Życie z Królową śniegu
ANNA PAŁASZ • dawno temuJak żyje się z kobietą, którą cechuje emocjonalny chłód? Życie z powściągliwą i trzymającą dystans partnerką z pewnością do łatwych nie należy, ale kto powiedział, że kobieta musi być podawana na ciepło?
Zimna czy niezbyt wylewna?
Agnieszka (32 lata, specjalista ds. rekrutacji z Warszawy) nigdy nie była przesadnie wylewna. Wprost przeciwnie – lubi trzymać dystans w relacjach z innymi ludźmi, co tyczy się również jej własnego męża.
— Nigdy nie okazywałam otwarcie swoich uczuć, a przynajmniej tak to zapamiętałam. Lubiłam się izolować, jako dziecko byłam trochę poważniejsza niż moi rówieśnicy. Powściągliwość wyniosłam z domu – rodzice nigdy nie okazywali publicznie swoich emocji, ani wobec nas, ani siebie nawzajem. Po prostu taki mieli styl bycia, ale to nie oznaczało, że w naszym domu brakowało miłości. Myślę, że opanowanie jest dobrą cechą u kobiety. Nie lubię się spoufalać, nie jestem trzpiotką, lubię kobiety, które mają klasę i potrafią się zachować w każdej sytuacji. Mój mąż zdążył mnie poznać i wie, że nie przytulam się zbyt często i nie szukam czułości. Czasami ma do mnie pretensje, że jestem taką chodzącą górą lodową, ale nic na to nie poradzę – okazuję miłość w inny sposób, dbając o niego i troszcząc się o nasz dom. Jestem trochę szorstka, ale to nie jest jakaś wyuczona maniera, tylko charakter. Nie zmienię tego, nie czuję takiej potrzeby. Myślę, że on ceni sobie to, że radzę sobie z każdym problemem i nie biegam wypłakać mu się w rękaw.
Zderzenie z górą lodową
Anna (36 lat, nauczycielka z Krakowa) od zawsze umiała panować nad emocjami, co sprawdza się w jej zawodzie, ale w relacjach z mężem bywa to nieco problematyczne.
— Mój mąż to taki nerwus, a jednocześnie romantyk – przylepa. Ja nie lubię okazywać uczuć, nie nadaję się do wielogodzinnego przytulania. Czasami nie lubię nawet jak mnie łapie za rękę na ulicy. W pracy jestem raczej profesjonalistką, nigdy nie daję się ponieść emocjom, nikomu jeszcze nie udało się wyprowadzić mnie z równowagi. Myślę, że budzę postrach, bo rzadko się uśmiecham i mam raczej zasadnicze podejście do życia. Taka twardo stąpająca po ziemi, trzeźwo myśląca realistka. Tak też podchodzę do kwestii związku – nie potrzebuję ciągłej uwagi, wyznań i kontaktu cielesnego, żeby czuć się kochaną i okazać miłość. Miłość wyraża się dużo skuteczniej poprzez wspieranie drugiej osoby czy rozmawianie o swoich potrzebach. Wydaje mi się, że zawsze byłam raczej chłodna, dlatego ciężko było mi stworzyć związek na dłużej. Wbrew pozorom mężczyźni szukają czułości i tylko nieliczni są w stanie przetrwać z kobietą, od której wieje chłodem.
Gwałtowne ochłodzenie
Mateusz (39 lat, przedstawiciel handlowy z Gdyni) zdobywał serce swojej żony przez wiele miesięcy. Skąd mógł biedak wiedzieć, że jest ono skute lodem?
— Moja żona sprawiała wrażenie kobiety nie do zdobycia – nie było takiej rzeczy, która mogłaby jej zaimponować. Nie chciała nawet umówić się ze mną na kawę, zbywała krótkim nie, dziękuję i znikała z pola widzenia. Myślałem, że sobie ze mną pogrywa, ale ona naprawdę jest taka – zimna, niezbyt uczuciowa, trzymająca dystans w stosunku do obcych ludzi. Jej zaufanie zdobywa się stopniowo, całymi latami i bardzo łatwo można je stracić. To kobieta, która nie uznaje drugiej szansy i potrafi twardo stawiać na swoim. Czasami ciężko z nią wytrzymać, ma zawsze tę samą pokerową minę i nie zdradza swoich uczuć. Niektórzy mogliby pomyśleć, że w ogóle uczuć nie posiada, jak robot. Ale ona jest naprawdę oddana i kochająca, za bliskimi skoczyłaby w ogień. Inna sprawa, że nie potrafi afiszować się z tym, co czuje. Nie jest zbyt wylewna, jedynie w stosunku do dzieci pozwala sobie na, jak to określa, spoufalanie się. Jednak to najlepsza matka na świecie. Nie wiem, dlaczego jest taka chłodna, chyba tak po prostu ma. Z dwojga złego lepsza taka żona niż jakaś szaleńczo rozemocjonowana. Cenię jej spokój i to, że ma klasę i potrafi w każdej sytuacji zachować zimną krew.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze