Fauna randkowych serwisów
MARIANNA KALINOWSKA • dawno temuGdybym w serwisie randkowym znalazła zdjęcie, dajmy na to, Adama z jądrami i penisem ściśniętym ciasną bielizną w panterę i podpisem, że Adam szuka towarzyszki na wycieczki po górskich szlakach czy też do wspólnego oglądania wschodów księżyca w czerwcu, nie uwierzyłabym mu. Jak wierzyć mężczyźnie, który na dzień dobry uznaje, że nie mam dość inteligencji, by przejrzeć jego oczywiste zamiary?
Naukowcy odkryli ostatnio, że jest wśród ssaków gatunek, którego przedstawiciele w okresie godowym zachowują się inaczej niż pozostałe gatunki ssaków: samice antylop topi same wybierają sobie partnerów seksualnych, nie odwrotnie. Mając ruję przez jeden tylko dzień w roku walczą między sobą o to, by zdobyć jak największą ilość partnerów do kopulacji. Ale dlaczego piszę o antylopach?
Natchnął mnie do tego pewien blog, w którym autor prezentował co lepsze kawałki z pewnego serwisu randkowego. Przyznam, że włos jeżył mi się na głowie, kiedy oglądałam zamieszczone przezeń zdjęcia pań poszukujących partnerów. Ludzkie odpowiedniki samic antylop topi prezentowały się w takich strojach i pozach, że inaczej niż samicami antylop topi nazwać ich nie sposób. A co ważne – zaznaczam – nie był to żaden serwis pośredniczący w wymianie usług seksualnych, czy też w czymś podobnym, z seksem bezpośrednio związanym, ale zwykły serwis randkowy. Ot, na przykład – Ala, lat 23, z Białegostoku, pozna przyjaciela na dobre i na złe. Uwielbiam zachody słońca i romantyczne podróże, stoi pod zdjęciem. Na zdjęciu Ala pupę niemal gołą do obiektywu wypina, usta oblizuje lubieżnie. Od razu widzimy, co też miałby z Alą robić przyjaciel, to oczywiste. (Co na dobre i na złe miałoby znaczyć, boję się myśleć).
Takich Al w podonych serwisach mnóstwo: półnagie piersi, skąpa bielizna, oczywiste pozy, jakby jedna z drugą koleżanką pozowały do „Polskiego Wampera”. A pod zdjęciem największe zaskoczenie: opisy tęsknot za romantycznymi kolacjami, poezją śpiewaną, słodkim zapachem niemowlęcia i ciepłym blaskiem kominka. Chryste, nie mogę, nie mogę. Nie mogę nie dlatego, że uwiera mnie włochaty beret i golizną się brzydzę, bo tak mi kazało radio (wręcz przeciwnie – uważam że ciało ludzkie jest piękne i warte pożądania). Nie mogę, bo nie wierzę, że można być aż tak niekonsekwentnym i proszę wybaczyć eufemizm.
Gdyby Ala napisała pod zdjęciem, że lubi seks w wannie, seks w windzie, seks na ladzie i w szufladzie, nie pisałabym o antylopach topi i w ogóle nie byłoby sprawy: Ala ma takie a takie warunki fizyczne, kto z Alą chce uprawiać seks, niech pisze na podany adres mailowy. Ale kogo Ala chce zrobić w konia, pokazując gołą pupę i pisząc o zachodach słońca, doprawdy nie mam pojęcia. Mówiąc inaczej: dziwi mnie szukanie romantycznego kochanka przez pokazywanie mu na dzień dobry gołego tyłka.
Być może, choć jestem młoda wiekiem, ducha mam starego, a raczej starodawnego i stąd to zdziwienie. Ja tam wciąż wierzę w sztukę uwodzenia: powłóczyste spojrzenia, dłoń trzymaną w dłoni nieco tylko dłużej, niż nakazują dobre maniery, moc namiętnego wzroku, muśnięcia okiem, powolne, acz do granic wytrzymałości nasycone seksem zdejmowanie rękawiczek, takie tam. Wierzę w napięcie, które buduje się między kobietą a mężczyzną za sprawą samych tylko spojrzeń, niedomówień, niedopowiedzeń oraz zmysłowej gry feromonów, hormonów i inteligencji. Wierzę, że seksowna może być klasyczna piżama, taka z długimi spodniami i koszulą na guziki, wystarczy umieć ją odpowiednio nosić. Wierzę, że podniecająca może być sama tylko łydka, że nie trzeba obnażać ud aż po majtki. I tak dalej, i tak dalej (tu nie mogę się powstrzymać i opowiem pewną historię: koleżanka była przeziębiona, więc – pomna babcinych nauk – ubrała pod spódnicę grube barchany: zwykłe długie bawełniane gacie prawie do kolan; dostrzegł ich brzeżek w kawiarni pewien przystojniak i po dłuższej obserwacji zagadał — że nie może się powstrzymać, tak go te nogawki zafrapowały, że wszystkie kobiety noszą stringi i koronki, a ona takie coś; finał tej bieliźnianej historii jest taki, że oboje bohaterowie żyją dziś razem i szczęśliwie).
Ale do Ali i do sztuki uwodzenia wracając. Próbuję zrozumieć tok myślowy Ali. Wygląda tak i tak, piersi ma duże i pełne, pośladki gładkie, brzuch płaski i mimo tak pięknego ciała, wcale nie jest głupia czy też wyuzdana – może to chce powiedzieć? Odważna jest, bo obiektywu się nie boi i do ukrycia nic nie ma, proszę zobaczyć, oto jej pupa. Bieliznę ma czystą, niezniszczoną, oto jej biustonosz. Figlarka z niej niewąska — oko puszcza i usteczka wydyma, ale przecież chce mieć dzieci, pisze o tym w dalszej części anonsu, niemowlę pragnie tulić do tej tutaj piersi nagiej.Być może kogoś przekona do swoich słów. Ale gdybym to ja znalazła zdjęcie, dajmy na to, Adama z jądrami i penisem ściśniętym ciasną bielizną w panterę i podpisem, że Adam szuka towarzyszki na wycieczki po górskich szlakach czy też do wspólnego oglądania wschodów księżyca w czerwcu, nie uwierzyłabym mu. Nie dość, że pomyślałabym o Adamie, że nieźle go przycisnęło, że tak się pręży prawie goły do obiektywu, to jeszcze byłabym zmuszona uznać, że Adam to kłamca, który na dzień dobry uznaje, że nie mam dość inteligencji, by przejrzeć jego oczywiste zamiary.
Wracając do antylop, od których zaczęłam. Uważam, że i człowiek jest gatunkiem ssaka, którego samice uwodzą samców, i nie ma w tym nic złego. W końcu równouprawnienie zobowiązuje. Uwodźmy się nawzajem, ile wlezie. Tylko jakoś ładniej, bardziej elegancko, z większym polotem. A skoro zaczęłam od antylop, na antylopach skończę: samce antylop topi unikają tych samic, które kopulują z wieloma samcami. To chyba jednak temat na inny felieton.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze