Przyjaciel wyznał, że jest homo
ZOFIA BOGUCKA • dawno temuDeklarujemy, że jesteśmy otwarci i tolerancyjni - wiadomość, że ktoś jest homoseksualistą, nie robi na nas wrażenia. Jak jednak reagujemy, kiedy deklaracja dotycząca orientacji seksualnej zostaje złożona niespodziewanie, po latach przyjaźni? Ujawnione sekrety mogą silnie wstrząsnąć. A potem? Czy da się odbudować nadwyrężone zaufanie i utrzymać dotychczasową relację - w niezmienionej temperaturze, charakterze i zażyłości?
Deklarujemy, że jesteśmy otwarci i tolerancyjni — dziś wiadomość, że ktoś jest homoseksualistą, nie robi na nas szczególnego wrażenia, nawet wówczas, gdy lesbijką czy gejem nie jest celebryta, a osoba z bliskiego otoczenia. Jak jednak reagujemy, kiedy deklaracja dotycząca orientacji seksualnej zostaje złożona niespodziewanie i dość późno, bo po latach przyjaźni? Okazuje się, że owe ujawnione sekrety mogą naprawdę silnie wstrząsnąć. A potem? Czy da się to wszystko na nowo poukładać, odbudować nadwyrężone zaufanie i utrzymać dotychczasową relację — w niezmienionej temperaturze, charakterze i zażyłości?
Dorota (26 lat, rehabilitantka z Gdańska):
— Z moją kosmetyczką – Magdą, przyjaźnię się od prawie trzech lat — poznałyśmy się późną wiosną, na kursie masażu. Fajnie nam się rozmawiało podczas lunchu, wymieniłyśmy się wizytówkami – i tak zostałam jej klientką. Z czasem spotykałyśmy się coraz częściej. Ostatnio — niemal codziennie: co tydzień chodziłam do niej na zabiegi, co najmniej dwa razy w tygodniu razem szłyśmy na basen, a i spotykałyśmy się tak o, na kawę i plotki. Magda lubiła wpadać do mojego domu – twierdziła, że przyciąga ją rodzinna atmosfera i radosny harmider, jaki robią dzieciaki.
Kilka dni temu Magda – ni z tego, ni z owego — powiedziała mi, że jest lesbijką. Przyznała, że wiele rzeczy, które mi mówiła, są wymysłem, spontaniczną reakcją na potrzebę podtrzymania jakiegoś wątku w rozmowie, wypełnienia luki w życiorysie. Poczułam się, jakby ktoś dał mi w twarz. Byłam zszokowana – nie tyle jednak orientacją Magdy, co tym, że mnie oszukiwała, i że robiła to tak długo. Najbardziej bolało mnie, że moja przyjaciółka grała jakąś rolę – kim więc jest naprawdę? Kim ja dla niej jestem?
Magda poryczała się – tłumaczyła, że nie chciała się obnosić swą seksualnością, a i nie wiedziała, jak na takiego newsa zareaguję. Bała się, że wszystko między nami się zmieni, że nie będę czuła się przy niej swobodnie – nie chciała, bym postrzegała się jak potencjalny obiekt seksualny. Wstałam wtedy i — mówiąc, że potrzebuję czasu – uciekłam do domu. Nie wiedziałam, prawdę mówiąc, jak zareagować. Do dziś nie wiem, jak sobie to wszystko poukładać. Nie wiem, czy będę umiała jeszcze się z nią spotykać, tak na gruncie zawodowym, jak i prywatnym. Jak to miałoby wyglądać? Raz — zastanawiałam się, czy można w ogóle mówić o przyjaźni między nami. Dwa – hm… czuję się zażenowana i skrępowana.
Magda miała rację – wiedza, że ona preferuje kobiety, wiele zmienia. Czy dam radę udawać, że jest ok, pocić się razem w saunie czy rozbierać w gabinecie, by zrobiła mi masaż biustu i dekoltu… Nie, naprawdę nie wiem, czy będę umiała obrać naszą relację z tego seksualnego podtekstu…
Kamila (24 lata, studentka z Warszawy):
— Krzysiek jest przyjacielem mojego męża – poznali się chyba na pierwszym roku studiów. Mój Paweł mieszkał wtedy w akademiku – tam imprezowali całą paczką, do której ktoś wprowadził Krzyśka. Zawsze im było po drodze — lubili się, ale i mieli wspólne zainteresowania, ich pasją jest nurkowanie. Spędzali ze sobą sporo czasu, a kiedy zaczęłam spotykać się z moim mężem, jakoś tak naturalnie dołączyłam do tego teamu. Zaprzyjaźniliśmy się – fajny jest z niego facet. Kiedy się pobraliśmy z Pawłem, Krzysiek często do nas przychodził, ale i razem wyjeżdżaliśmy – na wakacje i na weekendy na Mazury, żeby chłopcy mogli ponurkować. Ostatnimi czasy, to jest od kiedy urodziła się nam córka, nasze życie towarzyskie nieco straciło na intensywności. Zakopaliśmy się z mężem w pieluchach i kaszkach, żyjemy w rytmie, jaki wyznacza nam Pola. Chociaż bywa, że zasypiamy na stojąco, mój mąż codziennie rozmawia ze swoim przyjacielem, choćby przez kilka minut na skypie.
Podczas rozmowy o rodzinie, dzieciach i dorosłości, Krzysiek wysłał wiadomość, którą mąż mi pokazał: Siedzisz? To dobrze, bo chcę ci coś powiedzieć. Jestem gejem. Paweł najpierw myślał, że to żart, ale Krzysiek zapewniał, że nie — już dawno chciał mu to powiedzieć, ale się bał. Prześledziłam tę korespondencję. Byłam wstrząśnięta! Mój mąż natomiast przeszedł nad tym do porządku dziennego — stwierdził, że właściwie to nic mu do tego, że jest, jak jest, i że orientacja Krzyśka nic w ich układzie nie zmienia. Nie wiem, może faktycznie umie to przeskoczyć i zaakceptować. A ja? Ze mną tak łatwo mu nie pójdzie. Nie to, żebym coś miała do homoseksualistów, ale jak to… on? Tak ot, po prostu? Nigdy, przenigdy bym nie pomyślała, że on woli chłopaków! Serio – nic na to nie wskazywało. Myślałam, że to po prostu taki koleś, typ intelektualisty i zapaleńca, który nie lubi zobowiązań i gardzi prozą codzienności, że woli celebrować uroki życia w opcji solo. Zdenerwowałam się też, bo wyszło na to, że żyliśmy – do cholery! — w jakiejś fikcji, on robił sobie z nas jaja. Zaczęłam się też zastanawiać, czy to, co on czuje do mojego męża, to na pewno tylko sympatia. Boże! Może ja powinnam być zazdrosna?
Naprawdę nie mogę się otrząsnąć i skupić na codzienności — moje myśli kpią sobie ze mnie. A jak między nimi coś jest? Przypomniałam sobie wszystkie imprezy i wypady chłopaków, na których mnie nie było. Pomyślałam o chwilach, kiedy mój mąż i jego przyjaciel-gej pomagają sobie zapiąć te opięte skafandry na jakiejś odludnej plaży…
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze