Czasem trzeba po chamsku
LAURA BAKALARSKA • dawno temuSzkoły publiczne mają w pakiecie naukę religii. Religię jakoby można zamienić na etykę. Religia powinna być na pierwszej lub ostatniej lekcji. Są to możliwości teoretyczne, niemniej gwarantowane ustawą. Tymczasem religia jest jak kupowanie forda przed wojną – tylko czarnego. A jeżeli ja wolę zielonego chryslera? Albo, o zgrozo, czerwoną corvettę?!
No bo jak chama grzecznie prosić, to albo nie rozumie, albo udaje, że nie kuma, o co chodzi.A chodzi o religię w szkole. Bardzo proszę osoby o poglądach innych niż moje: albo proszę tego nie czytać, albo nie przekonywać mnie do swoich poglądów. Ten felieton jest jak elektryczne krzesło śmierci. Kto ma słabe nerwy, nie powinien siadać.Przez kilka lat Dzieć chodził do szkoły wyznaniowej. Nie była to szkoła katolicka. Z powodów, których nie będę tu wyłuszczać, ani ja, ani Dzieć, nie miałyśmy nic przeciwko religii w tamtej szkole. Ta religia nam odpowiadała (o ile religia może odpowiadać agnostykowi).
Dwa lata temu Dzieć poszedł do szkoły publicznej. Oświato, która nie możesz zapewnić mojemu i innym dzieciom lekcji etyki zamiast religii w moim ulubionym Państwie Prawa, przypomnij sobie przedwojenne powiedzenie: jak nie potrafisz, nie pchaj się na afisz.
Złożyłam podanie o zamianę religii na etykę. Podanie było rozpatrywane do kwietnia. W kwietniu usłyszałam:„Dziecko tyle czasu chodziło na religię, taka zamiana pod koniec roku byłaby bez sensu”.No, rzeczywiście. To już nie zmiana koni na środku rzeki. To zmiana koni na metr przed stajnią. Dzieć więc do końca roku chodził na religię. Niemniej moje poglądy od tego się nie zmieniły. Powiedziałabym nawet, że wręcz przeciwnie. Nie życzę sobie religii w szkole dla mojego Dziecia. Najbliższy kościół mamy 400 metrów od domu. W razie strasznej trwogi do Boga można dojść w kapciach.
W zeszłym roku znowu złożyłam podanie o zamianę religii na etykę. No i się zaczęło. Wychowawczyni mnie odsyłała do sekretariatu, sekretariat do dyrekcji, a dyrekcja była straszliwie zajęta: piła kawę z katechetką.Czy ja jestem petentem w carskim urzędzie? Nie jestem. No to co się będę patyczkować. I napisałam w dzienniczku jak następuje:
„Proszę o usprawiedliwienie nieobecności Dziecia dnia takiego a takiego na lekcji religii. Równocześnie proszę o usprawiedliwienie nieobecności Dziecia na wszystkich lekcjach religii do czasu zamiany przez szkołę przedmiotu religia na przedmiot etyka (podanie leży od miesiąca w sekretariacie szkoły). W przypadku niemożności zamiany religii na etykę proszę o zwolnienie Dziecia z religii i nieklasyfikowanie go z tego przedmiotu”.
Po przeczytaniu mojego usprawiedliwienia wychowawczyni pobiegła z rozwianą grzywą kłusem ćwiczebnym do sekretariatu i dyrekcji.Dzieć został zwolniony z religii. Okazało się, że można.
Trochę niepolitycznie, bo religią różne lenie podwyższają sobie średnią ocen. A nawet jak nie podwyższają, to oczywiście świadectwo zawsze lepiej wygląda ze stopniem z religii, bo oceny z religii są na ogół niezłe. W zamian wysłuchują, że „podręczniki do gimnazjum piszą jacyś liberałowie”. Ponieważ inni nauczyciele na swoich lekcjach także wykładają równolegle do przedmiotu swoje poglądy polityczne, zamiast zająć się meritum, indoktrynacji w szkole mamy dość.
Aha, Dzieć zdał do społecznego liceum, gdzie lekcje religii odbywają się tak, jak przewiduje ustawa – po zajęciach merytorycznych. Jak ktoś nie chce, może nie chodzić. I widzi Bóg, że to jest bardzo dobre.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze