Niesprawiedliwość dziejowa
URSZULA • dawno temuRozważania Uli na temat niesprawiedliwości dziejowej, talentów barokowych pamiętnikarzy i przyszłości bloga jako gatunku literackiego.
Czym jest blog? W przeciwieństwie do tradycyjnych utworów pamiętnikarskich, blognie jest świadectwem przeszłości definitywnej, zamkniętego rozdziału historii — o ile historiama w ogóle zakończenie. Blog rodzi się w ukryciu, ale pisze się nieomalżena oczach czytelnika i żyje życiem równoległym do jego życia. Do niedawna tylkoza pośrednictwem czasopisma autor dziennika mógł względnie na bieżąco publikowaćkolejne do niego wpisy. Nie można jednak przemilczeć faktu, że publikacja dziennikaw czasopiśmie odbywa się z co najmniej kilkudniowym poślizgiem, zaś jego treśći forma nie może pozostawać w sprzeczności z profilem pisma. Współcześnie,dzięki Internetowi, zaistniała możliwość tworzenia nieskrępowanych w formie i treścidzienników, z których treścią czytelnik zaznajamia się tuż po tym, jak jego autor uczynize swoich myśli słowo pisane.
Ilu ludzi na Świecie pisze blogi? Nie ja jedna, lecz nieprzeliczone rzesze internautów,którym marzy się grono słuchaczy szersze niż zastęp muz, zapewne nieprzychylnychgrafomanom. Kręte są ścieżki, po których błądzą ludzkie myśli, toteż nie podejmuję sięwyliczyć wszystkich motywów, jakimi kierują się autorzy internetowych dzienników.Niewykluczone, że podświadomie niektórzy piszący dążą do tego, by odczuć coś na kształt tej satysfakcji,jaką odczuwać musiał Giacomo Casanova, gdy przejeżdżając kolejny raz przez wsiei miasteczka swojej słonecznej ojczyzny, rozpoznawał wśród bawiącej się na ulicyciżby swoje własne dzieci. Ujmując rzecz bardziej trywialnie, człowiek dąży do uwiecznieniai rozdmuchania na wszystkie strony świata pyłku z kodem swoich przemyśleń i perypetii,jeżeli żywi przekonanie, że podzielenie się z innymi tym, co mu przychodzi do głowyi co mu się przydarza przysporzy mu chwały, a pamięć o nim uczyni nieśmiertelną.
To co napisałam powyżej można odnieść do większości, jednakże nie do wszystkich,którzy podejmują się trudu pisania blogu. Bowiem rodzaj ludzki jest do tego stopnianiejednolity, że żadnemu z podejmowanych przez jego przedstawicieli działań,może poza egzystencjalnymi, jak oddychanie, nie jest przypisany jeden i ten sam motyw.
Pozwolę sobie zatem wyłożyć, jakie nadzieje ja wiążę z pisaniem internetowego pamiętnika, co mniedo tego karkołomnego czynu popchnęło. Moją ambicją jest śmieszyć, tumanić i przestraszać,z której to trójcy biesiadnej na razie wychodzi mi tylko ta druga sztuczka. A to przecież nieto samo, co robić sobie zakusy na rząd dusz i oczekiwać, że słowa moje trwalsze będąod spiżu. Niepostrzeżenie doszliśmy do ważkiego pytania o zasadność przekonania,że podtykanie innym do czytania swoich wynurzeń ma wartość dla samego nadawcy(terapeutyczną), jak i adresata, czyli czytelnika.
Jaką zatem wartość ma blog? Historycznie żadną. Z zastrzeżeniem dla zupełniewyjątkowych przypadków, gdy autor blogu jest osobą z otoczenia przywódcyznaczącego państwa, agentem służb specjalnych, czy sanitariuszem moskiewskiego szpitala.Ale ludzie, którym dane jest poznanie tajemnic międzynarodowej polityki nie piszą blogów,najwyżej do szuflady na później. Tymczasem w opisywaniu ciekawostek i, nie mniej sumiennie,tych zjawisk, w których trudno się doszukać jakiegokolwiek znaczenia, wyręczają nasurzędnicy, dziennikarze, pisarze, naukowcy. Kiedyś było pod tym względem normalniej,człowiek miał możliwość się wykazać. Taki Jan Chryzostom Pasek, czy Samuel Pepys- obaj przemawiający z półmroku XVII wieku, mieli więcej szczęścia do okoliczności i tematów.Co więcej, to co mogliby ich współcześni uznać za przejaw pospolitości upodobań, czyli plotkii niewybredne uwagi na temat życia osobistego osób publicznych, w oczach współczesnychnadają ich dziełom rangę bezcennnego dokumentu historycznego. Nieszczęsna ja, nie mamszans obdarować czytelników żadną soczytą plotką, co ma ręce i nogi, jak ta pochodzącaod Pepysa: "Ten mały książę jakoby grozi śmiercią każdemu, kto by gadał, że Król niebył jego matce poślubiony, acz powszechnie wiadomo, że była zwykłą kurwą, zanim król ją poznał".Ileż ważkich treści i jak zgrabnie ujętych zawarł pamiętnikarz w tym jednym zdaniu!
A czy blog może pewnego dnia zostać uznanym za pełnoprawny gatunek literacki?Na ten honor będą musieli zapracować ich twórcy. Takich rzeczy nie da się załatwićpo protekcji.
Niesprawiedliwość dziejowa, na którą narzekam w poprzednich akapitach,nie odbierze utalentowanemu diaryście internetowemu należnego mu uznania. Oddającwybitnym pamiętnikarzom należną im cześć, należy wyraźnie stwierdzić, że sami sobie,a nie szczęściu do historii i historyjek, zawdzięczają pamięć pokoleń. Gdyby nie fakt,że pamiętniki Paska i Pepysa dobrze się czyta, zaś krytycy dostrzegli w nich dziełaliterackie wysokiej próby, a nawet "zapowiedź wielkich powieści środowiskowychi psychologicznych XIX i XX wieku", nikt poza kilkoma panami piszącymi doktorat,by do nich nie zajrzał. Należy zatem jasno i wyraźnie stwierdzić, że pamiętnikarz,nie mniej i nie więcej niż każdy inny pamiętnikarz, jest kowalem losu swojegopamiętnika. Gdy tak teraz stoję na początku drogi, jaką jest regularne pisywaniedo mojego pamiętniczka internetowego, horyzont moich oczekiwań jest nieodległy,o rzut kamieniem. A może ja po prostu boję się podnieść wzrok i śmiało spojrzećprzed siebie. Może mój weblog zostanie uznany za reprezentatywny głos abnegackiejmłodzieży, na który rzucą się specjaliści od reklamy, gdyż dzięki niemu uda im sięwreszcie utrafić w gusta opornych i malkontentów. On va voir.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze