Postanowiłam nauczyć się "ładniej" malować paznokcie - tzn. oprócz samego lakieru ozdabiać je dodatkowo wzorkami. Szło mi nie najgorzej, niestety codzienne domowe obowiązki mocno psują efekty misternego malowania. Dlatego też musiałam zaopatrzyć się w środek, który przedłuży trwałość malowanek.
W Rossmannie wypatrzyłam niedrogi preparat nabłyszczający firmy Wibo. Oto, co napisał producent:
"nabłyszcza, pozostawiając ochronną powierzchnię na płytce paznokcia, stosowany na lakier nadaje efekt lustrzanego połysku, stanowi dodatkową ochronę dla lakieru wzmacniając jego trwałość, zapobiega jego odpryskiwaniu".
Co ja na to? Fajnie - pomyślałam. Nie tylko zabezpieczy, ale i nabłyszczy paznokcie. No niestety, tak pięknie nie jest. Zacznę od największego minusa - mimo że jest bezbarwny, wymaga dużej precyzji przy malowaniu, bo nałożony na uprzednio pomalowany paznokieć rozpuszcza wcześniej położony lakier. Powstają albo smugi, albo "dziury", albo lakier się rozłazi - i jest to strasznie irytujące. Należy więc malować dość szybko i nie przyciskać pędzelka za mocno.
Zapach też do przyjemnych nie należy - niby normalne, żaden lakier fiołkami nie pachnie, ale ten jest drażniący i mocny.
Produkt ma kilka pozytywów - faktycznie nabłyszcza, jednak nie jest to jakiś spektakularny efekt. Odpryski lakieru także się nie pojawiły (chociaż środek nałożony na goły paznokieć po dwóch - trzech dniach zaczyna delikatnie odstawać).
Raczej nie polecam. Myślę, że lepiej pokrywać paznokcie utwardzaczem.