„Blondynka w Indiach”, Beata Pawlikowska
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuKsiążka z serii wydawniczej National Geographic (wcześniej ukazały się Meksyk, Tybet i Peru). Autorka odsłania magię przedziwnych miejsc, zwierząt i przedmiotów. Pisze o Świątyni Szczurów i dzikich wielbłądach, rikszach, słoniach, diamentach, pustyni w Radżastanie, New Delhi, Taj Mahal, Wisznu i skarbach maharadży. Książkę chce się czytać i oglądać, bo oprócz tekstu znajduje się w niej mnóstwo zrobionych ze smakiem zdjęć. Lektura w sam raz na lato.
O Indiach napisano miliony książek. Autorów fascynowała kultura tego przedziwnego miejsca, jego codzienne obyczaje, religia, polityka i ekonomia. Specjaliści twierdzą, że Indie to wyjątkowy kraj na mapie świata, bo charakteryzuje go przede wszystkim niezwykła dynamika rozwoju. Na pewno warto przekonać się, ile w tym racji. Taki wysiłek podjęła znana polska podróżniczka Beta Pawlikowska, która swoje refleksje zawarła w książce Blondynka w Indiach. To jeden z wielu tytułów, należących do serii wydawniczej National Geographic (wcześniej ukazały się książki poświęcone m.in. Meksykowi, Tybetowi i Peru).
Pawlikowska zdecydowanie wie, co robi, pisząc o sprawach, które interesują każdego podróżnika, wybierającego się do egzotycznych krajów. Bo jej publikacje, także ta o Indiach, to połączenie refleksji o codzienności z ciekawą podróżą w głąb historii kraju – podróżą, która pozwala nam zrozumieć teraźniejszość. Co ważne, nie są to trudne do zrozumienia refleksje profesjonalnego historyka, tylko opowieść kogoś, kto uwielbia wędrówkę, potrafi rozmawiać z ludźmi i często zagląda do książek. Całość prezentuje się zachęcająco.
Pawlikowska pisze: Indie są zwierciadłem świata. Jest tu wszystko. Wielka bieda i wielkie bogactwo. Niezwykłe uduchowienie i równie niezwykle cuchnący mur, pod którym załatwiają się przechodnie. Największy pałac prezydencki świata i największe slumsy. Najlepsza kuchnia i niedożywione dzieci. Wszystko jest w Indiach jak w pigułce będącej lustrzanym odbiciem reszty świata. Taki wstęp zdecydowanie zachęca do lektury.
Co oferuje książka Pawlikowskiej? Przede wszystkim odsłania magię przedziwnych miejsc, zwierząt i przedmiotów. Bo autorka pisze m.in. o Świątyni Szczurów i dzikich wielbłądach, rikszach, słoniach, diamentach, pustyni w Radżastanie, New Delhi, Taj Mahal, Wisznu i skarbach maharadży. Brzmi jak baśń? Nic podobnego.
Zajrzyjmy więc do Taj Mahal – pomnika miłości wzniesionego przez Szahdżahana z dynastii Wielkich Mogołów na pamiątkę zmarłej przedwcześnie żony Mumtaz Mahal. Miejsce to pojawia się w każdym przewodniku po Indiach i każdy jego fragment został milion razy pokazany przez fotografów. Dlatego Pawlikowska nie sili się na oryginalność, nie szuka informacji, których nikt nigdy wcześniej nie podał do wiadomości publicznej. Skupia się przede wszystkim na swoich wrażeniach, budując niezwykle poetycki opis: Taj Mahal w blasku poranka wyglądało jak chmurny pałac utkany ze świetlistego popiołu. Jak fatamorgana stworzona przez załamanie światła, nierealna wizja zaskakującego snu. Delikatna i potężna, jednocześnie niewiarygodnie krucha i absolutnie niezniszczalna. Gdybyśmy podzielili ten fragment na wersy, powstałby naprawdę piękny wiersz.
Pawlikowska pisze również o sprawach znacznie bardziej przyziemnych, materialnych. Interesuje ją np. największy diament świata Koh-i-noor, czyli Góra Światła – wielki skarb maharadży, sto pięć karatów. Opisuje codzienne życie ludzi zamieszkujących pustynię, na którą przez trzy lata nie spadła ani jedna kropla deszczu. Zabiera nas również w podróż po dżungli indyjskiego miasta, która w żaden sposób nie przypomina europejskiej przestrzeni. Wszystko wydaje się być tam chaotyczne, nieokiełznane, miejscami dzikie. A mimo wszystko ludzie, zwierzęta i przedziwne pojazdy napędzane paliwem i siłą ludzkich mięśni harmonijnie się po tej dżungli poruszają, tworząc zadziwiająco zgraną całość. Pawlikowska z ciekawością się temu przygląda i równie ciekawie o tym pisze.
Ale dziennikarski talent podróżniczki ujawnia się nie tylko w książkach. Pawlikowska prowadzi również interesujący program w Radiu Zet, gdzie wynajduje dla słuchaczy ciekawostki związane z podróżami, mówiąc o nich barwnym, oryginalnym językiem. I ten talent przekłada się na jej książki, które nie tylko chce się czytać, ale i oglądać, bo oprócz tekstu znajduje się w nich mnóstwo zdjęć, zrobionych ze smakiem i pomysłem. Blondynka w Indiach to lektura w sam raz na lato.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze