Królewski Sylwester
MAGDALENA LITTERER • dawno temuHucznie czy po mieszczańsku. W związku ze zbliżającym się Sylwestrem przekartkowałam kilka pamiętników i książek autobiograficznych autorów z dawnych wieków w nadziei, że znajdę w nich ciekawe opisy zwyczajów i zabaw towarzyszących świętowaniu nadejścia Nowego Roku.
W związku ze zbliżającym się Sylwestrem przekartkowałam kilka pamiętnikówi książek autobiograficznych autorów z dawnych wieków w nadziei, że znajdęw nich ciekawe opisy zwyczajów i zabaw towarzyszących świętowaniu nadejściaNowego Roku. Okazuje się, że granica między hucznym a skromnym sposobemspędzania Sylwestra przebiegała nie wzdłuż podziałów majątkowych,lecz wzdłuż podziału na arystokrację a stany niższe, w tym bogatą burżuazję.
Jak wiadomo powszechnie, zabawa sylwestrowa na dworze władców Francji począwszyod Franciszka I, a od Ludwika XIV na bezprecedensową w nowożytnej Europie skalę,była okazją do tarzania się w przepychu i rozpuście. Ambicją ich królewskichorganizatorów było dostarczenie wszelkich możliwych wrażeń uczestnikowi zabawy,osaczenie go przyjemnościami dla duszy i ciała z wszystkich stron, tak by po skończonejzabawie nie mógł powiedzieć, że jakaś cząstka jego osoby nie "poużywała" sobieza wszystkie czasy. Najogólniej, stan umysłu takiego imprezowicza dworskiego można sprowadzić do dylematu: czy ma sobie do ust wlewać więcej wina, czy może opychać się mięsiwem, czy patrzeć na feerię sztucznych ogni, balet, króla i jegonajbliższe otoczenie, czy samemu tańczyć, grać w karty i obłapiać za piersi pięknedwórki. Ale tą, czy tamtą i za którą pierś? Czar tych balów polegał na tym, że te interesy udawało się pogodzić.
Ale to wszyscy wiemy i nic nas chyba nie zdoła zaskoczyć w tej kwestii. Znacznie ciekawsze,według mnie, są świadectwa obchodów Nowego Roku przez tych szarych, zwykłych ludzi,których podatki szły na aprowizację króla i dworu we wszelkie uciechy (oczywiściezanim im się znudziło łożenie pieniędzy na te bale i nie wyszli na barykady).
Ostatni dzień roku dla mieszczanina to moment wszelkich obrachunków i rozrachunków. Ranek zaczyna od załatwienia jeszcze kilku zapomnianych spraw, spłaty długów. Potem przegląda swojepapiery: podlicza zyski i straty, prognozuje na następny rok. Wyraża niepokoje i nadzieje,a potem dziękuje Bogu, za to co ma. Po południu zasiada z rodziną do bardziej wykwintnegoniż zwykle obiadu, ale bez przesady. Zdarza się, że składa wizytę przyjaciołom,ale tam też nie czekają na niego tańce i swawole. Wieczór spędza kontemplacyjnie. Rozmyślanad najważniejszymi sprawami doczesnymi, z których poczesne miejsce zajmuje rodzina:kto umarł, kto się urodził, podsumowanie stosunków rodzinnych, a nawet bilans stosunkówuczuciowych. Schowane na co dzień w głębi serca troski kołaczą się po głowie ze zdwojonąsiłą: zapewne żona nigdy już nie będzie mogła urodzić dziecka, jak znaleźć dobrą żonędla brata, czy to już nie ostatni rok życia ojca. Padają słowa samokrytyki i postanowienia poprawy,ale też nie wystrzega się człowiek poczciwy komplementów pod własnym adresem. "Przysporzyłemsobie korzyści przez pilność. […] Wielką pracowitością doszedłem w tym roku do…". "Żonę żem krzywdził tyle razy goniąc za sprośną uciechą, czego nigdy więcej nie będę czynił. […] Zaniedbałemmoich prywatnych rachunków…". Mieszczanin zacząwszy ten dzień od buchalterii, kończy gona refleksjach dotyczących interesu szerszego niż osobisty. Snuje więc, podczas gdy jego władcysą już półprzytomni (mniejsza o powody nieprzytomności), refleksje nad stanem państwaz wielką troską swej duszy. Deliberuje ten nic nie znaczący w wielkim świecie człowieko finansach państwa, wojnach, polityce zagranicznej, handlu zamorskim, hulaszczym życiudworu, najogólniej o kondycji spraw publicznych. Jeden rys współczesny wyłania się z tychmieszczańskich rytuałów sylwestrowych — dokładnie o północy ściska i całuje żonę życzącjej szczęśliwego Nowego Roku.
W dzisiejszych czasach, może właśnie dlatego, że nie ma już de facto arystokracjijako klasy panującej, a większość z nas to właśnie mieszczanie, spędzamy sylwestrapo "królewsku". Oczywiście przepych jest domeną bogaczy, ale pewne elementy dworskiejzabawy sylwestrowej są obecne czy to na domowej, kameralnej imprezie, czy to na balu w Bristolu. Odświętny strój i makijaż, muzyka, tańce, zabawa, wytworne trunki i oczywiście sztuczne ognie.Przygnębieni codzienną szarością pragniemy wejść w szampańskim nastroju w Nowy Rok,licząc że ta aura będzie nam towarzyszyć cały rok. Nie wyszaleć się w noc sylwestrową to grzech.Ja nie mam zamiaru go popełnić, ale pomyślałam sobie, że może warto, zanim wybije 12.00,zrobić sobie, tak po mieszczańsku, mały rachunek sumienia i wejść w Nowy Rok rozliczonymz samymi sobą, ze śmiałymi planami i silnymi postanowieniami. Powodzenia.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze