"Babylon A.D.", Mathieu Kassovitz
DOROTA SMELA • dawno temuFilm nierówny i z pewnością niewolny od błędów. Spora dawka wystudiowanej przemocy. Jednak utworu o tak hipnotyzującej, mrocznej postapokaliptycznej atmosferze nie było na ekranach dawno. Mamy zrujnowane osiedla i dworce kolejowe niczym z koszmaru, bezkres azjatyckich stepów i high-techowy Nowy Jork. Mamy doskonałą reżyserię drugiego planu, całe zastępy świetnie dobranych statystów i doskonały casting pierwszoplanowych postaci. Melanie Thierry czy Charlotte Rampling to strzały w dziesiątkę.
Kino akcji w przebraniu social fiction, czyli przepis z serii "dla każdego coś miłego". Ale tak naprawdę trudno powiedzieć jakiego typu widza twórcy mieli na myśli kręcąc ten film, bo kickboxingu jest w nim proporcjonalnie tyle samo co zagmatwanych dywagacji na temat końca cywilizacji.
Zaczyna się jak typowa dystonia: w niedalekiej przyszłości świat jest brudny, przeludniony i pozbawiony nadziei. Większość zwierząt wyginęła, a nowoczesna nauka wdarła się we wszystkie dziedziny ludzkiego życia. Ale Rosja nadal wygląda jak Trzeci Świat: głodni ludzie gnieżdżą się tu w pokrytych smarem i graffiti osadach, które sukcesywnie rujnują wysadzane samochody-pułapki. W tym krajobrazie osiłek taki jak Toorop, o twarzy pooranej bliznami, stanowi normalny widok. Amerykański najemnik dostał fuchę ochroniarza i przewoźnika pewnej dziewczyny, którą ma odtransportować ze Środkowej Azji do Nowego Jorku. Aurora, wychowanka klasztoru Neolitów, nigdy nie była poza murami i podróżuje w asyście swojej przybranej matki, siostry Rebeki. Dla Tooropa to nie pierwszyzna, wprawdzie nie przepada za sektami, ale miewał trudniejsze zlecenia, a za to dobrze mu zapłacą. Nie będzie to jednak miła wycieczka krajoznawcza, ale najeżona przeszkodami i niebezpieczeństwami przeprawa. Wszystko z powodu Aurory, na której zdaje się zależeć nie tylko religijnym fundamentalistom. Powoli wszystkie elementy układanki — okoliczności śmierci rodziców dziewczyny, jej niezwykły umysł i wrażliwość oraz plany, jakie ma wobec niej przywódczyni sekty — układają się w spójną wizję. Jedno jest pewne: nikt nie chciałby być częścią tej wizji.
Babylon to film nierówny i z pewnością niewolny od błędów. Spora dawka wystudiowanej przemocy, która wybija z rytmu, toporny Vin Diesel i wreszcie zagmatwana intryga, która sprawia wrażenie pulpy zmielonej z innych fabuł SF i której przesłanie jest cokolwiek mętne — to zdecydowanie słabsze jego strony. Można by pomyśleć, że to przecież wszystkie najważniejsze płaszczyzny filmu. Otóż niekoniecznie. Dlatego też nie należy się sugerować opiniami prasy amerykańskiej, która obraz Mathieu Kassovitza dosłownie starła na pył.
A przecież utworu o tak hipnotyzującej, mrocznej postapokaliptycznej atmosferze nie było na ekranach dawno. Wiele produkcji o wyższym budżecie i z lepszą obsadą — przykładem może być Iron Man czy Wanted - nie miało nawet w połowie tak sugestywnej oprawy. W wypadku social fiction klimat jest równie ważny jak sama fabuła, a może nawet ważniejszy od niej, bo to on uwiarygodnia sztucznie wykreowany dla potrzeb tejże świat przedstawiony. W Babylonie ten świat żyje. Mamy tu zrujnowane ludzkie osiedla i dworce kolejowe niczym z koszmarnego snu, mistyczny bezkres azjatyckich stepów i high-techowy Nowy Jork. Mamy doskonałą reżyserię drugiego planu i całe zastępy świetnie dobranych statystów. Wreszcie doskonały casting pierwszoplanowych postaci. Melanie Thierry w roli Aurory czy Charlotte Rampling jako przywódczyni sekty to strzały w dziesiątkę.
Poza tym wszystko, począwszy od koloru taśmy, przez scenografię i choreografię scen walki, na niezwykle uproszczonym, choć jednocześnie wdzięcznym rysunku postaci skończywszy, jest jak wyjęte z kina lat 80., kiedy to powstawały porywające dystopie filmowe takie jak Łowca androidów, Brazil czy seria Mad Max. Babylon ma w sobie jakąś ich cząstkę, choć znacznie bliżej mu do kina klasy B z tamtych lat. W sumie stanowi przedziwną mieszankę, która być może nie każdego uwiedzie, ale z pewnością powinna zafrapować.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze