"Koniec świata w Breslau", Marek Krajewski
CASTORP • dawno temu"Koniec świata w Breslau" Marka Krajewskiego to pierwszorzędny kryminał o Eberhardzie Mocku, komisarzu wrocławskiej policji, brutalu, bezpardonowym w działaniu, ale obytym, sypiącym jak z rękawa łacińskimi sentencjami, głęboko refleksyjnym. Mock rozwikłać musi sprawę serii nieprzypadkowych morderstw, których złowieszcza symbolika stanowi jedyny trop.
Równocześniekomisarza dotyka niemoc w domu — nie radzi sobie z piękną, znudzonąi lekkomyślną żoną. Frustracja przeradza się w niepohamowany gniew i…Jego głowa jest ciężka od wszystkich kaców tego świata. Akcja rozgrywa sięw późnych latach 20-tych XX wieku.
Na wstępie już należy oddać Krajewskiemu sprawiedliwość. Ten filolog klasycznyz zawodu, wykładowca Uniwersytetu Wrocławskiego, jako autor "Końca świata"zbudował angażujący świat literacki, doskonale nam przybliżony poprzez przeciągnięteopisy — w tym także zmysłowego ucztowania rozmiłowanego w tłustej kuchni Mocka,oraz krwiste postacie, wielowymiarowe i wiarygodnie umotywowane.
Upiorne alejki starego Wrocławia, klimat grozy, materializujące się demony,bliska perspektywa nowego porządku (hitlerowskie Niemcy) i widmowa łunaprzyszłych pożarów prowokują u czytelnika całkiem realne poczucie niepokoju.Ta atmosfera nabiera intensywności wraz z ujawnianiem wynaturzeń i obliczapewnych incydentów, wyostrzaniem się kontur toczącego ich raka.
Krajewski zna umiar w zaplątywaniu intrygi, za to wiele czasu poświęca portretowaniuprotagonistów. Mnie to przypadło do gustu, jednak wielu czytelników może poczytaćto za słabość fabuły, szczególnie, że rozwikłanie jest wiarygodne, choć mało spektakularne,nie przewraca niczego do góry nogami i niweczy narastające w trakcie lektury napięcie.
Nieprzeciętna lektura w świecie kryminałów. Witaj w wilczym świecie rządzącym sięokrutnymi regułami, lecz co lepsze — świecie z krwi, kości i brudnego bruku,a nie papierowych makiet.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze