Lato zachęca do kosmetycznych i kolorystycznych eksperymentów i prawdopodobnie w związku z tym, Manhattan zaproponował serię lakierów, których kolory w normalnej sytuacji można uznać za niegustowne. Jednak paznokcie maluje się nie tylko na „normalne” okazje i w takiej sytuacji nazwa serii nie będzie miała nic wspólnego ze stanem emocjonalnym osoby, która się na to odważy.
W dziedzinie tzw. makijaży paznokci, Manhattan wypuszczał już lepsze i gorsze produkty. Tym razem wyszło niezbyt ciekawie. Przeszkadza mi gorzki, wyjątkowo ohydny zapach, który na dokładkę dość długo trzyma się paznokci. Lakier jest gęsty i przy tym stosunkowo długo schnie. Na temat pozostawiania smug – trudno mi się wypowiedzieć, gdyż wybrałam kolor transparentny (niebieskawy ze złotymi opiłkami, dający trupio-siny połysk), ale zważywszy na nienajlepszą konsystencję, przy kryjących kolorach może pojawić się problem. Do tego nie jest szczególnie odporny i po około 1 dniu ściera się na brzegach paznokci. Na szczęście zmywa się bez oporów.
Buteleczka jest ładna, mieści w sobie 5 ml, więc teoretycznie jest szansa na zużycie lakieru zanim zgęstnieje jeszcze bardziej. Niestety niewielkie gabaryty nie sprzyjają wygodzie stosowania. Pędzelek jest krótki i nie sięga do dna buteleczki.
Poza oryginalną paletą kolorów, trudno jest mi doszukać się jakichkolwiek pozytywnych stron tego kosmetyku. Przy tej nieprzyjaznej cenie polecałabym raczej sięgnąć na same dno kosmetyczki i ze starych lakierów wyczarować nowe, niespotykane kolory.