Opieka naprzemienna. Ma sens?
MARTA KOWALIK • dawno temuW Polsce dzieci po rozwodzie rodziców zazwyczaj zostają z matką, dużo rzadziej z ojcem. Co jednak, gdy oboje tak samo usilnie walczą o potomstwo? Sądy w Europie Zachodniej i USA już dawno znalazły na to sposób - opiekę w formie naprzemiennej. Staje się ona popularnym tematem także u nas.
Na czym to polega? Przede wszystkim dziecko spędza tyle samo czasu w domu obojga rodziców. Ma więc dwa swoje pokoje, dwa biurka, dwa komplety zabawek… Szkołę za to ma jedną, a oboje rodzice są zobowiązani do interesowania się postępami edukacyjnymi. Do najbardziej popularnych form opieki naprzemiennej należy model dwa tygodnie u mamy – dwa tygodnie u taty. Unika się w ten sposób sytuacji, kiedy to mama jest od obowiązków szkolnych, a tata od przyjemności w weekendy i wakacje. Można w ten sposób załatwić też problem alimentów. Nikt nikomu nie płaci, skoro wydatki, przynajmniej w teorii, są takie same.
Jaki jednak ten model opieki może mieć wpływ na rozwój dzieci? Przeciwnicy naprzemienności podkreślają, że dziecko powinno mieć swoje stałe miejsce i rytm dnia. Czy dziecko, które u taty je hot-dogi i nie śpi do północy, a u mamy karmione jest tofu i śpi od dziewiątej, wyrośnie na zrównoważonego człowieka? Oczywiście, rodzice mogą się umówić co do wspólnych zasad. Czy jednak ludzie po rozwodzie będą mieli ochotę tak silnie synchronizować styl życia? Przecież z jakiegoś powodu się rozwiedli. Pamiętajmy też, że rodzice podejmujący się opieki naprzemiennej muszą mieszkać blisko siebie, tak aby dzieci nie musiały pokonywać setek kilometrów. Co, jeśli jedno z nich straci pracę i będzie chciało się przeprowadzić? Drugie pojedzie za nim?
Myślicie, że opieka naprzemienna przyjmie się w Polsce? Będą chętni, żeby się jej podjąć? A może jest dziwacznym zachodnim wymysłem?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze