Zack i Miri to najnowszy obraz cieszącego się w pewnych kręgach kultową wręcz popularnością Kevina Smitha, autora filmów takich jak Clerks-Sprzedawcy, W pogoni za Amy czy Szczury z supermarketu.
[photo position="inside"]19810[/photo]I chociaż fani wybaczają mu wszystko (Smith stał się patronem i kronikarzem nieudaczników i małomiasteczkowych freaków), nie sposób nie dostrzec, że najlepsze lata reżyser ma już za sobą. Jego najgłośniejsze tytuły pamiętają lata 90. Kolejne, rozegrane na wciąż tych samych pomysłach, filmy sprowokowały falę oskarżeń o odcinanie kuponów i kryzys twórczy. Osadzony w zawsze chwytliwej tematyce, poparty sprytną kampanią reklamową Zack i Miri kręcą porno miał ukrócić te spekulacje.Czy tak się stało? Moim zdaniem niekoniecznie. Przede wszystkim Smith próbuje tu upiec zbyt wiele pieczeni przy jednym ogniu.
[photo position="inside"]19811[/photo]Kino alternatywne łączy z ultrakomercyjnym, humor otwarcie seksistowski przeplata wątkami nieomalże moralizatorskimi itd. Tworzy konstrukcję, która ma się podobać i jego dotychczasowym fanom, i zwolennikom komedii romantycznych (tych "do obejrzenia we dwoje"), i nastolatkom zakochanym w humorze fizjologiczno-toaletowym (chociaż w odniesieniu do Zacka i Miri jest to określenie co najmniej eufemistyczne). A jak wiadomo, co za dużo, to niezdrowo.
„Zack i Miri kręcą porno”, Kevin Smith
Najnowszy obraz cieszącego się w pewnych kręgach kultową wręcz popularnością Kevina Smitha, autora filmów takich jak Clerks-Sprzedawcy, W pogoni za Amy czy Szczury z supermarketu. Kino alternatywne łączy z ultrakomercyjnym, humor otwarcie seksistowski przeplata wątkami moralizatorskimi. Mamy do czynienia ze świadomie wulgarną i z lekka anarchistyczną komedią erotyczną. Wulgaryzmy pojawiają się średnio co dwie sekundy, a 90% dialogów to tzw. "grube" żarty o masturbacji, defekacji, seksie analnym, oralnym.
Rafał Błaszczak