Pragną łagodności
MAGDALENA TRAWIŃSKA-GOSIK • dawno temuTyle w Kafeterii seksu, przemocy, zdrady, że tym razem przy kawie postanowiłam porozmawiać o czymś innym. Temat nie nerwowy, powiedziałabym... łagodny. Zainicjowany przez kolegę grafika, który ku mojemu zdziwieniu regularnie czyta zamieszczane w Kafeterii artykuły. Chciałby się dowiedzieć, co tak naprawdę działa na kobiety, jak je zdobyć i zatrzymać przy sobie na dłużej?
Tyle w Kafeterii seksu, przemocy, zdrady, że tym razem przy kawie postanowiłam porozmawiać o czymś innym. A w zasadzie przy herbacie i ciasteczkach w zaprzyjaźnionej praskiej herbaciarni. Temat nie nerwowy, powiedziałabym… łagodny. Zainicjowany przez kolegę grafika, który ku mojemu zdziwieniu regularnie czyta zamieszczane w Kafeterii artykuły. Chciałby się dowiedzieć, co tak naprawdę działa na kobiety, jak je zdobyć i zatrzymać przy sobie na dłużej? Mam nadzieję, że mu pomożecie.
Marcelina (28 lat, fotograf z Warszawy):
— To nieprawda, że jesteśmy odważne, dobrze zorganizowane i przedsiębiorcze. Znam masę dziewczyn, które nigdy nie wejdą do własnej piwnicy, by wkręcić żarówkę; które uciekają, gdy przez otwarte okno wpadnie osa; nie panują nad finansami; notorycznie przesalają zupę; zapominają skasować biletu; marzą o prawdziwej miłości, wzdychają i smucą się, gdy marzenie się nie spełnia.
Mężczyźni myślą, że współczesne kobiety wiedzą czego chcą, że można im zaproponować seks wprost, a one wyrażą chęć lub nie, ale na pewno nie poczują się urażone. I pewnie jest w tym dużo prawdy. Większość jednak woli tę samą propozycję usłyszeć w zupełnie inny sposób. W zeszłą sobotę poszłam ze znajomymi do kina. Moje wielkie szczęście, że Paweł usiadł koło mnie. Marzyłam o nim od dwóch miesięcy. Jak wariatka czekałam na każde zajęcia jogi, w których on też brał udział i planowałam z nim żeglarską wyprawę, choć o żeglowaniu nie mam zielonego pojęcia, ba… pływać nawet nie umiem. Usiadł koło mnie, piliśmy kawę, prawie się dotykaliśmy, bo odgradzały nas tylko kurtki zgniecione na oparciu. Pięknie pachniał. To może wydać się dziwne, ale potrafiłam nawet wyobrazić sobie jego ciepło. Nie mogłam się skupić na filmie, bałam się, że wpadnę, gdy po wyjściu z kina znajomi zaczną mnie pytać o wrażenia z projekcji. Nagle poczułam, że jego dłoń dotyka mojej. Nie chciałam odwracać wzroku, bo bałam się, że tylko mi się wydaje. To była naprawdę chwilka, a mi zdawała się wiecznością. Wreszcie spojrzałam na niego. Uśmiechnął się znacząco. Byłam tak szczęśliwa, że gdybym mogła, zaczęłabym latać!
O coś takiego właśnie chodzi dziewczynom, wszystkim bez wyjątku, nawet tym najbardziej przedsiębiorczym, zaradnym, zorganizowanym i pewnym siebie. To na nas działa. Propozycja wprost stawia w trudnej sytuacji. Takie wymarzone delikatne dotknięcie dłoni, mówi wszystko, nie tylko, że cię pragnę, ale także potrzebuję, zależy mi, podobasz mi się, jesteś cudowna, od dawna o tym marzyłem, zostaniesz ze mną! Niewinnego dotyku pragną wszystkie kobiety.
Paulina (35 lat, właścicielka herbaciarni w Warszawie):
— Małżeństwa mają swoje kody, taki wewnętrzny język, zrozumiały tylko dla nich. To czasem są słowa, a czasem gesty, mimika. Gdy mój mąż odwija mi włosy z czoła, patrzy w oczy i delikatnie się uśmiecha, znaczy to, że mnie kocha. Gdy nazywa mnie „śpioszulkiem” i stara się zamknąć mi komputer lub wyłączyć telewizor, oznacza to, że sam jest śpiący, ale przed snem chce się do mnie przytulić. Gdy ściska moją rękę na spacerze, a w jego oczach widzę błysk, to znaczy, że jest szczęśliwy i że powinniśmy częściej spacerować. Gdy ma ochotę kochać się ze mną, nigdy nie zapyta, najpierw zacznie mnie całować w opuszki palców, w uszy, szyję i bez słów wiadomo, czego pragnie. Każda para ma swój kod komunikacyjny.
Dużo czytam o eksperymentowaniu, by uniknąć nudnego życia erotycznego, o przerywaniu rutyny w seksie poprzez kupowanie erotycznych gadżetów lub filmów porno. Partnerzy dla urozmaicenia proponują sobie trójkąt lub czworokąt, zdradzają się też dla urozmaicenia. A ja lubię tę naszą schematyczność, przyzwyczaiłam się do powtarzalności, do naszego rytuału i nie zamieniłabym niczego na nowe. Lubię jak mój mąż wciąż w ten sam sposób pokazuje mi, że mnie kocha lub że chce się ze mną kochać. Jestem pewna, że niejedna wolałaby tę moją rutynę od zwariowanego miesiąca, co noc z innym mężczyzną. Moja rada dla mężczyzn: trzeba wypracować swój język i dotrzeć nim do kobiety. Zrozumienie bez słów, wspólne milczenie, rutyna, która obojgu nie wydaje się nudna — to wielki sukces w związku. Takie małżeństwo ma spore szanse, by przetrwać do końca.
Agata (27 lat, asystentka zarządu w Warszawie):
- Myślę, że niezmiennie na kobietę działa bukiet kwiatów. Kwiaty są dobre na każdą okoliczność. Najbardziej „rozkładają” mnie polne bukieciki sprzedawane na ulicy. Mężczyźni częściej powinni zaskakiwać swoje panie kwiatami, tak bez okazji. Ponadto, z doświadczenia wiem, że kobiety cenią poczucie humoru i celne puenty. Podczas rozmowy mężczyzna powinien wykazać się elokwencją. Musi umieć odnaleźć wspólny język, czymś zainteresować, zafascynować, pozostawić po sobie miłe wrażenie, zaciekawienie, żeby kobieta mogła potem myśleć, wspominać, zastanawiać się, marzyć. Po kolejnym spotkaniu można pokazać swoją opiekuńczość. Mimo naszych matczynych skłonności, każda kobieta lubi, jak mężczyzna się nią opiekuje. Nie chodzi tu o idiotyczne przenoszenie przez kałużę, choć i to czasem bywa słodkie. Raczej o mniej wyrazistą, ale codzienną pomoc.
Martyna (25 lat, account manager z Warszawy):
— Nie wiem, czego pragną i oczekują inne kobiety. W swoim imieniu mogę powiedzieć, że na mnie działa zaskoczenie i dobry humor. Kobieta roześmiana, to kobieta zdobyta. Lubię mężczyzn z pasją, nie nudnych. Nie chodzi o to, żeby podróżować, nurkować i jednocześnie kolekcjonować stare wino lub pierwodruki. To może być cokolwiek: fascynacja historią, wiedza na temat wielorybów, fotografia, rolki. Drobiazgi, którymi mężczyzna zajmuje się po pracy zawodowej, czynią z niego interesujący obiekt. Wcale nie musimy interesować się tym samym. Zbieram butelki po zużytych perfumach, kocham francuską muzykę, mam bzika na punkcie Irlandii, ale to nie znaczy, że chciałabym znaleźć kogoś, kto podziela moje zainteresowanie. Niech zachwyci mnie czymś nowym, a ja chętnie opowiem mu o tym, co mnie kręci.
Stanowczo protestuję przeciwko mężczyznom, którzy udają twardzieli i szastają kasą na pokaz. Szans u mnie nie mają także mężczyźni, którzy starają się mnie zdobyć na tak zwanego „smutnego misia” (marudzą, że nikt ich nie kocha, że nie mogą sobie znaleźć dziewczyny, że nie są atrakcyjni). Nie wzbudzi mojego zainteresowania mężczyzna, który na niezobowiązującym spotkaniu zaczyna rozmawiać o nieudanym związku i przyznaje, że jest w trakcie rozwodu.
Najważniejsze to być sobą, nie udawać. Jasne, że są dziewczyny, które lecą na kasę, piękny samochód, na nienaganny strój. Te, które posiadły jakąś mądrość życiową, wiedzą, że nie to w życiu najważniejsze. Dla mnie ważne jest by ze sobą rozmawiać o wszystkim, wspierać się, szanować, być dobrym. To chyba nie dużo.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze