Aborcyjny dron przyleciał i wylądował. Dyskusja o aborcji medycznej nie powstała
EWA ORACZ • dawno temuDron z pigułkami wczesnoporonnymi przyleciał do Polski. Za akcję odpowiada holenderska organizacja pozarządowa „Kobiety na falach”, znana między innymi z postulatów ogólnie dostępnej, legalnej i bezpiecznej aborcji oraz z zabierania kobiet na pokład statku, którym przypływa do krajów z zakazem aborcji, i dokonywaniu zabiegów na pełnym morzu. Kampania miała pokazać różnice w Europie w dostępie do środków wczesnoporonnych i sprowokować dyskusję w naszym kraju.
Dron z pigułkami wczesnoporonnymi przyleciał do Polski. Za akcję odpowiada holenderska organizacja pozarządowa „Kobiety na falach”, znana między innymi z postulatów ogólnie dostępnej, legalnej i bezpiecznej aborcji oraz z zabierania kobiet na pokład statku, którym przypływa do krajów z zakazem aborcji, i dokonywaniu zabiegów na pełnym morzu. Kampania miała pokazać różnice w Europie w dostępie do środków wczesnoporonnych i sprowokować dyskusję w naszym kraju.
Dron jeszcze się nie wzniósł z ziemi, a już w niektórych miejscach zadrżała. Państwo Terlikowscy pewnie nie spali przez kilka dni, a zwolennicy Radia Maryja szykowali krucjatę, do której jednak nie doszło. Tak to przynajmniej wyglądało w sieci przed happeningiem. Oto jeden z komentarzy ze strony RM (Radio Maryja):
I jak tu się nie uśmiechnąć? Tak wyglądają właśnie dyskusje w Polsce. Pan Jacek najwyraźniej nie wie, że dron nie został wykorzystany do celów komercyjnych i nie leciał w kontrolowanej przestrzeni powietrznej, dzięki czemu nie potrzebował na przelot zezwolenia. Poza tym celem akcji nie było zaopatrzenie Polek w zapas tabletek na rok, a paczka zawierająca zaledwie kilka opakowań ze środkami ma wymiar symboliczny. To próba zwrócenia uwagi na sytuację Polek. Zakaz aborcji nigdy nie powoduje zmniejszenia liczy zabiegów, ale za to sprawia, że kobiety korzystają z podziemia aborcyjnego, co jest niebezpieczne dla ich zdrowia. Poza tym sytuacja finansowa jest decydująca, bogate kobiety bez większych problemów mogą przejść zabieg, choćby za granicą, te biedne muszą sięgać po różne niebezpieczne sposoby i środki.
Kobiety na falach wydały oficjalne oświadczenie, w którym czytamy :
Kampania ta jest owocem współpracy „Women on Waves” z berlińską grupą wsparcia dla Polek — Ciocia Basia, kolektywem feministycznym Feminoteka oraz inicjatywą feministyczną, walczącą o prawa kobiet — Porozumienie Kobiet 8 Marca.
"Abortion drone" pokaże różnice w realiach, w jakich żyją Polki, w porównaniu do realiów w innych krajach Europy. W niemal wszystkich europejskich krajach aborcja jest legalna, poza Polską, Irlandią i Maltą. W tych trzech krajach prawa kobiet nadal są łamane.
Dron wylądował. I cisza. Nie stało się nic. Nic w sprawie kobiet. Dużo za to głosów o uprawnieniach do pilotowania dronu, legalności latającej maszynki, oceniania urody feministek i innych opinii na poziomie wypowiedzi pana Jacka z RM, nad którymi nie wiadomo czy śmiać się czy płakać. Standard. Nie doszło do dyskusji, temat nie powrócił, bo zabrakło przeciwników aborcji, którzy usiłowaliby na przykład zestrzelić dron. Takie próby niewątpliwie zmusiłyby główne media do relacji z wydarzeń. Tymczasem było grzecznie. Mało medialnie, co nie zapewnia wysokiej oglądalności jak na przykład cycki jakiejś celebrytki. Pomimo nagłośnienia akcji o prowokacyjnej nazwie „aborcyjny dron” było spokojnie. Pojawiły się wzmianki w lokalnej prasie i krótkie informacje. Na miejsce przybyli członkowie Bractwa Małych Stópek, którzy rozdawali niewielkiej grupie obserwatorów figurki płodu w 10 tygodniu ciąży. Czy taka akcja to klapa?
Agnieszka Olszewska z Organizacji „Women on Waves” biorąca udział w akcji powiedziała:
Jestem przekonana, że polskie kobiety będą wiedziały, że pigułka aborcyjna istnieje i będą wiedziały, jak ją znaleźć.
Co do tego mam pewne wątpliwości. Problem z aborcją jest problemem kobiet biednych, bardzo często z rodzin wielodzietnych, gdzie nie ma możliwości przeszukania sieci i zamówienia takich środków, bo też brak na to pieniędzy. Kobiety dobrze usytuowane zawsze sobie poradzą, pieniądze zapewniają im taki „luksus” i przede wszystkim bezpieczeństwo. Jak jednak mają sobie poradzić kobiety na minimalnej krajowej, kiedy koszt zabiegu to kilka tysięcy, „pigułka po” to też niemały wydatek, a poza tym jej dostępność jest ograniczona szczególnie w małych miasteczkach.
Polskie kobiety nie mają dostępu do medycznej aborcji jako jedne z nielicznych, jak to ma się do prawa do decydowania o swoim rodzicielstwie? Zresztą nie chcę podejmować tematu samej aborcji, coś co bardziej mnie zastanawia, to takie typowo polskie zainteresowanie ciążą do dnia porodu. Gdy mały człowiek pojawia się już na świecie, przestaje interesować przeciwników aborcji. A gdyby tak Kościół Katolicki chociaż chrzcił za darmo, a Bractwo Małych Stópek je odziewało? Ideałem byłoby, gdyby na świecie nie dochodziło do żadnych aborcji, gdyby każda ciąża była radością, nie było gwałtów, a środki antykoncepcyjne były łatwo dostępne i działały na sto procent. Ale tak nie jest.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze