"Siedem lat w Rosji i na Syberii", Roman Dyboski
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temu„Siedem lat w Rosji i na Syberii” to interesująca lektura dla tych, którym znudziły się szkolne podręczniki – poprawne politycznie, nudne, ślizgające się po powierzchni faktów. Bez wątpienia książka Romana Dyboskiego na długo pozostaje w pamięci.
Syberia – właśnie tam, począwszy od XVIII wieku, wysiedlano ludzi skazanych na katorgę, m.in. więźniów politycznych i wojskowych. Jednym z nich był polski profesor Roman Dyboski, autor książki „Siedem lat w Rosji i na Syberii”. Uznawany przez niektórych za prekursora językoznawstwa, dokonań Romana Jakobsona lub Noama Chomsky'ego, profesor Dyboski zajmował się twórczością Miltona, Szekspira, Byrona, Mereditha i Dickensa. Niestety ten wybitny polski naukowiec na skutek zawirowań historii poświęcić się musiał nie tylko działalności badawczej. W 1914, w wieku 31 lat, Dyboski został wcielony do armii austro-węgierskiej i w randze oficerskiej dowodził kompanią 16. pułku piechoty obrony krajowej, a pod koniec grudnia dostał się do niewoli rosyjskiej. Pięć lat później został oficerem w 5. Dywizji Strzelców Polskich na Syberii.
Książka profesora Dyboskiego to nie tylko interesujące wspomnienia z lat 1915–1921, ale i kawał doskonałej analizy historycznej dotyczącej dziejów Rosji. Autor wplata w nią przede wszystkim rozważania o tzw. rosyjskim duchu, mentalności rosyjskiej inteligencji, mieszczan i chłopów. Dyboski pisze o sztuce, religii, filozofii i literaturze. I tak dowiadujemy się, że wiara rosyjskiego chłopa jest martwą wiarą w literę cerkiewną, a inteligent rosyjski tylko do połowy duszy jest Hamletem: drugą połowę zżarła gangrena czynownicka. Dyboski porównuje mistycyzm chłopskiej mentalności religijnej z halucynacjami zataczającego się pijaka, a inteligencję z klasą społeczną pozbawioną zdolności do działania. I dodaje na koniec, że na takim gruncie nie może powstać żadna żywa religia i żadne zasady postępowania.
Poglądy profesora Dyboskiego są kontrowersyjne i możemy się z nim zgodzić lub nie. Jedno jest pewne: warto sięgnąć do książki, która pokazuje, jak polski intelektualista, wcielony siłą do armii i zesłany w głąb Rosji, postrzega fenomen tego niezwykłego kraju. Chociaż Dyboski przez całą tułaczkę traktowany był inaczej niż inni więźniowie (specjalne racje żywnościowe, kontakt z miejscową inteligencją itp.), jego historia jest opowieścią kogoś, kto doświadczył piekła wygnania i powrócił z niego z bagażem cennych doświadczeń. Bo autor „Stu lat literatury angielskiej” potrafił przede wszystkim precyzyjnie opisać mechanizmy polityczne charakterystyczne dla tamtych czasów i pokazał przy tym, jak jednostka, nawet najbardziej odporna na manipulację, ulega stopniowo pokusie władzy.
Jarosław Krawczyk, autor wstępu do książki, pisze, że (…) w zapiskach Dyboskiego nie ma ni krzty narodowych uprzedzeń: uniwersytecki gentleman broni się przeciwko wszelkim „schematom narodowym”. Wszelako, w obliczu stężonego bezhołowia i ten upór zaczyna się rozchwiewać. Dyboski nie chce wierzyć w antyrosyjskie stereotypy, ale w obliczu ogólnego zdziczenia, jakby opadają mu ręce. Niestety tej regule — i to konstatuje z największą goryczą — podlegają również jego rodacy. Czy rzeczywiście w duszy Rosjanina, jak twierdzi Dyboski, nie ma śladu tego, co nazywamy obywatelskim zmysłem? I czy można mieć prawo do wartościujących sądów, kiedy jest się świadomym tego, że rzeczywistość, w której żyjemy, jest rzeczywistością ekstremalną, chaotyczną, rozdartą między walczące strony?
Pod koniec książki Roman Dyboski pisze: Jak niegdyś wychowanie w szkołach niemieckich na długo napoiło mnie dręczącym przekonaniem, że my, Polacy, jesteśmy jednak „eine minderwertige Nation” (gorszym narodem), tak znowuż te siedem lat wędrówki i poniewierki po Rosji na odwrót uzupełniły moją polską edukację obywatelską tym nieocenionym skarbem, jakim jest spotęgowane poczucie godności narodowej, wyższości kulturalnej i żywotności politycznej nas Polaków w porównaniu z głęboko myślącym i czasem błyszcząco zdolnym, ale chronicznie gnuśnym i społecznie bezradnym sąsiadem naszym na Wschodzie. To dlatego profesor Dyboski, podtrzymując ducha wśród polskich więźniów na Syberii, organizuje odczyty popularnonaukowe, poświęcone m.in. rozwojowi myśli demokratycznej w Polsce porozbiorowej, „Księgom pielgrzymstwa polskiego” Mickiewicza i „Nie-Boskiej komedii” Krasińskiego. Czy jego starania skazane były na porażkę? Z jaką spotkały się reakcją?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze