Ofiary mody
MARIANNA KALINOWSKA • dawno temuJestem ofiarą mody. Wchodzę do sklepu tylko po to, by kupić to, co mam zapisane na kartce. Myślę, że żyję lepiej niż wtedy, kiedy byłam chora na modę. Gdzie przebiega różnica między człowiekiem, który dba o swój wygląd, a ofiarą mody i niewolnikiem trendów... Czy można uwolnić się od dyktatury mody i wrócić do beztroski porannego ubierania czegokolwiek?
Gdzie przebiega różnica między człowiekiem, który dba o swój wygląd, a ofiarą mody i niewolnikiem trendów… Czy można uwolnić się od dyktatury mody i wrócić do beztroski porannego ubierania czegokolwiek?
Daria (26 lat, stylistka fryzur z Warszawy):
— Nie wiem, czy można o mnie powiedzieć, że jestem fryzjerką, to brzmi tak zwyczajnie. A może lepiej będzie napisać – stylistka fryzur? Jestem młoda i mam nieznane jeszcze nazwisko, ale gdybyś się dowiedziała, kogo ja czesałam… Pracuję na swoją legendę. Lubię o tym tak myśleć: mój zakładzik fryzjerski będzie kiedyś legendarny, stanie się kuźnią trendów. Mam wielkiego fuksa, że mogę w życiu robić, co chcę, i realizuję się zawodowo. Mam ambitne plany. Jeszcze mnie zobaczysz w tiwi, jeszcze o mnie przeczytasz, jeszcze usłyszysz!
To normalne, że cały czas śledzę nowe trendy, zwłaszcza jeśli chodzi o moją branżę. Ale oprócz tego, że muszę wiedzieć, jak czesać i jakie fryzury obowiązują w danym sezonie, muszę wiedzieć, co się nosi. Każdy powinien być całością. Jak się modnie uczeszesz, ale będziesz miała ciuchy z zeszłorocznych kolekcji, to od razu będzie czuć fałsz, coś będzie zgrzytało. Będzie po tobie widać, że udajesz, ale naprawdę nie masz pojęcia, o co chodzi. Albo że jesteś z prowincji. Żyjemy w czasach, kiedy bardzo trzeba uważać na to, co się nosi. To mówi o nas więcej, niż ci się wydaje. To cały język znaków i znaczeń, który na pierwszy rzut oka informuje, ile masz pieniędzy, czy masz gust, czy wiesz, gdzie należy się ubierać? Większość myśli, że jak sobie pokupują ciuchy z Avanti czy czegoś podobnego, będą modne. Ale nie będą, będą tylko klonami, kolejnymi klonami. Zobacz, ile na ulicy jest takich samych lasek! Słyszałam nawet, że potrafią sobie kupować perfumy bez wąchania, tylko dlatego, że widziały w gazecie nową reklamę. Dla mnie to niepojęte! Trendy trzeba wyprzedzać, bawić się nimi, traktować z przymrużeniem oka, dodawać coś od siebie, a nie tylko kopiować bezmyślnie to, co inni wymyślili.
Jak zacząć? Najlepiej skorzystać z porad specjalisty, który się zna na rzeczy. Są tacy, co można z nimi pójść na zakupy. Oni wiedzą, co dobre. Znają dobrych fryzjerów, wizażystki. Sama z kilkoma współpracuję. Kiedy oni już wymyślą styl dla swojego klienta, a najczęściej klientki, ja zajmuję się fryzurą. Ludzie, którzy wychodzą z mojego zakładu często mówią, że czują się tak, jakby dostali nową tożsamość.
Słyszałam o Naomi Klein i jej teorii „tożsamości z wieszaka”. Ale co w tym złego? Te wszystkie rzeczy są wyprodukowane właśnie po to, żeby ich używać, żeby się nimi bawić. To nie jest jakaś komuna, kiedy wszyscy chodzili w szaroburych, ohydnych ciuchach, wszyscy tacy sami. Co w tym złego, że mam siedemdziesiąt par butów i dwadzieścia trzy torebki? Mam, bo lubię mieć. Lubię zasypiać, zastanawiając się, co ubiorę następnego dnia. Mam gdzieś gadki o konsumpcjonizmie. Nie robię nikomu krzywdy. Ten cały alterglobalizm wymyślili jacyś śmierdzący, niedomyci popaprańcy, których nie stać na kaszmirowe swetry i drogie buty. Wystarczy na nich spojrzeć i wszystko staje się jasne. Zakompleksione głupki, które zazdroszczą innym bogactwa, a swoje kompleksy ubierają w mądre teorie.
Skończyłam Akademię Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Mówię to, bo większość ludzi myśli sobie, że jestem jakąś tępą idiotką, która umie tylko ciąć włosy. Mówisz, że robię sobie z tego religię? Sorry, ale myślę, że też możesz mi zazdrościć. Wystarczy spojrzeć, jak jesteś ubrana… No pewnie, że wiem, co masz na sobie. Bluza Diverse sprzed trzech lat, zimowa kolekcja. Reszta to jakieś nounejmy; nie widziałam dokładnie twojego płaszcza. No i te włosy w kucyk… Coś ci powiem, znów – tylko bez obrazy, ale szczerość za szczerość: kucyk to jest dobry, jak się myje okna w domu przed wigilią, wiesz?
Ola (29 lat, psycholog z Wrocławia):
- Śmieszne, bo jako psychoterapeutka powinnam być bardziej czujna i uważniej obserwować siebie. Ale moja czujność mnie zawiodła. Dobrze, że moja przyjaciółka była na tyle szczera, że przywołała mnie do porządku.
Jeszcze kilka lat temu było mi właściwie wszystko jedno, co mam na sobie. Byleby było mi ciepło i wygodnie. Ubieranie się rano wyglądało tak, że wyciągałam z półki dżinsy, koszulkę i sweter, i szłam do poradni. Wyglądałam schludnie i skromnie, i wydawało mi się, że taka właśnie powinnam być w pracy. Nie wiem, kiedy przyszedł moment, w którym zaczęłam się zmieniać. Może to czasy się zmieniły? Nie mam pojęcia. Zaczęło się od butów. Pokochałam je. Zaczęłam je kupować i nosić do moich dżinsów i swetrów. Zazwyczaj wysokie szpilki. Potem przyszedł czas na torebki, musiały być kompatybilne z butami. Potem poszło… odkryłam świat galerii handlowych, system przecen, outlety, sukienki, żakiety, spódniczki, szale, apaszki, lakiery do paznokci, biżuterię… Cały wolny czas spędzałam na zakupach. Pod koniec miesiąca nie miałam za co zapłacić rachunków, ale i to nie obudziło mojej czujności.
Pamiętam ten moment jak dziś. Stanęłam rano przed wypchaną szafą i poczułam, że nie mam się w co ubrać. Czułam rozpacz, autentyczną i szczerą rozpacz. Wiem, że to może śmiesznie brzmi, ale ja naprawdę byłam zrozpaczona i przekonana, że nie mam się w co ubrać, choć moja szafa pękała w szwach. Miałam dziesięć czarnych bluzek, ale żadna nie pasowała do spódnicy, którą zaplanowałam sobie ubrać.
Po pracy byłam umówiona z moją przyjaciółką. Zapytałam ją, czy też tak ma? Czy nie ma się w co rano ubrać? Wtedy powiedziała mi, że się o mnie bardzo martwi. Że widzi, że się zmieniłam, że staję się obca, przebrana za kogoś innego. Powiedziała, że myśli o mnie jak o ofierze mody.
Opamiętałam się. Zrobiłam sobie odwyk od kupowania.
Myślę, że jestem ofiarą mody. Ofiarą mody na odwyku. Wchodzę do sklepu tylko po to, by kupić to, co mam zapisane na kartce. Myślę, że żyję lepiej niż wtedy, kiedy byłam chora na modę.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze