie.
Ze swoim chłopakiem jestem od 14 miesięcy, a od 6 mieszkamy razem. Jest ode mnie 11 lat starszy i na początku mi się wydawało, że był spełnieniem moich marzeń. Mam 21 lat i zawsze od mężczyzny oczekiwałam, żebym mogła przy nim się bawić, śmiać, żartować, a jednocześnie żeby był odpowiedzialny i opiekuńczy. Wśród moich rówieśników oczywiście takie okazy się nie zdarzały. Mój chłopak był spełnieniem tych marzeń, rozmawiasię z nim i bawi jak z 20-latkiem. Na każdy temat mamy praktycznie to samo zdanie, obydwoje lubimy szalone pomysły, a jednocześnie czuję się z nim bardzo bezpieczna. Zawsze pyta, czy niczego mi nie brakuje, sam gotuje mi obiady, bo wtedy ma pewność, że zjem i że nie chodzę głodna. Jestem w 100% pewna, że przy nim nigdy mi się żadna krzywda nie stanie.
A jednak są pewne wady. Fakt – nikt nie jest idealny, ale to mi nie daje spokoju, a naprawdę nie mam z kim o tym porozmawiać. Jak na osobę 21-letnią już od dawna miałam dojrzałe plany: ślub, dzieci, po prostu założenie rodziny. Nie chcę jej zakładać teraz ani w bliskiej przyszłości, ale myślę o tym i wiem, że to jest jeden z najważniejszych celów w moim życiu. Z moim chłopakiem jest jednak odwrotnie. Wiem, że jemu ciężko okazywać uczucia, rzadko mówi mi, że mnie kocha, że tęskni, po prostu przytula się bez słowa i siedzi we mnie wtulony, a nie powie nic. Oczywiście język mu się rozwiązuje po paru kieliszkach lub po kilku piwach, wtedy cały czas słyszę, że jestem jego skarbem itd., ale zawsze wszystkie te wyznania są „na dziś”, nigdy „na jutro”. Nieraz gdy go pytam, co będzie z nami kiedyś, on mówi, że nigdy nie planuje, bo wtedy nic z tego nie wychodzi, i ucina temat.
Ja nawet nie wiem, co będzie za tydzień. Jestem z nim szczęśliwa, ale nie czuję się pewnie, że zawsze tak będzie. Może on nigdy nie będzie chciał mieć własnej rodziny? Naprawdę boję się, że poświecę dla niego dużo, a w pewnym momencie on powie, że jednak nic z tego. Tym bardziej mnie to przeraża, że miał dziewczynę, z którą był 6 lat, a rozstali się tylko dlatego, że ona chciała ślubu. Mówił mi potem, że żałował, że ją zostawił, ale czy to prawda? Tłumaczę sobie, że wtedy miał tylko 25 lat, że chciał się jeszcze pobawić życiem. W końcu minęło 7 lat od tamtej pory, ale naprawdę nie wiem, co mam robić. A jeśli ze mną będzie tak samo jak z tamtą dziewczyną?
Droga Margolu, proszę Cię, powiedz mi, czy to jest moja wina, czy naprawdę oczekuję za dużo po roku związku? Bardzo proszę o radę, bardzo…
Pozdrawiam i z góry dziękuję,
Świergotka
***
Droga Świergotko,
Ustalmy jedno: można wielbłąda przyprowadzić do wodopoju, ale nie można go zmusić, żeby się napił. Mnie się wydaje co najmniej dziwne, ze mężczyzna 32-letni, jeśli dobrze liczę, nie ma sprecyzowanych planów na swoją przyszłość rodzinną. Przecież nic nie szkodziłoby powiedzieć: „Tak, mam w planach założyć rodzinę, chciałbym jednak wcześniej przekonać się przez dwa-trzy lata, czy to ma szanse powodzenia w naszym przypadku” albo „Nie, nie planuję dzieci, nie wiąż ze mną takich nadziei”. To przecież nie oświadczyny, tylko wyraz dojrzałego podejścia do życia i uczuć. Niestety, nie wygląda mi Twój ideał na mężczyznę, na którym naprawdę można się oprzeć…
Myślę, że wziął sobie dorosły facet młódkę, o której sądził, iż nie będzie się jeszcze „wyrywała” do małżeństwa, bo będzie się wolała pobawić – i trochę zaskoczyło go jej poważne podejście do sprawy. Nie podobają mi się wieczni chłopcy, którzy jeszcze po trzydziestce nie wiedzą za bardzo, czego chcą. Z jednej strony pociąga ich wizja spędzania życia z kobietą pod jednym dachem – z drugiej strony za wszelką cenę unikają zobowiązań. Może zbyt pochopnie zdecydowałaś się na wspólne zamieszkanie. Myślę, że skoro ma Cię pod swoim dachem, to nie ma żadnej motywacji, by się zastanowić, czy chce tak naprawdę wspólnego życia z Tobą. Bawicie się w dom, dobrze – ale co będzie w sytuacji, gdy zdarzy się „wpadka”? Czy czujesz, że będziesz się mogła wówczas na nim oprzeć? Pamiętaj, że nie ma stuprocentowych zabezpieczeń. Czy on bierze pod uwagę taki scenariusz?
Porozmawiaj z nim o tym. Jeśli natychmiast zacznie wrzeszczeć, że próbujesz go wrobić, że jeśli zajdziesz w ciążę, to będzie wyłącznie Twoja wina (takie reakcje się zdarzają częściej, niż się nam wydaje) – to będziesz miała jasność, czego się spodziewać. Może być też tak, że Cię przytuli i zamilknie – nie pozwól mu wtedy przemilczeć tego tematu. Nie pozwól mu mówić „jakoś sobie porazimy” – niech Ci powie, JAK sobie poradzicie, w konkretach. Zobaczysz jego reakcję i z niej będziesz mogła wywnioskować przynajmniej wstępny kierunek, jaki on obiera, stając wobec hipotetycznego problemu. Jeśli od razu się spłoszy, pytając nerwowo, czy jesteś w ciąży — to sygnał, że coś chyba jest nie do końca różowo. Jeśli będzie rozmawiał spokojnie – to wydobądź od niego jak najwięcej szczegółów, konkretów, które pozwolą Ci ocenić, czy zastanawiał się kiedykolwiek nad byciem ojcem i czy ma jakieś pojęcie, czego będzie od niego wymagała ta rola.
Duża różnica wieku między Wami jest nieco ryzykowna (wiem, wiem, zaraz odezwą się wszystkie szczęśliwe w takich związkach kobiety — to cudowne, że takie są, ale pewne ryzyko istnieje przy takiej rozbieżności wieku). Ty patrzysz na świat jeszcze nieco zbyt idealistycznie, on pewnie nieraz podetnie Ci skrzydła, nawet nie rozumiejąc, że to czyni. Inna rzecz, że przy nim możesz szybciej dojrzeć, tylko czy nie zapłacisz za to większej ceny? Gdyby był rzeczywiście dojrzały, gdyby nie namnożył Twoich wątpliwości – nie martwiłabym się, ale tak – wydaje mi się, że to jednak nie jest życiowa podpora dla kobiety dopiero wkraczającej w życie. Rozmawiaj z nim o wielu znanych Ci związkach, o ich kłopotach, obserwuj jego reakcje, słuchaj, co mówi. To da Ci jakiś pogląd na stopień jego dojrzałości.
Zadbaj o to, by rozumiał, że Wasze rozmowy to nie próba przymuszenia go do tego ostatecznego kroku, po którym chyba tylko upić się i umrzeć (tak chyba sobie myślą związkofobiczni mężczyźni, bo trudno mi sobie wyobrazić, że inaczej widzą małżeństwo) – tylko próba poznania go bliżej, zrozumienia, otwarcia się na jego poglądy. Jeśli i wtedy nie będzie chciał rozmawiać – to będzie znaczyło, że słów „małżeństwo” i „rodzina” boi się jak ognia. Czyli, kochana, trzeba przeformułować swoje plany na „będzie, co ma być” albo podarować sobie zabawę w dom z dorosłym dzieciakiem. Osobiście polecam to drugie, bo taka zabawa wciąga jak kopanie coraz większej dziury w piachu. Drążysz i drążysz, aż Cię zasypie, bez szansy na ratunek.
Powodzenia w rozmowach!
Margola
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze