"Cooler", Wayne Kramer
MICHAŁ GRZYBOWSKI • dawno temuNieudane skrzyżowanie "Kasyna" i "Zostawić Las Vegas", oparte nietypowym pomyśle na przywodzącym na myśl "Intacto", który pasowałby raczej do komedii niż ponurego dramatu, za jaki koniecznie chce uchodzić "Cooler".
Nieudane skrzyżowanie "Kasyna" i "Zostawić Las Vegas", oparte na nietypowym pomyśle przywodzącym na myśl "Intacto", który pasowałby raczej do komedii niż ponurego dramatu, za jaki koniecznie chce uchodzić "Cooler".
Bernie Lootz (Macy) jest pechowcem. Od urodzenia. Nie udało mu się małżeństwo, nie udał syn, a wszystkie pieniądze,swoje i pożyczone, przegrał kiedyś w kasynie prowadzonym przez niejakiego Shelly'ego Kaplowa (Alec Baldwin).Ten dał mu bolesną nauczkę, a potem szansę na spłacenie długu. Od tego czasu Lootz pracuje w jaskini hazardu jako tzw. cooler -osoba, która przynosi pecha co bardziej szczęśliwym graczom (ci mogliby narazić Kaplowa na spore straty).
Berniego poznajemy w momencie, kiedy planuje swój wyjazd z Las Vegas; ma już dosyć pomieszczeń bez zegarów i miasta,gdzie pora dnia nie ma dla nikogo znaczenia. Niespodziewanie jego życie odmienia się po upojnej nocy spędzonej ze znajomą kelnerką Natalie (Bello). Lootz wpada w sidła miłości i wreszcie zaczyna dopisywać mu szczęście.Ale Shelly nie zamierza tracić swojego najlepszego coolera…
Poza zajęciem głównego bohatera, nie ma w autorskim projekcie Wayne'a Kramera nic, czego nie widzielibyśmy w dziesiątkach innych filmów. Paradoksalnie ten element jest jego najsłabszą częścią, niestety również najbardziej istotną.W rzeczywistości nie ma takiej funkcji jak tytułowy cooler (aczkolwiek w Las Vegas wszystko jest możliwe)- tu, bez niego, kasyno najpewniej, dziwnym trafem, zbankrutowałoby po wizycie kilku gości. Irytuje to o tyle, iż jednym z wątków filmu jest klasyczna "zmiana warty"; podejrzani zwierzchnicy Kaplowa po kilkunastu latachplanują modernizację kasyna. Refleksja nad komercjalizacją, której nie poddają się nawet z góry nastawione na rozrywkę kasyna, byłaby ciekawa, ale nad czym tu rozważać, skoro wszystko kręci się wokół Lootzai nie ma żadnego odniesienia do realnego świata.
Nie inaczej jest z częścią miłosną — ta w dodatku powiela chyba wszystkie możliwe klisze i jest nużąco przewidywalna,przynajmniej do chwili, kiedy w filmie w ogóle obowiązują jeszcze jakieś reguły. Ona po przejściach, on teżi w dodatku nic nie jest takie, jak się na pierwszy rzut oka wydaje. Od początku człowiek tylko czeka na scenę obowiązkowej szczerości tajemniczej kelnerki i niestety się doczeka.
"Cooler" nudzi niemiłosiernie. To jeden z tych obrazów, w których nie dzieje się praktycznie nic, chociaż twórcy wielokrotnie próbowali ożywić akcję — efekt taki, że ogólnie senny klimat burzą nieprzystające do niego zabiegi montażowe i zbędne, do wycięcia bez szkody dla całości, minuty.William H. Macy gra to, co umie najlepiej — bezbarwnego nieudacznika. Wydaje się być do tego filmu stworzony.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze