Kinesiology taping
ANNA GAWRYLUK • dawno temuKażda ciężarna pod koniec ciąży odczuwa dolegliwości bólowe. Pierwszy trymestr kojarzy się najczęściej z mdłościami. Drugi, zdaje się być prawdziwą sielanką - w końcu przestało nas mdlić, brzuszek powoli rośnie, nic nas nie boli i nie czujemy się jeszcze ociężałe jak słoń. Początek trzeciego trymestru, to dla wielu przyszłych matek początek najtrudniejszego. Zaczynają się pierwsze próby sił, coraz silniejsze kopniaki i... bóle.
Każda kobieta inaczej podchodzi do ciąży, każda inaczej tę ciążę przechodzi. Niektóre z nas będą tryskać energią i cieszyć się z każdego dnia, sprawdzając rozmiar brzuszka. Inne zatopią się w zadumie i przemyśleniach pielęgnując w sobie strach przed kolejnymi mdłościami, albo przybraniem na wadze. Są kobiety, które usilnie próbowały przez wiele miesięcy zajść w ciążę i kiedy w końcu się udało, zwariowały ze szczęścia, przez które zapominają, że ciąża to nie choroba i wcale nie trzeba się izolować. Są również takie, które ciąży nie planowały i podchodzą do tego tematu z dystansem, a często i ze strachem.
Niezależnie od tego, o której grupie przyszłych matek mowa — każda ciężarna pod koniec ciąży odczuwa dolegliwości bólowe. Pierwszy trymestr kojarzy się najczęściej z mdłościami. Drugi, zdaje się być prawdziwą sielanką — w końcu przestało nas mdlić, brzuszek powoli rośnie, nic nas nie boli i nie czujemy się jeszcze ociężałe jak słoń. Początek trzeciego trymestru, to dla wielu przyszłych matek początek najtrudniejszego. Zaczyna powoli do nas docierać, że ten mały ludzik, który w najlepsze śpi sobie pod sercem, zechce stamtąd kiedyś wyjść. Zaczynają się zatem pierwsze próby sił, coraz silniejsze kopniaki i… bóle. Gdyby chodziło tylko o bóle zadawane malutkimi stópkami, pewnie nikt by tego nie nazywał nawet bólem.
Najczęstsze dolegliwości w ciąży pojawiają się w okolicach 7. miesiąca. Dziecko poprzez częste zmiany położenia i coraz mniejsze mieszkanko uciska na nerwy, które u matki skutkują trudnościami z poruszaniem się, rwą kulszową, bólem kręgosłupa, obolałymi nogami. — Co poradzić - wzruszy ramionami niejeden lekarz ginekolog - takie uroki ciąży. Już niedługo poród i te bóle się skończą - takie pocieszenie usłyszałam i ja, kiedy byłam w stanie błogosławionym. Jak to niedługo!? Jestem dopiero w 6. miesiącu ciąży! To teraz dla odmiany mam leżeć?! Trzy miesiące w łóżku, to jeszcze nikt mnie chyba nie utrzymał.
Niestety, moja córa była dzieckiem pokaźnych rozmiarów, lokal ciasny, więc trzeba się było rozpychać, dzięki czemu rączką, nóżką i czym tam jeszcze mogła mocno uciskała mi na nerw, który „odebrał mi nogę”. Od szóstego miesiąca ciąży praktycznie przestałam chodzić. I to była dla mnie chyba najgorsza kara, bo chociaż mocno się starałam, chociaż kuśtykałam po pokojach niczym Herr Flick, to chodzić nie dałam rady przez uporczywy ból.
Nie należę do osób, które tak łatwo się poddają, więc zaczęłam szukać sposobów jak sobie pomóc. Najpierw kupiłam pas ciążowy. Pas miał być zbawieniem i unosić do góry brzuszek odciążając kręgosłup. Niestety, tak ładnie to tylko wygląda na reklamach. Potem wpadłam na pomysł ćwiczeń dla kobiet w ciąży, niestety ten pomysł także szybko legł w gruzach, bo już samo stanie sprawiało mi niesamowity ból w pośladku promieniując na całą nogę, a co dopiero gdyby połączyć to z ruchem ciała. Środki przeciwbólowe — odpadają, tak więc chyba rzeczywiście pozostało mi leżeć. Już prawie się poddałam, już zaczęłam się przyzwyczajać do myśli, że nie dość, że będę kobietą leżącą, to jeszcze rosnącą, gdy z radą przyszła do mnie przyjaciółka. Sama kiedyś miała podobne problemy jak była w ciąży, a ponieważ tak jak i ja jest osobą bardzo aktywną, nieznoszącą nudy i siedzenia bezczynnie, znalazła rozwiązanie, które zmniejszyło bóle aż do porodu i włącznie z nim.
Na początku słuchając jej opowieści myślałam, że ze mnie kpi, że żartuje — jak to zwykle miała w zwyczaju. Rozwiązaniem miał być rehabilitant zajmujący się leczeniem dolegliwości kobiet w ciąży poprzez oklejanie ich ciała specjalnymi plastrami. Przyznam, że nigdy wcześniej nie słyszałam o takiej metodzie, ale koleżanka szybko mnie przekonała, że nie ma się nad czym zastanawiać. Jeszcze tego samego dnia umówiłam się na wizytę. Mój mąż, który był ze mną i prowadził mnie do gabinetu lekarza jak kulawą staruszkę, nie mógł uwierzyć kiedy po 20 minutach wyszłam o własnych siłach szybkim i pewnym krokiem. To działa! — nie mogąc się powstrzymać od tego radosnego komentarza zwróciłam na siebie oczy chyba wszystkich pacjentów przychodni.
Kinesiology taping to metoda terapeutyczna polegająca na oddziaływaniu na organizm czynnikami mechanicznymi i fizykalnymi w celu wywołania pożądanych zmian. Organizm ludzki ma skłonności do regeneracji, samoleczenia, wykorzystując to zjawisko, działamy na niego pomagając mu wrócić do równowagi. Plastry przyklejone na skórę w odpowiednim miejscu (w którym, to musi ocenić lekarz) nie ograniczają ruchów, są w 100% bezpieczne, nie nasączone żadnymi środkami, odporne na działanie wody i umożliwiające przepływ powietrza. Naklejone plastry naciągają skórę, przez co usprawniają krążenie krwi, otwierają drenaż limfatyczny pod skórą, dzięki czemu likwidują zastoje i obrzęki.
Tak bardzo polubiłam plastry, że pojawiałam się u pana rehabilitanta raz w tygodniu. Pod koniec zrobiłam się już na tyle bezczelna, że sama wybierałam sobie kolor, którym miałam być „leczniczo ozdobiona”. Na szczęście mój wybawca miał na tyle podobne do mnie poczucie humoru, że zawsze było przy tym dużo śmiechu i pozytywnych emocji. A zakochałam się wręcz w nim i tych jego klejących szpulach, kiedy obiecał mi, że oklei mnie do porodu tak, że będzie on niemal bezbolesny i szybki (takie plastry naklejone w odpowiednim miejscu mają wspomagać skurcze parte). Ponieważ to była moja pierwsza ciąża, to nie potrafię stwierdzić, czy ból był mniejszy niż powinien, nie miałam przecież porównania, ale chyba fakt, że urodziłam córę w 4 godziny od pierwszego skurczu, może świadczyć na korzyść plastrów. Od tamtej pory polecam wszystkim, nie tylko ciężarnym, mojego rehabilitanta i jego magiczne metody na złagodzenie bólu, począwszy od zwykłego bólu kręgosłupa czy ramienia, na bólach porodowych kończąc.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze