Nowe życie, nowe włosy
URSZULA • dawno temu99 procent kobiet nie może zaakceptować swojego naturalnego koloru włosów. Jeżeli chcemy coś zmienić w swoim życiu, najczęściej zmieniamy fryzurę. Nieskomplikowana i skuteczna zasada Nowe życie, nowe włosy każdego dnia setkom tysięcy kobiet na całym świecie pozwala przetrwać traumatyczne doświadczenia w stylu rozpadu małżeństwa lub utraty pracy. Nic tak nie przywraca chęci do życia, jak kręcone włosy zamiast prostych, blond zamiast kruczoczarnych czy jeżyk zamiast loków.
O związkach koloru włosów z charakterem szczęśliwej posiadaczki można by napisać doktorat. Najbardziej popularna teoria głosi, że blondynki są głupie, natomiast brunetki z pewnością skończyły jakieś studia, a co za tym idzie – te pierwsze są łatwe, a z drugimi trzeba kilka razy porozmawiać o filozofii zanim przejdzie się do czynów bardziej rokujących na przyszłość.
Są też rozbudowane teorie charakterologiczne — blondynki są chłodne, zdystansowane i mają skłonności do egoizmu, brunetki ogniste i temperamentne, szatynki delikatne i wyrozumiałe, a rude szalone i wredne, ale tak naprawdę głęboko w sercu wrażliwe. A jeżeli chodzi o związki damsko — męskie, to mężczyźni generalnie wolą blondynki, o czym wiedziała już Marilyn Monroe, ale za to udowodniono, że do stałych, poważnych związków raczej wybierają brunetki. Rude natomiast to femme fatale – kobiety niebezpieczne i fascynujące.
Nic więc dziwnego, że w obliczu tylu możliwości 99 procent kobiet nie może jakoś zaakceptować swojego naturalnego koloru włosów i wolałoby, żeby był zupełnie inny. Te, które mają włosy w najpopularniejszym w Polsce odcieniu brązowym, chciałyby, żeby były raczej blond albo czarne. Szatynki chcą, żeby były ciemniejsze, blondynki, żeby były bardziej blond albo na odwrót. Kobiety, które mają włosy proste, chcą, żeby chociaż lekko się falowały, a właścicielki pięknych loków są zdania, że włosy powinny być proste jak druty. I włosowa epopeja zdaje się nie mieć końca.
Na szczęście żyjemy w czasach lokówek, prostownic, utleniaczy, farb i szamponów koloryzujących. Nie ma nic łatwiejszego niż wizyta u fryzjera, która szybko pozwala otrzymać wymarzoną długość, kolor i skręt włosów. Dlatego też, jeżeli chcemy coś zmienić w swoim życiu, najczęściej zmieniamy fryzurę. Nieskomplikowana i skuteczna zasada Nowe życie, nowe włosy każdego dnia setkom tysięcy kobiet na całym świecie pozwala przetrwać traumatyczne doświadczenia w stylu rozpadu małżeństwa lub utraty pracy bez uciekania się do zażywania ciężkich narkotyków i popełniania brutalnych morderstw, tylko dzięki tak błahemu czynowi, jak wizyta u fryzjera. Nic tak nie przywraca chęci do życia, jak kręcone włosy zamiast prostych, blond zamiast kruczoczarnych czy jeżyk zamiast loków do pięt. To zdecydowanie mniej skomplikowane niż operacja plastyczna nosa, który się nie podoba czy mordercze diety mające na celu osiągnięcie wymarzonej figury. Nie mówiąc już o tak skomplikowanych życiowych zmianach, jak znalezienie nowej pracy czy nowego wybranka, nauczenie się nowego języka lub zwykłe rzucenie palenia. O nie – takie zmiany wymagają wysiłku.
To właśnie zasada Nowe życie, nowe włosy spowodowała, że miałam już na głowie chyba wszystko – długie czarne włosy do pasa, krótką jasnoblond fryzurkę, kilka odcieni czerwieni i pojedyncze średnio udane eksperymenty z kolorami, które zwykle na włosach nie występują, typu niebieski i zielony. Sprawa jest prosta. Wyjątkowo bolesne rozstanie – ciach, ciach, ciach i zmieniam się w zimną i zdystansowaną blondynkę o niedostępnym spojrzeniu. Wyrzucili mnie z pracy? Raz dwa i wyglądam jak Mia Wallace z Pulp fiction. A może mam chwilowy niedobór wiary w siebie? Nic nie pomoże szybciej niż błyskawiczna metamorfoza we wrednego rudzielca.
Nie muszę chyba dodawać, że pomaga natychmiast. O związkach nastroju z fryzurą można by napisać kolejny doktorat. Uczucie, kiedy wychodzi się z salonu z nową szałową fryzurą, można spokojnie porównać do narkotykowego haj. Ale nawet najgorszy facet nie jest w stanie tak wyprowadzić kobiety z równowagi, jak wizyta u złego fryzjera, po której zamiast wymarzonych blond loków ma ona na głowie coś, co kolorem przypomina zielonkawą jajecznicę, a kształtem bocianie gniazdo. Amerykanie wymyślili nawet termin bad hair day. Każda z nas chyba to zna – wstaje się rano, a włosy za nic w świecie, mimo wielokrotnych myć i układań nie chcą przyjąć formy, którą każdego innego dnia przyjmują bez specjalnych starań. Co to oznacza? Wiadomo. Ten dzień nie może być dobry.
Uzależniona od ciągłego fundowania sobie zmian na głowie, pewnego dnia odkryłam, że nie pamiętam już właściwie, jak wyglądają moje naturalne włosy. Zdjęcia wyraźnie pokazują, że były jasnobrązowe i lekko falowane, ale na żywo nie widziałam ich na oczy przez kilka ładnych lat. I w ten oto sposób doszło do tego, że postanowiłam w nowym roku wrócić do naturalnego koloru włosów. Mój fryzjer o mało co nie wypuścił nożyczek z rąk, kiedy poprosiłam, by obciął moje śliczne farbowane blond loczki i zostawił niezbyt twarzową, ale za to złożoną z moich naturalnych brązowych włosów fryzurę na bardzo krótkiego jeża.
Tak, o związkach koloru włosów z charakterem szczęśliwej posiadaczki można by napisać doktorat, tylko dlaczego nic nie wiadomo o tym, jakie są kobiety z fryzurą na jeża? Teraz na pewno nie jestem chłodną blondynką, ognistą brunetką ani szalonym rudzielcem. Kim jestem? Cholera, nie mam pojęcia.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze