„Europejka”, Manuela Gretkowska
ALTER • dawno temu„Europejka” ukazuje głęboką jedność życia i twórczości pisarki. Tę samą relację między pierwiastkiem kobiecym, bardziej emocjonalnym i męskim, bardziej logicznym, można odnaleźć zarówno w związku autorki z ukochanym mężczyzną, jak i w jej pisarstwie. Swoista synteza obu tych pierwiastków dająca przewagę „czuciu i wierze” nad „mędrca szkiełkiem i okiem” stanowi, jak można przypuszczać, odpowiedź Gretkowskiej na duchowe potrzeby naszych czasów.
Bądźcie swobodni, bądźcie naturalni, bądźcie sobą! Chociaż w życiu nie ma nic naturalnego, jest tylko forma.
Takie przesłanie do Polek i Polaków — gombrowiczowskie z ducha, nie wolne od sprzeczności — zamieszcza Manuela Gretkowska w swoim najnowszym dzienniku pod datą 1 maja 2004 roku, w dniu naszego wstąpienia do Unii Europejskiej. Można by je z powodzeniem odnieść do całej twórczości pisarki, w której bezkompromisowa swoboda wyobraźni i żywiołowa inteligencja zostają zamknięte w nienagannej formie. Inspirowana Gombrowiczem wydaje się także inna wypowiedź pisarki nazywającej dzienniki „wypolerowaną dupą”, a „najczęściej tylko półdupkiem”, zależnie od tego czy jedna, czy obie półkule mózgu autora uczestniczą w procesie samoobnażenia.
Jeżeli – jak pisze Gretkowska w innym miejscu „Europejki” - „lewa, logiczna półkula mózgu zawiadująca mówieniem jest pesymistyczna”, a „prawa, ta, która ma wyobraźnię, ale jest niemotą, to wieczna optymistka”, dziennik pisarki należy uznać za paradoksalne zwycięstwo drugiej nad pierwszą. „Duch”, który zdolny jest swoim tchnieniem ożywić w nas całą sferę emocjonalną, w zwarciu z „literą” zdobywa nad tą ostatnią przewagę i nadaje jej kształt. I chociaż zbacza przy tym nieco w rejony bliskie herezji, „jawnogrzesznicy” – tak z ironią określa siebie Gretkowska — najwyraźniej sprzyja Boska Opatrzność. Obdarza autorkę dziennika oddanym i rozumiejącym mężczyzną, wspaniałym dzieckiem, szczęśliwą miłością, a także prostymi domowymi radościami. Cóż, spiritus flat, ubi vult…
Uczuciowość obecna na kartach „Europejki” nie ma w sobie nic sentymentalnego. Jest harmonijnie wkomponowana w całość dziennika, w którym Gretkowska poświęca wiele uwagi codziennemu życiu, pozwalając swojej inteligencji na swobodną interakcję z rzeczywistością. Nieustannie zajęta, jak każda matka troszcząca się o małe dziecko, znajduje czas na zapisywanie swoich spostrzeżeń, skojarzeń podpowiadanych przez wyobraźnię, przytrafiających się jej „metafizycznych wypadków”, a także trafnych komentarzy do obejrzanego w wolnej chwili filmu lub przeczytanej książki, wydarzeń ze sfery polityki, czy mediów. Osobny temat dziennika stanowi przeprowadzka z miasta na wieś do zakupionego pod Warszawą dworku, która w kontekście wstąpienia Polski do Unii Europejskiej nabiera symbolicznego znaczenia, z wyraźnym po raz kolejny (i nie ostatni!) gombrowiczowskim akcentem.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze